Mój kosmetyczny Must Have: Małgorzata Socha [NOWY CYKL]

Piękna, utalentowana i świetnie ubrana - Małgorzata Socha. Jej potencjał doceniła ostatnio marka Avon, która wybrała aktorkę na ambasadorkę nowego zapachu Avon Sensuelle. Przy okazji premiery perfum udało mi się porozmawiać z Małgorzatą Sochą i zapytać o to, jakich kosmetyków nie może zabraknąć w jej kosmetyczce.

Czy zanim zostałaś ambasadorką Avon używałaś kosmetyków tej marki?

Jasne, jak chyba każda dziewczyna. Najbardziej lubię takie rozświetlające kulki, które delikatnie opalizują skórę. Używam ich od bardzo dawna, pierwsze opakowanie kupiłam, kiedy jeszcze nie przyszłoby mi do głowy, że mogę zostać ambasadorką Avonu. Perełki są szalenie wygodne i mam wrażenie, że nigdy się nie kończą. Co dla mnie ważne, mogę w ten sposób szybko poprawić makijaż nie zwracając uwagi na światło i inne elementy - po prostu nakładam odrobinę kosmetyku na policzki.

Często sama się malujesz? Wiele gwiazd zarzeka się, że nie potrafi tego robić.

Ja potrafię! (śmiech) Miałam zrobionych już tak dużo makijaży i pracowałam z tak wieloma wspaniałymi wizażystami, że siłą rzeczy podpatrzyłam ich metody. Nauczyłam się także w czym dobrze wyglądam. Nie boję się już, spotykając się z jakimś wizażystą po raz pierwszy, podpowiadać co mi służy. Najczęściej niezawsze mam rację. (śmiech)

Poleć nam w takim razie jakieś sztuczki profesjonalnych makijażystów. Czego się nauczyłaś?

Szczególnie spodobały mi się sposoby na optyczne poprawienie kształtu nosa. Panie, które mają na nim garb, powinny spróbować rozjaśnić środek nosa jasnym korektorem. Wiem, że z takiego triku korzysta na przykład Anja Rubik. Ja sama natomiast próbuję mój nos trochę zwęzić. Nakładam na płatki po bokach trochę ciemniejszy puder i w ten sposób modeluję kształt nosa. Uwaga zawsze skupi się na najjaśniejszym punkcie.

Żeby wyglądać pięknie w makijażu musisz też zadbać o pielęgnację. Jakich kosmetyków używasz?

Niestety, nie mam za bardzo czasu na wizyty w SPA i wielogodzinne relaksowanie i profesjonalną pielęgnację. Zamiast tego staram się dbać o cerę w domu - przede wszystkim używam kremów na dzień i na noc, a od niedawna dołączyłam do tego zestawu serum, które nakładam pod krem. Wydaje mi się, że już pojawiły się pierwsze efekty. Pilnuję także regularnego nakładania kremu pod oczy. Tu też mam warty polecenia sposób - tubkę z kremem zawsze trzymam w lodówce. Nie chodzi tylko o zachowanie jego świeżości, ale też o to cudowne uczucie chłodzenia, szczególnie kiedy nakłada się krem rano. Ewentualne cienie od razu stają się mniej wyraźne. Przede wszystkim jednak, nigdy nie zapominam o tym, żeby wieczorem zmyć makijaż. Po prostu nie ma takiej możliwości, żebym położyła się spać z pomalowanymi oczami.

Więcej o: