Ostatni posiłek musisz skończyć przed 18? Żeby schudnąć trzeba jeść dużo owoców? W swojej pierwszej książce, "Trening życia", Marita Surma i Daniel Majewski obalają popularne mity na temat odżywiania.
Każdy, kto zaczynał się kiedyś odchudzać i szukał informacji na temat odżywiania, musiał zderzyć się z ogromem informacji. Często zupełnie ze sobą sprzecznych. Majewski Trenuje i Deynn, czyli prawdopodobnie najbardziej popularna sportowa para polskiego internetu, wyjaśniają, jak to jest z najpopularniejszymi mitami dotyczącymi odchudzania. Wybrałyśmy pięć ciekawych fragmentów ich nowej książki, które obalają często powtarzane opinie.
Mity i ich wyjaśnienia według Marity i Daniela znajdziecie na następnych stronach>>
Więcej przeczytacie w książce "Trening życia" autorstwa Daniela Majewskiego i Marity Surmy, wydanej przez Flow Books, z której pochodzą wybrane przez nas fragmenty.
Flow Books
Po pierwsze, pamiętaj, że objętościowo kilogram tłuszczu i kilogram mięśni to coś zupełnie innego! Wyobraź sobie, że kilogram mięśni zmieścisz na jednej dłoni, natomiast kilogram tłuszczu zajmie trzy razy więcej miejsca. Jak to działa w twoim ciele? Załóżmy, że podczas spalania kilograma tłuszczu uda ci się doprowadzić do utworzenia kilograma mięśni. To oczywiście "niemożliwe", ale dobrze ci wyjaśni, na czym polega popularny błąd obsesyjnego ważenia. Gdyby tak się stało, twoja waga się nie zmieni, ale stracisz centymetry w obwodzie, bo mięśnie zajmują trzy razy mniej miejsca! To naprawdę sporo i właśnie to powinno być twoim wyznacznikiem!
Na początku każdego planu będziesz w stanie stracić nawet 2 kilogramy masy ciała w tydzień. Najpierw pozbędziesz się z niego około pół kilograma nagromadzonego glikogenu, a na taką objętość przypada aż 1,5 kilograma wody. Przez następne dni waga może stać pomimo tego, że twoja sylwetka będzie się zmieniać. Nie zniechęcaj się i nie wpadnij na pomysł, żeby za wszelką cenę ucinać potrzebne kalorie. Możesz tym doprowadzić do utraty tkanki beztłuszczowej, a przecież chcemy mieć jej w organizmie jak najwięcej!
Chcesz dobrej rady? Wyrzuć wagę! Chyba że kochasz jej wspaniały, niepowtarzalny design czy te ekscytujące śrubki, ale nawet w takim przypadku lepiej przerzuć się na wagę kuchenną! Przyda ci się do przygotowywania wartościowych i zbilansowanych posiłków. A zamiast obsesyjnie się ważyć, zacznij korzystać z lubianego przez każdą babcię centymetra lub - tak jak pisaliśmy w pierwszym rozdziale - lustra!
Zależy ci tylko na szybkiej utracie wagi? Jedz mało i zredukuj liczbę kalorii w diecie - to zdecydowanie ci pomoże, tyle tylko że nie będzie miało nic wspólnego ze zdrowiem ani długotrwałym procesem stabilnej utraty otłuszczenia, a może nawet spowodować poważne konsekwencje, jak wszystko, co robimy w życiu bez odpowiedniego umiaru.
Metoda "Mniej jesz, wychodzisz na tym lepiej" to bzdura! Aby stracić jakąś ilość tkanki tłuszczowej, musisz jedynie wydatkować więcej energii, niż dostarczasz jej z pożywienia, czyli doprowadzić do deficytu kalorycznego. To naprawdę wydaje się banalnie proste i teoretycznie wszyscy o tym wiedzą, ale niestety w praktyce jest zupełnie inaczej. Diety redukcyjne najczęściej kojarzą nam się ogólnie z bardzo małą liczbą kalorii: z piciem wody z cytryną, jedzeniem głównie warzyw, a już na pewno z unikaniem tłuszczów i węglowodanów. To duży błąd!
Wniosek jest jeden i taki jak wszędzie: umiar i długotrwałe planowanie doprowadzą cię do sukcesu i zagwarantują, że nie wrócisz już do pierwotnej postaci lub nawet gorszej, czego sam doświadczyłem. Mówiłem już o tym, że w trzy miesiące schudłem 17 kilogramów, jedząc codziennie tylko i wyłącznie kilkaset gramów żelek, jogurt smakowy, paczkę wafli ryżowych w polewie czekoladowej i bułkę w szkole. Sam syf, który mimo wszystko pozwolił mi, ważącemu prawie 100 kilogramów mężczyźnie, osiągnąć deficyt kaloryczny, a ten w połączeniu z długimi spacerami doprowadził do sporej utraty wagi. Zaraz po wakacjach ją nadrobiłem. tyjąc ponad 20 kilogramów! Nikomu tego nie życzę i właśnie dlatego wiem, że najważniejsze są zdrowe podejście, umiar, spokojna redukcja otłuszczenia i dobieranie zdrowych produktów spożywczych pełnych odpowiednich mikroelementów wspomagających funkcjonowanie całego organizmu.
Mamy ochotę wszystkich najmocniej przeprosić za osobę, która wymyśliła ten okrutny mit. Jest tylko jedna sytuacja, w której ostatni posiłek w ciągu dnia powinieneś zjeść o 18.00 - jeżeli idziesz spać o 19.00, ponieważ właśnie w takim odstępie czasu przed snem powinno
się spożywać ostatni posiłek.
