Fabryka pokazów

Industrialne wnętrza łódzkiej fabryki Uniontexu, na co dzień jakby zapomniane przez świat, stanowią fascynującą scenerię dla wydarzeń artystycznych. Niedawno podczas Fashion Week Poland zagościli tam projektanci offowi.

Karol Scheibler , pochodzący z Nadrenii przemysłowiec, stworzył w Łodzi prawdziwe imperium włókiennicze. Czasy, tak dokładnie opisane przez Reymonta w "Ziemi obiecanej", bezpowrotnie minęły. Tym, co ostało, są fabryczne budynki. Na mapach wręczonych uczestnikom Tygodnia Mody , zaznaczono kompleks między ulicami Tymieniecką i Milionową, gdzie od 2005 roku działa Łódź Art Center . Instytucja kulturalno-artystyczne zagospodarowała budynki tkalni i wykańczalni, należących jeszcze niedawno do przedsiębiorstwa Uniontex.

Fabryka ElektrowniaFabryka Elektrownia fot. Andrzej Grabarczuk

Pokazy odbywały się tam w dwóch budynkach, Elektrowni i Bielniku . Szczególne wrażenie robił ten pierwszy. Elektrownię zaprojektowano w duchu secesji. Do hali światło przebija się przez półokrągłe okna z witrażami, na suficie są kasetony, a na ścianach kafelki ceramiczne. Widać ślady dawnej świetności. Czy aby rzeczywiście z takim artyzmem budowano kiedyś fabryki? Na środki wielki turbogenerator, który wprawiał fashionistów w osłupienie. Do tego rury, a także wyrastające z podłogi liczniki, których zastosowanie było dla gości zagadką.

Fabryka ElektrowniaFabryka Elektrownia fot. Andrzej Grabarczuk

Tuż obok Elektrowni znajduje się budynek Bielnika, gdzie sądząc po nazwie, musiały znajdować się dawniej maszyny do bielenia tkanin. Panowały tam ekstremalnie trudne warunki dla modelek. Podczas pokazu Sylwii Rochali , rozpoczynającego offową część Fashion Weeku, wybieg był tak długi, że przy prezentacji kolejnych kolekcji postanowiono skrócić go prawie o połowę. Podłoga była nierówna, pokryta pyłem. Modelki musiały ostrożnie stawiać kroki, ale i tak się potykały. W hali panował chłód i wilgoć. Gdy ekipy realizujące pokazy opuściły już budynek - patrząc na miejsce, gdzie znajdował się backstage - trudno było uwierzyć, że wcześniej pracowali tam projektanci, modelki czy wizażyści.

Fabryka BielnikFabryka Bielnik fot. Andrzej Grabarczuk

Ten eksperyment pokazuje, że dzisiaj wydarzenie modowe można zorganizować niemal wszędzie. "Na całym świecie pokazów nie robi się w La Scali czy specjalnie wybudowanych do tego celu obiektach - stwierdza Paweł Kupper , organizator łódzkich Dni Mody i właściciel agencji modelek "Eithel". - Pokaz robi się wszędzie tam, gdzie firmy się tym zajmujące postawią wybieg, położą wykładzinę typu "broadway", zamontują oświetlenie, wynajmą krzesła. A może to być wszędzie: w starej fabryce, w pustej hali, w wynajętej sali konferencyjnej. Jeśli okaże się, że w Łodzi chce zaprezentować się sam Karl Lagerfeld , w ciągu 24 godzin możemy mieć wybieg i oświetlenie na poziomie nie gorszym niż na pokazie Victoria's Secret ".

Fabryka BielnikFabryka Bielnik fot. Andrzej Grabarczuk

Wkrótce w Łodzi będą i profesjonalne sale pokazowe. Duże nadzieje pokłada się w Centrum Promocji Mody tworzone przy Akademii Sztuk Pięknych. Fabryki wymagają natomiast szybkiej rewitalizacji. Trzeba zbudować odpowiednią infrastrukturę, wybiegi, garderobę. Niedawne pokazy mody były intrygujące, ale warunki tam panujące były aż nadto spartańskie. Niech emocje płyną z zachwytu nad urodą kolekcji, a nie strachu, że na głowy posypie się widowni fragment sufitu.

Andrzej Grabarczuk

Więcej o: