Jeśli nosisz okulary, to czym prędzej łap faceta na dziecko
Badanie okresowe do zakładu pracy. Kolejka niecierpliwych, sfrustrowanych ludzi w przychodni. Bo trzeba czekać, bo nikt nie panuje nad kolejnością wejść do gabinetów, bo formularz trzeba sobie wypełniać samemu - to po co te dwie panienki w okienku rejestracji?
Siedzę spokojnie, czekając aż ta spanikowana gawiedź załatwi swoje sprawy, bo przecież nie spieszy mi się wracać do pracy, nikt mi nie ściga. Poza tym odczuwam dygoty na samą myśl o tablicy okulistycznej, która nawiedza mnie w najgorszych koszmarach. Znów reminiscencja: ja, uczennica podstawówki, regularnie przesiadująca w gabinetach okulistycznych. Ja, gimnazjalistka, biegająca ze skierowaniem na nowe szkła. Ja, licealistka, ukryta za szkłami okularów. Dziś nawet trudno to sobie wyobrazić, szkła stały się czymś tak powszechnym, wręcz modnym. Młodzi noszą "zerówki", by dodać sobie animuszu. Gwiazdy fotografują się w okularkach. Nie mogę pojąć tej rewolucji, sięgając pamięcią wstecz. Zawsze odstawałam, długo byłam "jedyna w klasie" z okularami na nosie. Gdy oglądam zdjęcia z wczesnych szkolnych lat dobija mnie fakt, jak wielkie denka ciążyły mi na nosie. Cóż, rodzice nie dbali o moje poczucie własnej wartości. Stąd wynikające problemy na tym gruncie, obecne do dziś.
Wchodzę do gabinetu starszego okulisty, zerkając na groźną tablicę za jego plecami i szybko wkuwając ciąg kilku pierwszych linijek, żeby się przypadkiem nie zbłaźnić.
- Nic nie widzę - stawiam na bezpośredniość.
- Jakie szkła? - pada pytanie.
- Nie wiem w sumie. Czwórki. Może piątki. Minusy.
Bierze ode mnie okulary i bada je pod urządzeniem a la mikroskop.
- O, i do tego cylindry - śmieje się. - Astygmatyzm. Mąż jest?
- Nie - odpowiadam, rozluźniając się.
- Nie przyznawać się, bo ucieknie.
- Myślę nad laserową korekcją - dodaję.
- Nie ma potrzeby. Własnym dzieciom odradzałbym w takim wypadku. Nie jest aż tak źle.
- To dobrze. Chłopak mówi, że lubi mnie w okularach.
Właściwie to dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że już dawno ulotniło się gdzieś zawstydzenie, wynikające z konieczności noszenia okularów. Kiedyś ich nienawidziłam, bo stanowiły jakąś granicę, barierę. Ja vs reszta świata. Przez lata mizernie dobierałam jasne bądź żyłkowe oprawki, by jak najmniej rzucały się w oczy. Nie malowałam się, stwierdzając, że nikt nie zauważy makijażu ukrytego za szkłami. Wydawało mi się, że jestem mniej atrakcyjna. W którymś momencie wada przekuła się w atut. Mój wybranek lubi mnie taką, jaka jestem. A ja nie odczuwam, że coś ze mną nie tak, że czegoś mi brakuje. Przestałam zwracać uwagę na swoje okulary. Nie odstają, nie są czymś dodatkowym, zbędnym. To część mnie.
- To trzymać go. A dzieci?
- Nie będzie.
- Dlaczego? Proszę się nie obawiać. Dziś to bezpieczne. Będzie cesarka, szybko się zagoi. Odziedziczą pewnie wadę po mamie, ale to nic strasznego. Nie widzę przeciwwskazań.
- Nie chcę.
Tu następuje pogadanka na temat jakie to cudowne uczucie patrzeć, jak dojrzewa nasze potomstwo. Że to cząstka nas, którą możemy modelować. Ile satysfakcji daje własne dziecko. Jak przyjemnie spędza się razem czas. Ile magii kryje się w obserwowaniu, jak dorasta. I że to zbliża ludzi.
- Nie czuję tego. Nie zamierzam.
- Wie pani, jakie teraz są kobiety...
- Wredne, tak, wiem.
- Właśnie. Trudno utrzymać mężczyznę. Ja bym zainteresował się tematem. Zajdzie pani w ciążę i już jest ustawiona. Teraz trzeba łapać faceta na dziecko, innej rady nie widzę. Pospieszyłbym się. Jaki to rocznik?
- 87.
- No, to właśnie. Przed trzydziestką koniecznie trzeba pierwsze urodzić. Proszę się pospieszyć. Aha, już przepisuję pani skierowanie na nowe szkła i wypisuję dokumenty.
Wychodząc, życzył mi oczywiście szybkiego porodu.
Miś mówi: "Takie jest życie przecież. Ludzie są jak zwierzęta. Im samiec lepszy, tym może mieć więcej samic". A ja chcę mieć tylko jednego. Bez konieczności rodzenia mu dzieci. Chciałabym, by był ze mną, bo tego właśnie pragnie. A nie w konsekwencji tego, że związała nas wpadka. Niedzisiejsza postawa?
Tymczasem wybieram się do optyka po nowe oprawki. Może wyraziste kujonki? Niebieskie, bo to mój ulubiony kolor. Odważne i zdecydowane. Kompleksy zniknęły, nareszcie czuję się wolna.
Soni B.
-
Zarabia jako "naga sprzątaczka". Mówi całą prawdę o klientach
-
Jennifer Lopez zapozowała nago. Fani nie mogą oderwać wzroku: "O mój Boże"
-
Wyglądają niepozornie. Tymczasem szklane ampułki są wyjątkoweMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Dorota Gardias w nagiej sesji zdjęciowej. Fani oniemieli. "Jest ogień"
-
Jajka faszerowane wielkanocnym hitem. Sekret tkwi w jednym składniku
- Tak się nosiliśmy w PRL! Pamiętacie jeszcze ten styl?
- W Lidlu mokasyny idealne na wiosnę. Wygodne, ponadczasowe i eleganckie. Podobne w Zarze i Reserved
- Kiedy sadzić cebulę dymkę? Trzymaj się 3 zasad i ciesz szczypiorem
- Jest rolniczką, a traktor prowadzi ubrana w bikini. "Jesteś do tego stworzona"
- Jak prać firanki, żeby były śnieżnobiałe? Pomoże ci produkt z kuchni