Planujecie swoją przyszłość, czy żyjecie z dnia na dzień? [LIST]

"Wszyscy się starzejemy, nasze ciała, zmysły zużywają się. Sił nie mamy więcej, raczej odwrotnie. Dlaczego więc nikt nie mówi już dziś młodym ludziom: myśl, co będziesz robić za 20, 30 lat? Czy będziesz w stanie wykonywać dzisiejszą pracę?" Czytelniczka stawia pytania. Ktoś odpowie?

Śmiesznie to może zabrzmi. Ale czuję się, jakbym odkryła tajemnicę. Sekret, tak pilnie strzeżony, że w ogóle się o tym nie mówi. Ani w szkole, ani w rodzinie, ani wśród znajomych, ani w pracy. W każdym razie w moim otoczeniu wszyscy jakby nabrali wody w usta lub zajęli się innymi tematami. Nie twierdzę, że te inne tematy są nieważne - w końcu ostatnio tyle się dzieje, i w Polsce, i na świecie. Sama codziennie oglądam telewizję, czytam gazety i przeglądam Internet. Ale to, co odkryłam jakoś się tam nie pojawia.

Zdałam sobie sprawę, że obecna praca w takim wymiarze i za wynagrodzenie tej wysokości, to tylko pewien etap, który minie.

Znajomy zadał mi ostatnio pytanie, co będę robić gdy już nie będę pracować - jaki mam plan na stopniowe rezygnowanie z aktywności zawodowej, czym chciałabym się wtedy zająć. Pytanie, jakich pewnie każdy słyszał wiele. Jednak może w końcu, w wieku tych 30 lat dotarło do mnie. Nie, nie chodzi o to, że nie dostanę emerytury, czy że będzie ona niska. Z tym faktem media już od jakiegoś czasu mnie oswajają. Chodzi o to, że zdałam sobie sprawę, że obecna praca w takim wymiarze, z takim zapałem i siłami jak dziś, i za wynagrodzenie tej wysokości, to tylko pewien etap, który minie. I wcale nie mam na myśli awansu, a w porównaniu do innych - mam naprawdę dużo szczęścia, posiadając umowę o pracę, mając płatny urlop i przynajmniej teoretycznie możliwość pójścia na zwolnienie w razie choroby. Niewielu dziś stać na takie luksusy.

Ale za 10,15, 20 lat - w tej czy podobnej firmie, nie dam rady już tak pracować jak dziś. Fizycznie i psychicznie, nie dam rady spędzać 15 godzin za biurkiem, choć jak podkreślam to praca biurowa, czy jak kto woli umysłowa, a nie fizyczna. To właśnie ten sekret, który odkryłam. Powiecie: przecież to oczywiste, wszyscy to wiedzą. Ja jestem w gronie tych wszystkich. I do tej pory też niby to wiedziałam, ale jednak nie do końca. W gronie tych wszystkich są też ludzie, których codziennie mijam w metrze. Dzisiejsi key accounci, senior account managerowie i specjaliści, junior specjaliści i koordynatorzy. Czy na pewno to wiedzą?

Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby tak planować swoją karierę, żeby było jej mniej. kiedy sił będzie mniej.

Czy wiedzą, że gdy urodzą im się dzieci wydatki wzrosną, rąk do pracy nie przybędzie, a jeszcze jedna postać do wykarmienia owszem. Czy wiedzą, że im będą starsi tym sił będzie coraz mniej, a obowiązków - więcej. Czy wiedzą w końcu, że pewnego dni nasi tryskający dziś uśmiechem bliscy będą wymagali naszej opieki, gasnąc w naszych oczach, a my będziemy walczyć o każdą minutę z nimi, czując jak ciągle ich ubywa. Powiecie: taka kolej rzeczy, tak po prostu jest i macie rację. Może to kwestia wychowania. Mnie od dziecka wpajano, że człowiek zdaje maturę, idzie na studia, potem do pracy, a potem na emeryturę. I choć widziałam, jak moim dziadkom, a potem rodzicom z wiekiem było coraz ciężej, nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby tak planować swoją karierę, żeby tej pracy było mniej w pewnych okresach, przy mniejszych także zarobkach, kiedy sił będzie mniej lub obowiązków pozazawodowych - więcej.

Tego się w ludziach nie zaszczepia, przynajmniej w moim pokoleniu. No może w jednostkach. Cała reszta wchodzi w tę rolę pracującego od pierwszego dnia aż do emerytury, oszczędzając (jeśli mają z czego) na bieżące potrzeby lub ratę kredytu (hipotecznego lub innego). Celowo napisałam pracującego, nie pracownika. Bo dotyczy to także osób pracujących na dzieło, zlecenie, mających działalność gospodarczą czy świadczących pracę na podstawie jakiejkolwiek innej umowy, ale także bez niej. Każda z tych form świadczenia pracy ma swoją ścieżkę, pewną hierarchię, w ramach której próbujemy się piąć jak najwyżej. Ale gdzieś jest ten punkt, który osiągniemy i wyżej już pójść się nie da. Z różnych względów.

Dlaczego więc nikt nie mówi już dziś młodym ludziom: myśl. Co będziesz robić za 20, 30 lat?

Tak jakby nie myśleli, albo nie chcieli myśleć o swojej przyszłości, o tym co w końcu nieodwracalne. Przecież wszyscy się starzejemy, nasze ciała, zmysły z czasem zużywają się. Sił nie mamy więcej, raczej odwrotnie. Dlaczego więc nikt nie mówi już dziś młodym ludziom: myśl. Co będziesz robić za 20, 30 lat? Czy będziesz w stanie wykonywać dzisiejszą pracę? Z czego będzie się składał twój dochód, jeśli będziesz musiał lub będziesz chciał pracować mniej? Nie mówię, że wszyscy mają teraz zakładać firmy albo inwestować w fundusze. Nie każdy pomysł wypali, a jak pokazują doświadczenia ostatnich lat - inwestycja może skończyć się utratą wszystkich oszczędności.

Powiecie: do wszystkiego można dojść ciężką pracą, pnąc się po szczeblach kariery można wypracować sobie niezależność. Na pewno marzenia niektórych z nas, tych co wiedzą, a jednak nie wiedzą o odkrytym przeze mnie sekrecie, spełnią się - czego życzę nam wszystkim z całego serca. Niektórzy z nas będą na tyle wybitni w swoich dziedzinach, i/lub będą mieli na tyle szczęścia i/lub sprytu, aby osiągnąć sukces i zagwarantować sobie niezależność i lepszą przyszłość. Ja do takich osób nie należę. Nie jestem wybitna, uzdolniona ani kreatywna. Jak pokazują dotychczasowe wyczyny, nie mam też sprytu i/lub szczęścia do interesów. Ale odkryłam sekret, czego życzę wszystkim, którzy przeczytają ten list. Otwórzcie oczy! Myślcie dziś, o tym co będzie i szukajcie własnej drogi. Czas ucieka.

Amatersu

[Od Redakcji: Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Tym razem jest to 30-dniowy kod do Kinoplex.pl.]

Foch poleca!

Więcej o: