Czekam na pretekst do rozstania, sama zerwać nie umiem
Przeczytałam tekst Anny Konieczyńskiej o odwoływaniu ślubów i... No właśnie. Widmo tego wielkiego wydarzenia stoi przede mną coraz bliżej. Mój chłopak ostatnio częściej zaczyna wspominać o ślubie, dzieciach, wspólnej przyszłości i boję się, że w końcu zapuka z czerwonym małym pudełkiem z błyszczącą zawartością w środku, a ja w przypływie emocji powiem TAK, mój ci on!
Jestem w związku od dwóch lat, a czuję się jakbym jutro miała obchodzić 25-lecie średnio udanego małżeństwa.
Tak, tak, boję się, bo jest pewien problem. Coraz częściej zaczynam dostrzegać u niego jakieś dziwne w moim odczuciu zachowania, które ciężko mi zaakceptować. Czuję, że jesteśmy blisko i w tym samym czasie daleko od siebie, że nie mamy już wspólnych pasji, a tematem głównym naszych rozmów jest to, co się wydarzyło w pracy poprzedniego dnia. I w ogóle, jestem w związku od dwóch lat, a czuje się jakbym jutro miała obchodzić 25-lecie średnio udanego małżeństwa. Tłumaczę sobie wszystko różnicami kulturowymi (on jest Anglikiem), ale to chyba nie to, bo przecież z jego znajomymi mogę rozmawiać godzinami i na każdy temat. Tylko z nim ostatnio dziwna cisza. Nie mogę powiedzieć, że go nie kocham, ale to już nie jest ta sama miłość. A może miłość pomyliłam z zauroczeniem, albo już się przyzwyczailiśmy do swojej wzajemnej obecności i tak jest wygodnie...
Ciągle mam nadzieję, że on coś zrobi, dając mi dobry pretekst do zerwania i chyba dlatego zwlekam.
Tydzień temu już myślałam, że coś we mnie pękło, że mu powiem, żeby zabierał się z mojego życia i gdy już się zdecydowałam z nim porozmawiać w głowie miałam myśli: że boję się zostać sama, że nie mogę łamać mu życia, bo przecież to nie tylko jego wina, że nam się nie układa, że jego rodzice mnie tak lubią i srylion innych podobnych rzeczy. Ciągle jesteśmy razem. On myśli, że jest wszystko świetnie, a ja zastanawiam się jak z nim zerwać, aby go nie zranić. Nienawidzę siebie za to.
Panna "chciałabym, ale się boję" z syndromem Matki Teresy, która miała ogrom miłosierdzia dla wszystkich. Do tych moich rozmyślań dołożył się jeszcze zwiastun filmu "The disappearance of Eleanor Rigby" i szczerze mówiąc, to wszystko, co mówi główna bohaterka przez 2:20 minuty zapowiedzi filmu, idealnie odzwierciedla to, co teraz czuję. Wiem, że głupie te moje problemy i sama strzelam sobie w kolano, ale jak właściwie zerwać z kimś, kogo darzy się uczuciem, kto nie jest niczego świadomy i jest zakochany do grobowej deski? Nie potrafię być zimną suką i powiedzieć w oczy, że to nie to, dziękuję, do widzenia. Właściwie to ciągle mam nadzieję, że on coś zrobi, dając mi dobry pretekst do zerwania i chyba dlatego zwlekam. Naprawdę, podziwiam te kobiety, które mają odwagę nawet przed ołtarzem powiedzieć "nie". Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś być choć odrobinę tak asertywną.
Klementyna
-
Koniec marynarek? Gwiazdy stawiają lżejszy zamiennik. Wakacyjną perełkę noszą już Kożuchowska i Sykut-Jeżyna
-
Położna zdradza, co znajduje wewnątrz ciężarnych podczas porodu
-
Odczuwasz częste wzdęcia i bóle brzucha? Poznaj przyczyny Zespołu Jelita Drażliwego (IBS)MATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Skórzane buty na lato za 46,99 zł w Lidlu. Hity w Born2be, butosklep
-
Zamiast do kosza, zanieś do ogrodu. Uchronisz rośliny przed ślimakami
- Prysznic rano czy wieczorem? Ekspertka zdradza wpływ pory na organizm
- Pobrali się na afrykańskiej plaży. Na ślub zaprosili 25 osób
- Pojechała na zabieg do Turcji. "Dostałaś to, za co zapłaciłaś"
- Jak odstraszyć dziki? Zamiast smarować buty, posmaruj drzewa
- Ewa Kasprzyk "rozpala zmysły" w sukience mini. Fani pod wrażeniem