Piszę jako wielka zwolenniczka trzeźwego spojrzenia Focha na kobiece rozterki. Mam ich kilka po raz trzeci w życiu. Rozterki wzbudza najczęściej facet. Teraz po raz trzeci czuję, że stoję pod murem, którego sama nie przeskoczę. Nawet głową nie rozbiję. Dwanaście lat temu szczęśliwie zakochana ślubowałam ojcu moich trzech córek. Dwa lata temu w pełni świadomie rozwiodłam się z ojcem moich trzech córek. Dwa lata temu poznałam świetnego faceta, z którym po roku w pełni świadomie się rozstałam.
Dziesięć miesięcy temu poznałam Kota, z którym od dziecięciu miesięcy tworzymy związek. Tydzień temu usłyszałam zdanie, które zrujnowało mój obraz naszego domu. Mam świetne dzieci. Sama mam trudny konserwatywny charakter, twarde podejście do życia i wielki upór w swoich działaniach. Mój obecny facet ma żonę. Mój obecny facet najpierw mnie okłamał, że jest po rozwodzie, później okłamał mnie, że właśnie się rozwodzi. Później stwierdził, że szkoda mu pieniędzy na rozwód. Mój obecny facet jest świetnym facetem. Gotuje, sprząta pierze i piecze i wiele innych świetnych rzeczy, które i ja umiem świetnie robić. Mój obecny partner daje mi namiastkę rodziny.
Kiedyś padło zdanie, że nie jest w stanie zapewnić mi i moim dzieciom poczucia bezpieczeństwa. Zabolało. Później padło zdanie, czy widziałam jego żonę, bo z nią dochodził w sekundy. Później po chamsku podrywał wspólną koleżankę. Wyszedł z domu i nie było go dwa dni. W towarzystwie z alkoholem cały czar pryska. W towarzystwie z faktami na temat naszej relacji czaru nie ma.
Teraz jestem chora. Zapytałam go, co by było, gdyby mnie nie było. Co z dziewczynami, co z moimi córkami? Usłyszałam to, co chciałam usłyszeć - prawdę. Że nie pogodziłby pracy z dziećmi, więc nie zająłby się nimi, znowu zostałyby same. Tak wiem, to najgorsze myśli, ale bądźmy szczerzy, każdy z nas myśli o tym w momencie kiedy choruje. Jutro mój obecny partner wychodzi na męski wieczór z okazji jego urodzin. Jeszcze nie wyszedł, a ja już wiem, w jakim stanie wróci. Ile mnie kosztuje sama myśl o tym, jak bardzo się zmienia po alkoholu. Mój obecny partner ma też dziecko, które razem z żoną mojego obecnego partnera wyjechało gdzieś daleko do cieplejszego świata.
Tak się złożyło, że pokochałam to dziecko. Nie mam z nim kontaktu. Mój obecny partner nie szuka z nim kontaktu. Twierdzi, że go to przerasta. Moje dzieci też pokochały jego dziecko. Moje dzieci pytają o to dziecko. Tęsknią, myślą, mówią. A mój obecny partner bezradnie rozkłada ręce. Mój obecny partner właśnie świadomie rezygnuje.
Mam trzy córki. Mam 32 lata, kiepską pracę, ale zarabiam i godzę to z dziećmi. Moje dzieci są wiarą, nadzieją i miłością. Jestem konserwą, która zapomniała o tym, że trzeba walczyć o swoje szczęście, o związek, w którym oboje partnerów równie lojalnie daje wkład w rodzinę.
E.
[Od Redakcji: Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Tym razem jest to 30-dniowy kod do Kinoplex.pl.]