Polska to kraj dla wybranych? - kto jeszcze nie został emigrantem

Jesteśmy kowalami swojego losu - Czytelniczka zwraca uwagę na powszechne, jej zdaniem, zrzucanie odpowiedzialności na rząd, urzędy, państwo, w sytuacjach, gdy winy za niepowodzenia powinniśmy szukać w sobie.

Co takiego jest z tą Polską, że rodacy nie chcą tu żyć?!

Jakże piękny jest nasz kraj! Widać to szczególnie latem (myślę o wakacjach), kiedy mamy okazję zwiedzać i oglądać miejsca niezwykle urokliwe, niebiańsko piękne, przeraźliwie niebezpieczne, dziewiczo dzikie, o charakterze wiejskiej sielanki czy miejskiego gwaru. W swych podróżach spotykamy ludzi ciekawych, służących pomocą, uśmiechniętych, wyjątkowych, z którymi nawiązujemy wieloletnie przyjaźnie. Przedstawiony wyżej opis prezentuje obraz kraju, w którym chce się żyć, gdzie relacje międzyludzkie są życzliwe. W tym kontekście powstaje pytanie: dlaczego tak wielu naszych rodaków wyemigrowało (według niektórych danych 2 miliony). Co takiego jest z tą Polską, że rodacy nie chcą tu żyć?!

Przeraża to zjawisko dziedziczonego bezrobocia, ten brak zaradności życiowej, ambicji.

"Podążając prostą drogą", bez zbędnego wytężania umysłu, stwierdzić można, że za taki stan rzeczy w naszym kraju odpowiada rząd i wszystkiemu winny - jego szef. Łatwo, szybko i bez wytężania szarych komórek, można stwierdzić, że znaleźli się ludzie, którzy zamiast realizować deklaracje "o irlandzkiej Polsce", nie robią nic, a jeśli już podejmują działania, to nie służą one dobru wspólnemu - o czym donieśli nam kelnerzy. Osoba bezrobotna z kilkudziesięcioletnim stażem w urzędzie pracy, obwinia kolejne rządy, które nie potrafią stworzyć warunków do życia i podarować dobrej pracy. W tej "krzywdzie" nie pozostaje jednak sama - dołączają do niej dzieci, które dopiero rozpoczynają karierę w biurze pracy. Przeraża to zjawisko dziedziczonego bezrobocia, ten brak zaradności życiowej, motywacji do osiągania celów, ambicji lepszego życia. Pozostając w tej formule szukania winnych, to kto w tej sytuacji zasługuje na wyrok - państwo, rodzice, dziecko?

Mam syna, którego chce kształtować na człowieka świadomego, że od niego samego, jego pracy, wiele zależy w życiu.

Twierdzę, że wychowanie wpływa na kształtowanie młodego człowieka i że wielką krzywdę wyrządza im wyręczanie i nie stawianie wymagań. Pamiętam, jak każdego miesiąca rodzice wręczali mi kieszonkowe, na dowolny cel, a w wakacje kibicowali w trudach podejmowanej pracy (Zakład Zieleni Miejskiej to mój pierwszy pracodawca - 16-letniej licealistce nie zawsze tam się podobało). Uczyłam się strategii oszczędzania na wymarzone jeansy, czy buty. Nauczyli mnie (choć wydaje mi się, że trochę nieświadomie) oczywiście oszczędności, ale też stawiania sobie celów i wytrwałości ich osiągania. Teraz mam lat trzydzieści plus, potrafię i stawiam sobie cele i lepiej lub gorzej udaje mi się je realizować, choć czasami chciałabym mieć bogatych rodziców, którzy mogliby wszystko podarować. Pewnie, że mogłabym winić rząd (poprzedni i obecny), ale nie stać mnie na taki luksus. Mam syna, którego chce kształtować na człowieka świadomego, że od niego samego, jego pracy, wyrzeczeń wiele zależy w życiu.

To od nas samych dużo zależy, podejmujmy trud codziennego życia.

Bywa, że młody człowiek pogubi swoje wartości, chce podążać własną drogą, niszcząc jednocześnie dobre relacje z rodziną. Na przestrzeni lat dochodzi mety zwanej noclegownią, traci godność i pracę. Zapytany o ewentualny powrót do wielkiej rodzinnej firmy, odpowiada, że ojciec nie da mu kolejnej szansy. Nie zawsze wszystkiemu winny jest rząd i politycy, czasami sami "zgotujemy sobie taki los" (krótki opis życiowej drogi mojego klienta). To od nas samych dużo zależy, podejmujmy trud codziennego życia. Choć doskonale zdaję sobie sprawę, że to niezwykle trudne, w sytuacji niepowodzenia nie ma kogo obwiniać, pozostajemy my sami. Zostaliśmy w tym kraju z różnych powodów - patriotycznych, rodzinnych, zawodowych. Bez względu, w jakim kraju żyć będziemy, konieczna jest zmiana mentalności. Dostrzegamy możliwości zmian, które dałyby nam lepsze perspektywy. Jednak owe zmiany muszą iść dwutorowo (jak to w tangu, gdzie potrzeba dwojga). Państwo daje "wędkę" - stwarza szanse rozwoju, z kolei my w tej parze dajemy swoje umiejętności -wiedzę, kompetencje, motywację, ale też wytrwałość.

Milady

Więcej o: