"Małe problemy, mało kresek. Więcej problemów to więcej kresek". Dlaczego okaleczających się nastolatek nie zauważają rodzice? [LIST]

"Zaczęłam się okaleczać. Przynosiło mi to ulgę. Cięcie stało się codziennością. Potem przyszła depresja" - przerażające? Nie wiecie jeszcze wszystkiego. To list NASTOLETNIEJ Czytelniczki. Nie ma w nim ani jednego słowa o pomocy ze strony rodziców.

Jestem nastolatką, taki głupi wiek dorastania. Pierwsze miłości, rozczarowania, problemy. Moje problemy zaczęły się w gimnazjum. Zaczęłam się okaleczać, pierwsza kreska poleciała na próbę. Widok spływającej krwi uspokajał mnie. Ulga, wewnętrzny spokój, chwila oderwania się od rzeczywistości. Najpierw były małe problemy, mało kresek. Potem to wszystko kumulowało się. Doszła bardzo długa depresja. Cięcie się stało się codziennością, kłótnia ze znajomymi, rodziną, czy niewiele znaczące drobiazgi równały się kolejne kreski. Ukrywanie tego, noszenie długich rękawów, strach, że ktoś zobaczy. Co wtedy? Co powiem?

Samotna osoba ma strasznie smutne myśli, chce odejść z tego świata, bo uważa, że po drugiej stronie będzie lepiej.

Problemy narastały z wiekiem i czasem. Trafiłam na pewną stronę, ludzie prowadzili tam blogi. Bardzo smutne, przygnębiające i strasznie wciągające. Obrazki pociętego ciała, wszędzie krew, notatki bardzo życiowe. Weszłam w ich świat. Pisałam tam z różnymi osobami, pomagali mi, a ja im. To było nasze oderwanie, nasz świat, gdzie wszyscy byli zranieni i bardzo samotni. W tym trudnym dla mnie okresie nie miałam nikogo. Zaczęłam zamykać się w sobie, przestałam się uśmiechać. Inni niczego nie zauważyli. Myśli samobójcze były dla mnie codziennością, tak jak nieudane próby. Brak pomocy, jakiegokolwiek wsparcia. Samotna osoba ma strasznie smutne myśli, chce odejść z tego świata, bo uważa, że po drugiej stronie będzie lepiej. Podstawowe czynności sprawiały mi trudność. Poczucie beznadziejności i utrata poczucia siebie. Całymi dniami spałam albo siedziałam w swoim pokoju, byleby jak najdalej od ludzi.

Nie pamiętam kiedy, ale nagle było ze mną lepiej. Podniosłam się, zaczęłam decydować o swoim życiu.

Pewnego dnia powiedziałam sobie dosyć! Zmuszałam się do uśmiechu, wmawiałam sobie, że jest dobrze, zaczęłam wychodzić do ludzi. Starałam się nie myśleć o tym wszystkim. Byłam sama, nie potrafiłam sobie pomóc, ale mimo wszystko wzięłam się w garść. Z czasem było lżej, przestałam się przejmować, stałam się egoistką myślącą tylko o sobie. Wszystko wolnymi krokami stawało się inne. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Nie pamiętam kiedy, ale nagle było ze mną lepiej.

Wszyscy mamy wzloty i upadki. Mimo to nie możemy się poddawać i tracić w siebie wiary. To jest nasze życie, my decydujemy za siebie. Wierzmy w siebie, mimo że inni w nas zwątpili. Zróbmy to dla siebie. Nie traćmy nadziei i wiary o lepsze jutro.

D.

[Od Redakcji: Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Tym razem jest to 30-dniowy kod do Kinoplex.pl.]

Foch poleca!

Więcej o: