Biega, pływa i jeździ na rowerze z 45 kilogramowym drzewem na plecach. Po co? Ma szczytny cel [ZDJĘCIA]

Kilka miesięcy temu przebiegł 30 maratonów w 30 dni. Później wziął udział we wspinaniu się po linie na wysokość Mount Everestu. Pokonał też triathlon z... drzewem na plecach. A wszystko to, by pomóc potrzebującym.

Zebrać jak najwięcej pieniędzy dla fundacji charytatywnych - to cel Rossa Edgley'a, który bierze udział w najcięższych sportowych zmaganiach i wyścigach z całego świata.

Oprócz tego ten atleta, naukowiec sportowy, pisarz i współzałożyciel firmy The Protein Works sprzedającej odżywki i produkty dla sportowców, chce w ten sposób pokazywać, do czego zdolne jest i na co stać ludzkie ciało.

Zobacz zdjęcia zaangażowanego sportowca >>>

Sądząc po jego osiągnięciach (i wyglądzie), na wiele. Dla Brytyjczyka przebiegnięcie jednego maratonu to nic, on pokonał ich 30 w 30 dni! Wspinaczka po linie? Bez problemu - od razu na największą na świecie wysokość, odpowiadającą Mount Everestowi, czyli 8,5 km.

Im trudniej, tym lepiej

A może triathlon? Proszę bardzo. Ale żeby nie było za łatwo, dodajmy do tego 45 kilogramowy bal drewna przytroczony do jego pleców podczas biegu, pływania i jazdy na rowerze.

Właśnie w ten sposób Ross pokonał zeszłoroczny Nevis Trathlon na karaibskiej wyspie, który przy okazji był jego pierwszym w karierze. Dzięki temu "występowi" udało mu się wesprzeć fundacje walczące o ekologię i ochronę dzikiej przyrody.

Jeszcze wcześniej, w styczniu 2016 roku, razem z przyjaciółmi zorganizował World’s Strongest Marathon, w trakcie którego sam przez ponad 19 godzin ciągnął 1,4 tonowy samochód na odległość... 42 km, czyli maratonu właśnie. Jak wspomina, to wymagało "góry jedzenia i kosmicznej liczby obtarć od uprzęży".

Podobnie, jak inne wydarzenia, w których atleta bierze udział, to także miało na celu zbiórkę pieniędzy na cele charytatywne. W tym przypadku chodziło o fundację wspierającą nastolatków chorych na raka Teenage Cancer Trust. Dla Rossa traktował to osobiście, bo jego przyjaciel zachorował na białaczkę.

Słaby punkt

Czy dla takiego strongmana istnieje jakiekolwiek wyzwanie? Okazuje się, że tak. Jak sam przyznaje, o mało nie pokonały go... bose stopy. Miało to miejsce podczas trwającego miesiąc biegu charytatywnego dla Zoo w brytyjskim Chester.

Ross całą trasę - czyli imponujące 1600 km - przebiegł bez butów z 50 kg żołnierskim plecakiem i to właśnie bolesne otarcia na stopach sprawiły, że wielokrotnie zastanawiał się, czy uda mu się w ogóle skończyć bieg.

Zobacz więcej zdjęć Rossa >>>

Ciąg dalszy nastąpi

Ross nie uważa, że jego sposób na zbieranie pieniędzy w szczytnych celach jest najlepszy z najlepszych, ale stara się, by wycisnąć z niego jak najwięcej. Dlatego obserwując, jak dziwne i coraz bardziej ekstremalne pomysły przyciągają większą uwagę, a tym samym więcej datków i sponsorów, zamierza "pozostać na tej fali" i nadal kontynuować swoją misję.

Zobacz też:

"Żryj lody, gruba s**o!". Jej odpowiedź na chamską zaczepkę zobaczyło ponad 10 milionów osób [WIDEO]

Ta Polka na wszystkich zdjęciach z podróży pozuje nago. Bo tak jest "najbardziej naturalnie" [ZDJĘCIA]

Na desce, na nartach, na rowerze - nawet w sierpniu! Do tego raju dojedziesz z Polski samochodem [TRIP WE DWOJE]

Więcej o: