"Mam już dość tych politycznych wojen, szukajmy rozwiązań!" [LIST]

"Nie widzę najmniejszego sensu w podsycaniu w Polsce podziałów, dzieleniu obywateli na lepszy i gorszy sort. Tak się składa, że wszyscy w takim samym stopniu jesteśmy Polakami - i ci od Korwina, i ci od Kukiza i te mohery co na PiS głosowały i te lemingi, co na PO" - Czytelniczka nawołuje, by odłożyć broń.

Droga Redakcjo! Mam takie marzenie - premier Gliński, Liroy i, dajmy na to, Petru siedzą w studiu telewizyjnym a uprzejmy, bezstronny i kompetentny dziennikarz moderuje dyskusję o dotowaniu kultury. Panowie spierają się ze sobą i wymieniają merytoryczne argumenty nie licytując się przy tym, czyj dziadek walczył w Wermachcie, a czyj w powstaniu styczniowym. Albo inaczej: dialog na Facebooku. Eko-lewak z narodowcem dyskutują o przyszłości polskiego górnictwa, wzajemnie czytając ze zrozumieniem swoje posty. Ze zrozumieniem - nie po to, aby zadać celniejszy cios, ale, by poznać inny punkt widzenia. Prawdopodobnie nie dojdą do kompromisu, ale być może znajdą kilka punków, w których się zgadzają. Być może przemyślą raz jeszcze własne poglądy, być może trochę je "zmiękczą".

Bóg, los lub jakaś inna siła, o kiepskim poczuciu humoru, rzucił nas wszystkich na ten kawałek lądu między Wielką Rusią a Świętym Cesarstwem Niemieckim.

Nie widzę najmniejszego sensu w podsycaniu w Polsce podziałów, dzieleniu obywateli na lepszy i gorszy sort. Tak się składa, że wszyscy w takim samym stopniu jesteśmy Polakami - i ci od Korwina, i ci od Kukiza i te mohery co na PiS głosowały i te lemingi, co na PO. Oszalałe lewactwo z Partii Razem i ci, co nie poszli na wybory też. Bóg, los lub jakaś inna siła, o kiepskim poczuciu humoru, rzucił nas wszystkich na ten kawałek lądu między Wielką Rusią a Świętym Cesarstwem Niemieckim i musimy się jakoś ze sobą nawzajem dogadać. Uważam, że jeśli coś prawdziwie godzi w interes narodowy, to stwarzanie w kraju atmosfery niemalże wojny domowej, gdzie każdy znajomy o odmiennych poglądach to wróg. Nie da się ze sobą rozmawiać, jeśli swojego oponenta z góry uznajemy za leminga czy, w opcji przeciwnej, katotaliba. To naprawdę nie jest tak, że po jednej stronie są zdrajcy, a po drugiej głupcy, czy na odwrót. Mamy różne poglądy, różne doświadczenia życiowe, często skrajnie różną wrażliwość, ale, dla dobra ojczyzny, musimy się wzajemnie szanować.

Każdy ma prawo wyrażać swoje niezadowolenie, ale dobrze byłoby zachować umiar w używaniu hiperboli.

Nie podoba mi się to, co robi PiS. Te dziwne, teatralne gesty, zaprzysięganie sędziów w środku nocy, demonstracje siły i pogarda dla wszystkich o innych poglądach. Ale pogardą grzeszy nie tylko prezes Kaczyński. Bardzo nie podoba mi się porównywanie obecnej władzy do reżimu PRL, nie mówiąc już o Korei Północnej czy III Rzeszy (!). Każdy ma prawo wyrażać swoje niezadowolenie, ale dobrze byłoby zachować umiar w używaniu hiperboli. Drażni mnie pośpiech i entuzjazm, z jakim co poniektórzy rzucili się do dziecinnej rekonstrukcji historycznej, do zabawy w ruch oporu. Te wpinane w klapę oporniki, nawiązania do KOR-u - to wszystko wydaje mi się niesmaczne. Póki co, nikt nie strzela do demonstrujących na ulicy, nikt ich nie wsadza ich do więzień, ani nie wysyła do łagrów, władzę można krytykować w niewybrednych słowach w publicznej telewizji, a jedyne, co grozi tym nowym dysydentom, to parę niepochlebnych komentarzy na fejsie.

Nie lubiłam PO, PiS-u nie lubię jeszcze bardziej. No, ale trudno, takie jest życie, taka jest demokracja. Za cztery lata wybory - może wtedy pójdzie lepiej. Tymczasem postarajmy się więcej ze sobą rozmawiać i współpracować, a mniej rzucać wzajemnie do gardeł.

Wasza wierna czytelniczka

marudna.zaba

[Od Redakcji: Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Tym razem jest to książka "What if? A co, gdyby?" Randalla Munroe'a. Życzymy miłej lektury.]

bb b

Więcej o: