Z perspektywy kobiecej prasy definitywnie nie jestem kobietą! Owszem, mogę ewentualnie podpatrzeć jakieś modowe hity ale i tak raczej skorzystam z porady znajmomej, pokieruję się zdrowym rozsądkiem widząc coś na sobie, coś, co fizycznie zmierzę, a nie podpatrzę w gazecie, także raczej te strony do mnie nie trafiają, no dobra, wcale tego nie robią i zazwyczaj omijam je szerokim łukiem. Owszem, mogłabym rzucić też okiem na SUPERDIETYCUDMINUS10KGWMIESIĄC, ale nie chcę...
Doskonale wiem, co powinnam robić (ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć), a czego nie robić (nie jeść fastśmieci) żeby schudnąć. Naprawdę kobiety nie są aż tak ograniczone, żeby musieć im te instrukcje wklejać co tydzień/miesiąc do każdego numeru. I jeszcze te motywujące hasła "Bądź piękna! Z nami Ci się uda!"... Jakie z Wami? Mój pot, moje zakwasy, moje pieniądze i czas. Koszmar po prostu. Byłabym w stanie tolerować jeszcze te artykuły (omijając je przede wszystkim), ale w chwili kiedy zajmują ponad 70% czasopisma zaczyna być z tym drobny problem (drobny? Wszak to kilkanaście/kilkadziesiąt stron bezużytecznej makulatury, to skandal, za to płacę!).
Ostatnią i chyba najbardziej irytującą mnie rzeczą są wszelkie dodatki z przepisami. Przypomnę, jestem kobietą, jednakże nie cierpię gotować, staram się unikać tej czynności jak ognia i całkiem fajnie się z tym czuję. Dlaczego ktoś zakłada z góry, że wypadająca ze środka, ponoć darmowa, mini gazetka z mini Magdą Gessler jest w stanie w minimalnym stopniu zapewnić mi chociaż trochę... no własnie czego? Wydaje mi się, a znam z życia co najmniej kilka kobiet w przeróżnym wieku, że większość z nich te gazetki przejrzy, pomyśli że spoko, kiedyś spróbuję i wyrzuca je do śmieci (tych posegregowanych oczywiście). Magazyny kobiece głoszące równość, prawość i seksowność każdej z Nas, wprost ociekają hipokryzją - redaktorzy czy tam redaktorki śmieją się czytelniczkom w twarze: "Tak, tak, takie jesteście do przodu, kochajcie siebie i marsz do garów bo przecież nowy sposób na starą sałatkę to szczyt Waszych ambicji" . Walka ze stereotypami i utrwalanie ich - w jednym.
Lubię artykuły - te z serii psychologicznych, lubię rady, jak coś odnowić czy naprawić tanim, domowym sposobem (o ile ów nie wymaga 5 dni pracy i kilkuset złotych), lubię też odrobinę plotek czy "sekretów z życia znanych gwiazd", więc nie jest tak, że wymagam niemożliwego.
Zastanawiam się, dlaczego w żadnym z czasopism nie znajduję rozkładówki z największymi eventami w Polsce, dlaczego tak ciężko znaleźć coś o teatrze, kinie czy dobrej książce, której nie przeczytali już wszyscy? Jeśli już coś takiego znajduję jest, to zamieszczona na jednej z ostatnich stron kilku zdaniowa recenzja z mikroskopijnym zdjęciem okładki. Fajnie byłoby znaleźć jakiś regularny dział z alternatywną muzyką, gdzie alternatywna oznacza inną od radiowych kawałków do ubijania kotletów (niestety spora część pań domu, mam, szczególnie na wsi ogranicza swój gust muzyczny do tego, co w radiu puszczo). Chciałabym poczytać o miejscach, których nie widziałam, o kulturach których nie znam, a na pewno jest takich sporo, wystarczyłoby na kilka lat comiesięcznych druków.
Cóż, nie pozostało mi nic innego jak czekać z utęsknieniem na lepsze czasy i apelować tu i teraz do moich drogich Fochowiczek, abyście nie pozwoliły swoim Czytelniczkom zagdakać się na śmierć rzucając im choć maleńkie ziarno kultury.
E.