29-letnia Ewa jest wdzięczna swojej mamie za to, że od najmłodszych lat mówiła jej o wartości pieniądza. - Przekonywała, że niezależnie od tego, czy będę żoną, czy singielką, zawsze powinnam mieć swoje pieniądze, by nie być nigdy od nikogo zależną w kwestiach finansowych. Podkreślała, że to daje ogromną wolność - opowiada Ewa.
Wspomina też, że w okresie, gdy kilka lat temu zaczynała pracę zawodową, mama często przypominała jej o tym, że powinna mieć jakieś oszczędności. - Zaczęłam odkładać każdego miesiąca niewielkie kwoty właśnie dzięki niej. Z perspektywy czasu bardzo to doceniam. Dzięki radom mamy jestem niezależna i nie muszę martwić się o to, co się stanie, jeśli nagle straciłabym pracę lub rozstała z chłopakiem. Widzę, że wielu znajomych podchodzi do tych kwestii bardzo na luzie, nie myślą o zabezpieczeniu finansowym - mówi Ewa.
Z kolei 33-letnia Kamila uważa, że jej mama wpoiła jej bardzo dobre podejście do kwestii zdrowotnych. - Co roku w marcu zawsze robiła najważniejsze badania profilaktyczne. Pamiętam jeszcze z czasów nastoletnich, że brała jeden dzień wolnego w pracy, by załatwić te sprawy - wspomina nasza rozmówczyni.
Kamila dodaje, że to dzięki swojej mamie wyrobiła podobne nawyki. - Mama powtarzała, że profilaktyka jest zawsze tańsza niż leczenie. I często może uratować nam życie - podsumowuje.
30-letnia Ula zdradza, że z natury jest hipochondryczką. Co ciekawe, ta przypadłość dała o sobie znać, gdy była dzieckiem. - Pamiętam, że gdy nauczyłam się czytać w wieku pięciu lat, przeglądałam encyklopedię zdrowia i wynajdowałam sobie różne choroby - wspomina.
Ula zaznacza, że jej mama ma zupełnie inne podejście do kwestii zdrowotnych. - Od kiedy pamiętam, często przekonywała mnie, że nie ma co się martwić na zapas. Oczywiście jej zdaniem profilaktyka i badania są bardzo ważne, ale nie powinniśmy nigdy kreować najczarniejszych scenariuszy - opowiada Ula.
Dzięki słowom mamy Ula obecnie lepiej radzi sobie w trudnych sytuacjach. - Zawsze gdy w mojej głowie rodzi się obawa, że jestem na coś chora, przypominam sobie słowa mojej mamy, że zanim lekarz nie postawi diagnozy, nie ma co martwić się na zapas - podsumowuje.
Znajome Justyny często pytają ją o to, jak to się stało, że nie ma żadnych kompleksów, lubi siebie i swój wygląd. Przez długi czas nie wiedziała, co mówić w takich sytuacjach. Jednak jakiś czas temu 25-latka uświadomiła sobie, że zawdzięcza to swojej mamie.
- Moja mama nauczyła mnie zdrowego podejścia do ciała. Mogę powiedzieć, że była "body positive", zanim to stało się modne. Mama często mówiła mi, że nie ma ludzi idealnych i każdy ma jakieś niedoskonałości. Poza tym starała się mnie przekonać, że jestem piękna i powinnam doceniać to, że jestem zdrowa, mogę się normalnie uczyć i pracować - mówi Justyna.
Uważa, że to dzięki mamie nie ma zwyczaju nadmiernie martwić się o swój wygląd lub zwracać uwagę na niedoskonałości u siebie czy innych. - Oczywiście widzę w sobie pewne mankamenty. Nie pozwalam jednak na to, by wpływało to na moje poczucie własnej wartości - podsumowuje nasza rozmówczyni.