Jak żyć z pedantem? Mój mąż ma obsesje prasowania, sprzątania, czyszczenia wszystkiego [LIST]

Matylda wyszła za mąż za pedanta. Jej mąż zmywa nawet naczynia, które następnie wkłada do zmywarki. Nie przeszkadza je, że partner lubi sprzątać. Ale chciałabym, żeby potrafił też odpoczywać. Odpoczywać razem z nią.

Zakochałam się pedancie. Mieszkam z nim pod jednym dachem już siedem lat, od czterech lat jesteśmy po ślubie. Pewnie większość kobiet mi zazdrości, ich mężowie rzucają skarpetki gdzie popadnie, nigdy w życiu nie wstawili naczyń do zmywarki czy nie odkurzyli mieszkania. Ja nie wiem, co to walka o wyrzucenie śmieci. Ale wiem, co to walka o prawo do bycia sobą, do pozwolenia sobie na swobodę we własnym domu.

Żeby nie być gołosłowny, kilka przykładów. Zastanówcie się, jak wkładacie naczynia do zmywarki. No właśnie, nie macie pojęcia, jak to robicie. Po prostu bierzecie talerz, nóż czy garnek i wkładacie je do środka. Nie mój mąż. Mój mąż na wszystko ma system. Na tacce do mycia sztućców swoje miejsce mają noże, widelce, łyżki. Nie można ich wymieszać. Zamienić kolejnością. Muszą być włożone w równych odstępach. I tak kolejne naczynia: talerze, szklanki, garnki.. Co ważne, żadne z nich nie trafi do zmywarki bez wcześniejszego umycia w zlewie. Wprawdzie nazywane jest to "przepłukaniem", ale nie oszukujmy się, kiedy do gry wchodzi zmywak i płyn do naczyń, jest to po prostu zmywanie. To nie koniec. Kiedy zmywarka skończy program, mój mąż przystępuje do układania naczyń w szufladach i na półkach. Na to też ma metodę. Każdy umyty talerz trafia na spód tych stojących w szafce. Każda łyżka, widelec itd. tak samo. Mąż tłumaczy to równomiernym zużywaniem naczyń. Jego zdaniem, gdybyśmy wkładali wszystko na wierzch, naczynia, które byłyby na dole, nigdy nie byłyby używane.

Kolejna czynność. Prasowanie. Mój partner prasuje wszystko. Kiedy się do niego wprowadziłam, próbowałam to zmienić. Tłumaczyć delikatnie, że nie ma sensu prasować majtek czy skarpetek. Polegałam. W tej chwili mąż prasuje mi nawet ramiączka od stanika. Ideał, powiecie. Niby tak, ale wyobraźcie sobie, że podczas macie gości w domu, a on prosi znajomą o zdjęcie marynarki, bo dostrzegł u niej zagięcie na klapie. Nie chce nic złego, chce jej zrobić przysługę i wyprasować raz dwa.

Mój mąż ma obsesje prasowania, sprzątania, czyszczenia wszystkiego. Do wszystkiego ma też specjalistyczne sprzęty. W zasadzie wydaje na nie każde oszczędności, każdą premię z pracy. Mamy te wszystkie sprzątające roboty, które reklamują w telewizji. Odkurzacz, który sam jeździ, mop, który sam zmywa, sprzęt do czyszczenia fug. Nawet taką nakładkę na szyby, która sama myje szyby na błysk. Wszystko super, ale kiedy te ultranowoczesne sprzęty skończą zadania, mój mąż poprawia po nich ręcznie. Pamiętacie taką sceną z serialu "Przyjaciele", w której Monica wyciągnęła malutki odkurzacz, żeby odkurzyć duży odkurzacz? Tak wygląda moje życie. Mój mąż po skończonym prasowaniu, przystępuje do. starannego prasowania deski do prasowania.

Ja wiem, że ludzie mają większe problemy na głowie, ale ja chciałabym wrócić kiedyś do domu, rzucić się w butach na kanapę i chwilę poleżeć. Bez zastanawiania się i kontrolowania, ile plam na podłodze zrobiłam, kiedy szłam z przedpokoju do salonu. Jak żyć z pedantem? Są jacyś specjaliści, którzy mogą nam pomóc przez to przejść? Nie przeszkadza mi, że mój mąż lubi sprzątać. Chciałabym po prostu, żeby potrafił też odpoczywać. Odpoczywać razem ze mną.

Matylda

***

Czekamy na Wasze historie, którymi chcecie się podzielić. Wybrane teksty, za Waszą zgodą oczywiście, będą opublikowane na kobieta.gazeta.pl. Autorom opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Piszcie: kobieta@agora.pl.