Rozczarowująca sesja Gisele

Okładka Vogue Italia jest znakomita, przez co sesja Gisele zrobiona przez Stevena Meisela zapowiadała się równie dobrze, ale niestety rozczarowała. Jak to możliwe?

Od czasopism takich, jak Vogue oczekujemy wysokiego poziomu . Nie mówiąc już o znanych, zdolnych fotografach, jak Steven Meisel i najlepiej zarabiających modelkach świata, czyli Gisele Bundchen. Ten zestaw połączonych sił - redaktorów jednej z najlepszych edycji "biblii mody", utalentowanego fotografa i modelki, która ma imponujące doświadczenie powinien zagrać, a efekt ich współpracy zachwycić wysokim poziomem. Jednak sesja z grudniowego Vogue Italia wypadła słabo i zastanawiamy się gdzie popełniono błąd.

Gisele Bundchen w sesji do Vogue Italia grudzień 2010Gisele Bundchen w sesji do Vogue Italia grudzień 2010 fot. skan

Szare zdjęcia Gisele z rozwianymi włosami i fryzurą przypominającą fatalną stylizację z jej występu podczas pokazu Colcci mają coś w sobie, ale prezentują jedynie znakomitą mimikę Gisele. Stylizacje są zdumiewające. Modelka ma na sobie kawałki gumy i folii, które rozciąga, naciąga i wygina. Użycie gumy nie jest przypadkowe. Edytorial zatytułowano bowiem "Rubber soul ", jednak zupełnie nie pasuje nam to ani do grudniowego klimatu, ani nie wywołuje żadnych ciekawych skojarzeń. W dodatku przyglądając się niektórym ze zdjęć łatwo zauważyć retusz, który zaskakująco nie przeszkadza, tylko doskonale pasuje do szarej, jakby futurystycznej stylistyki .

Co Wy sądzicie o tej sesji? Nie twierdzimy, że jest brzydka, czy nieudana. Uważamy, że po prostu nie porusza, ani nie zapada w pamięć, a nie tego oczekujemy od ostatnich w roku, grudniowych numerów Vogue'a.

Jak popsuć urodę Gisele? >>

Sesja Gisele jest:
Więcej o: