Grammy nigdy nie uchodziły za wyjątkowo stylowe nagrody, a dla gwiazd pop były raczej okazją do szokowania niż zachwycania. Tym razem było podobnie - Gaga przekroczyła samą siebie i nawet Beyonce nie udało się wskrzesić ducha elegancji.
Adele, Heidi Klum: one wyglądały nieźle
Wybrać trzy rozpoznawalne nazwiska gwiazd, które prezentowałyby się na Grammy nieźle, wcale nie było łatwo. Jeśli nie podoba wam się Heidi Klum w mikromini w stylu lat 60., Kat Graham w sukni Jean Paul Gaultier albo triumfatorka wieczoru Adele (w wyrafinowanej kreacji Givenchy Couture), później będzie już tylko gorzej.
Gdy "Lemonade" Beyonce nie otrzymało statuetki za najlepszy album roku, nagrodzona Adele była tak zdziwiona, że przełamała nagrodę na pół i podzieliła się z królową. Zgadzamy się z Brytyjką, że Queen B została potraktowana niesprawiedliwie, mniej entuzjastyczni jesteśmy w kwestii jej kreacji. Czerwona tuba z cekinów przypominała nam wielką ozdobę choinkową, niegodną gwiazdy takiego formatu. Może dlatego zachodnie media skupiają się na efektownym stroju scenicznym wokalistki?
Matt Sayles / Matt Sayles/Invision/AP
Na scenie Beyonce prezentowała się znacznie bardziej imponująco, kontynuując religijną estetykę, którą przyjęła w swojej ciążowej sesji. Szczególnie szokująca może być maryjna aureola na głowie wokalistki.
Autorem tej zniewalającej sukni-ornatu jest przyjaciel Anji Rubik Peter Dundas, były projektant domów mody Pucci i Roberto Cavalli.
Czerwonych cekinów Beyonce można by jeszcze na upartego bronić, czego nie można powiedzieć o kompleciku Lady Gagi. Marka Chrome Hearts, która na co dzień bezwstydnie czerpie garściami z estetyki black metalowej, ubrała wokalistkę w skrawki lakierowanej skóry. Efekt? Przy Gadze nawet przedstawicielki najstarszego zawodu świata wyglądają nobliwie.
Jordan Strauss / Jordan Strauss/Invision/AP
Absurdalne kozaki przywołują najgorsze czasy w modowej historii gwiazdy, a topik odsłaniający dół biustu wygląda po prostu nieapetycznie. Miała być spektakularna stylizacja na czerwony dywan, wyszedł wulgarny - i co gorsza banalny - strój sceniczny. Co ciekawe, przed swoim występem z Metallicą Gaga przebrała się w coś wygodniejszego.
Matt Sayles / Matt Sayles/Invision/AP
Miało być elegancko, wyszło chaotycznie. Armani Privé to marka, która specjalizuje się w surowej elegancji, a tu nagle trzeba było ubrać RiRi... Pomysł na oranżowy gorsecik prezentujący tatuaż jest niezły, ale nijak nie pasuje on do spódnicy tak przepastnej, że Rihanna mogłaby dyskretnie wprowadzić na galę pięć niezaproszonych osób. Na dole wielki bal, na górze dyskoteka.
Celine Dion jest co prawda artystką trochę innej epoki, ale nie ma powodu, żeby jej kreacja wyglądała tak niewspółcześnie. Projektant Zuhair Murad zinterpretował chyba modę na estetykę lat 80. zbyt dosłownie. Bogato zdobiona suknia przypomina coś, co można by nosić w "Las Vegas" (gdyby wybrała się tam cała obsada "Dynastii").
Na tle koleżanek Katy Perry wygląda wręcz korzystnie, zwłaszcza że wizaż wokalistki był udany. Od pasa w górę prezentuje się dobrze, ale później zaczynają się kaskadowe strusie pióra. Jesteśmy dalecy od krytykowania niestandardowych połączeń tkanin, ale w dziele Toma Forda coś nie gra z proporcjami. Przez mocno obniżoną talię i przedłużony dół kreacji Perry wygląda, jakby zapuściła korzenie na czerwonym dywanie. Wystarczyłoby dokonać poprawek krawieckich i mógł być spektakularny sukces.
Solange jak zwykle awangardowo i, jak często, zbyt awangardowo. Siostra Beyonce zaufała Gucci, marce, która szturmem zdobywa czerwone dywany, ale poprosiła chyba o coś niespójnego z jej DNA. Włoski dom mody nie specjalizuje się w sztywnych architektonicznych formach, a ta plisowania suknia jest tego przykładem. Wygląda jak origami ze sreberka po pralince i nie podkreśla urody zgrabnej wokalistki.
J. Lo postanowiła zadać szyku w kreacji Ralph & Russo ze strategicznymi rozcięciami. Było jednocześnie słodko i seksownie, ale ostateczny efekt to już kwestia gustu. Dla nas w tej stylizacji za dużo lukru. Warto by także spiąć włosy, tak aby nie konkurowały z tiulowym strokiem przyczepionym do szyi.
Jordan Strauss / Jordan Strauss/Invision/AP
Najlepsze zostawiliśmy na koniec. W tym zestawieniu brakuje nazwisk niszowych, ale pseudonim "Girl Crush" musiał się w nim znaleźć. Pani przebrała się (dosłownie) za basen z kulkami i wydaje się bardzo zadowolona z tego przedniego konceptu. Jeśli jeszcze mielibyście jakieś wątpliwości co do jej gustu, to wystarczy spojrzeć na wizaż i top jak z wyborów małych miss w Arizonie. Tego nie da się odzobaczyć.