I co ciekawe pojawia się w badaniach kwestia zakupoholizmu (czterech na pięciu Polaków uważa, że zakupoholizm to taki sam nałóg jak palenie!).
Podobno w Polsce nie mamy szans na profesjonalne leczenie zakupoholizmu, natomiast możemy znaleźć mnóstwo wyznań zakupoholików oraz psychotestów , z których dowiemy się czy jesteśmy w grupie ryzyka.
Wracam jeszcze na chwilę do "Oszczędnościowego Barometru ING", bo wyniki są dosyć ciekawe. Oszczędzanie to dla jednej trzeciej osób oszczędzających niepotrzebna rezygnacja z przyjemności (uważa tak również ponad połowa nieoszczędzających - 53%). 41% badanych uważa, że lepiej kupić kolejną parę spodni, niż odłożyć pieniądze. Oczywiście Panowie uważają się za bardziej oszczędnych (58%), z czym zgadza się tylko 32% kobiet. A na koniec jeszcze kwestia zakupoholizmu, aż 4 na 5 Polaków uważa, że zakupoholizm to taki sam nałóg jak palenie (78%). Zastanawiam się, jak mają się te wyniki do burzy, jaką wywołał mój tekst "Rewolucja w szafach" , w którym powołałam się nadania opublikowane przez Pentor, że Polacy rocznie wydają na ubrania średnio 400-500 zł . W sumie jesteśmy oszczędni, jednak zawsze pojawia się jakieś ale...
Zakupoholizm , według definicji podanej przez J. Sędkiewicza - psychologa klinicznego, to chęć i potrzeba dokonywania zakupów, podczas której dochodzi do realizowania niezaplanowanych i w rezultacie niepotrzebnych zakupów produktów, dóbr czy usług. Najczęściej zakupom towarzyszą stany zadowolenia, euforii, poczucia spełnienia. Po pewnym czasie kupujący odczuwa jednak smutek, wyrzuty sumienia, złość, rozczarowanie i rozgoryczenie. Jest to uzależnienie podobne do innych zachowań kompulsywnych (np. hazard, seks, Internet, itd.).
Być może zakupoholizm jest kolejną chorobą cywilizacyjną ? A może nie potrafimy racjonalnie planować naszych zakupów, bo przecież "znowu nie mam co na siebie włożyć", "w mojej szafie nic nie ma", a za rogiem wyprzedaże, w telewizji reklama nowej kolekcji, a koleżanka w pracy ma rewelacyjną sukienkę za jedyne...
Dla wielu z nas zakupy stały się sposobem spędzania wolnego czasu, centra handlowe zastąpiły parki, puby itp. miejsca. A napisane lekko i przyjemnie książki o zakupoholiczkach stają się bestsellerami, które natychmiast trzeba przenieść na ekrany kin. Cóż, kiedy nadal panujemy nad częstotliwością naszych zakupów oraz stanem naszego konta, nie mamy się czym martwić. Bo jak podają statystyki obecnie jesteśmy mniej skłonni do szaleństw zakupowych, z powodu słynnego słowa na "K". Z powodu kryzysu mamy gorszy nastrój jako konsumenci, co przełoży się w 2009 roku na nasze wydatki. W porównaniu z rokiem poprzednim wartość sprzedaży odzieży i butów spadnie o ok. 6 proc. i wyniesie 25,5 mld zł. Uwzględniając również informacje o ogłoszeniu upadłości przez niektóre firmy oraz fali likwidacji sklepów, czas nie sprzyja branży odzieżowej oraz zakupoholikom.
Jednak to nie kryzys jest tematem tego wpisu. Jeżeli kiedykolwiek poczujecie, że zakupy przestały być dla Was przyjemnością, a są koniecznością nad którą nie panujecie - czas na terapię szokową. Np. zamrażanie kart kredytowych lub wizytę u psychologa.
ma.demoiselle
Czytaj w Znam.to: Bardzo dobry żel głęboko oczyszczający