Sama jestem teściową od czterech lat. Mając właśnie na względzie silną relację matka-córka sama zaproponowałam swojej synowej, żeby zwracała się do mnie po imieniu. Czasami mi to przeszkadza, bo jest zbyt bezpośrednia. Myślę wtedy, że jest młoda, wiele jeszcze przed nią w tym względzie. Czasami puszczam mimo uszu, czasami jestem bardziej stanowcza. Jest dla mnie kobietą, która pokochała mojego syna, stawia WŁASNE pierwsze kroki na swojej drodze jako żona i pani domu. Nie zamierzam jej w tym przeszkadzać ani spieszyć - nie proszona - z pomocą. A że jest bardzo konkretna, stanowcza, wiedząca czego chce, a czego nie - a przy tym jest ciepłą, serdeczną kobietą - świetnie daje sobie radę. Niedługo zostanie mamą i z podziwem przyglądam się jak wije gniazdko dla ich córci.
Myślę, że dobrze by się stało, gdyby powiedziała Pani swojej teściowej o swoich rozterkach i była przy tym serdecznie stanowcza. Może wymyśliłaby Pani jakąś inną formę - ciepłą, podkreślającą najprzyjemniejszą cechę Pani teściowej. Myślę sobie, że nie zwracanie się do teściowej per mamo, otwiera możliwość na fajne spotkanie kobieta-kobieta. Ze wszystkimi odcieniami takiej relacji, przyjemnymi oraz ciut mniej.
Trzymam kciuki i serdecznie pozdrawiam!
Barbara