Wszyscy znamy tę "świętą prawdę", że aby schudnąć, nie wolno jeść po szóstej wieczorem. Aha, i jeszcze trzeba jeść dużo owoców! Katastrofa i w jednym, i w drugim przypadku! Teoretycznie utratę wagi ma spowodować uregulowanie metabolizmu za pomocą sztuczki polegającej na jedzeniu pięciu malutkich posiłków w ciągu dnia, ale tylko do tej magicznej 18.00!
Załóżmy więc na chwilę, że zgadzamy się z tą opinią. Postępujemy zgodnie z zaleceniami, spożywamy pięć małych posiłków w równych odstępach czasu, od 18.00 nie zaglądamy do lodówki i grzecznie kładziemy się spać o 22.00. Co się dzieje w naszym ciele? Najpierw przez bite cztery godziny funkcjonujemy bez żadnego pożywienia. Kładziemy się spać, jakimś cudem udaje nam się zasnąć i zapadamy w prawdopodobnie nie najlepszej jakości sen. Śpimy przez osiem godzin i budzimy się zupełnie niewypoczęci. Dlaczego? Bo nie podaliśmy organizmowi odpowiedniej porcji węglowodanów! Przecież on podczas snu także normalnie działa, chociaż wolniej, a więc spala kalorie, a my przez co najmniej 12 godzin nie dostarczyliśmy mu żadnej energii. Okrutne!
Znasz te mity o "energetycznym śniadaniu" i "wyciszeniu organizmu" przed snem? Zakładają one, że motorem napędzającym funkcjonowanie organizmu przez cały dzień powinno być po pierwsze wysokowęglowodanowe śniadanie, złożone z cukrów prostych, a po drugie lekkie posiłki wieczorne, niezawierające węglowodanów. Dlaczego? Ze względu na strach przed ewentualną nadwyżką energii, którą organizm zamieniałby w tłuszcz podczas snu.
Marita i ja (oraz tysiące moich podopiecznych) codziennie spożywamy śniadanie białkowo? tłuszczowe. Dzięki temu ograniczamy wyrzut insuliny z samego rana, a później, około południa, nie doświadczamy irytującego spadku energii, który skutkuje zwiększoną chęcią podjadania i uczuciem, że organizm potrzebuje więcej cukru. Podczas dnia węglowodany spożywamy jedynie bezpośrednio po treningu i. właśnie przed snem, i to w ilości 80% węglowodanów, które przysługują nam na cały dzień! Dzięki temu lepiej śpimy, organizm szybciej się regeneruje i wydajniej wydziela melatoninę, czyli hormon odpowiedzialny za prawidłowy cykl snu i krótszy, lecz wydajniejszy sen. Ponadto węglowodany spożywane przed snem wpływają na wydzielanie hormonu wzrostu, który oprócz regeneracji organizmu. wspomaga spalanie tkanki tłuszczowej, ha!
Jeżeli potrzebujesz jakiegoś bardziej naukowego potwierdzenia, jednym z nich mogą być wyniki eksperymentu przeprowadzonego na grupie kilkudziesięciu mężczyzn, których dieta składała się z takich samych makroskładników, a jedyną różnicą był sposób spożywania węglowodanów. Jedna grupa dostarczała ich sobie w rozłożonych na równe porcje posiłkach, a druga, podobnie jak my, przed snem. Po pół roku trwania eksperymentu ewidentnie zauważono dużo większą utratę tkanki tłuszczowej i spadek obwodu pasa w grupie, która spożywała węglowodany na noc. Jest to chyba wystarczający dowód na to, że warto spróbować i sprawdzić, jak na taki rozkład posiłków zareaguje twój organizm, szczególnie jeżeli przy dotychczasowym spożywaniu węglowodanów rano niedługo po śniadaniu czujesz zjazd energetyczny, który musi kończyć się kolejnymi kawami lub podjadaniem słodkości.
Wszyscy chcielibyśmy, aby tak było. Przecież od dzieciństwa słyszymy, że owoce są najlepszą przekąską w każdej sytuacji i powinniśmy dostarczać organizmowi zawarte w nich witaminy kilka razy dziennie. No nie do końca. Owszem, nie znajdziemy lepszego źródła witamin i minerałów niż jakikolwiek owoc. Musisz jednak się zastanowić, czy na pewno nie ma czegoś lepszego dla twojej diety, czym mógłbyś te owoce w jakiejś części zastąpić. Owoce to fruktoza, a fruktoza to cukier. I kalorie. Spożycie owoców powoduje gwałtowny skok cukru we krwi, więc jeśli musisz go unikać - zapomnij o nich.
Zaraz po gwałtownym wzroście energii w organizmie. następuje jej równie szybki spadek. Podniesienie poziomu cukru we krwi w ciągu dnia jest jak najbardziej wskazane, ale uwaga! Zrób to mądrze i najlepiej jedz owoce po treningu, po którym jak najszybciej trzeba uzupełnić utracony glikogen i energię. Owoce zawierają przede wszystkim cukry proste. Co to znaczy? W jednym gramie mają tyle samo kalorii co cukry złożone, czyli na przykład ryż, makaron albo ziemniaki. Oznacza to, że są po prostu kaloryczne, a rzadko kiedy jesteśmy w stanie się nimi najeść. Oczywiście nie jest tak źle! Owoce dostarczają wielu witamin i minerałów. Nie rezygnuj z nich, ale pamiętaj, że możesz zagwarantować swojemu organizmowi ich odpowiednie ilości dzięki suplementom diety. Nie będą powodować gwałtownego wzrostu cukru we krwi, wahań nastroju ani. uzależnienia od cukru.