Nie chcę rodziny w moim internecie. Nie i już!

O przekleństwie kuzyneczek i kuzynków, którzy szpiegują nas na społecznościowych portalach napisała do nas dziś Agnieszka. Czy da się ich pozbyć w sposób uprzejmy? A może nawet nie warto się starać?

Rodzina Mistrzów

Na Focha trafiłam z Facebooka. Koleżanka podlinkowała u siebie artykuł i tak się zaczęło. Nie ukrywam, że dla mnie Facebook to mocna pigułka zabawy, wiedzy i informacji z życia znajomych. Nie ukrywam też, że mam mocno wyselekcjonowane grono znajomych, bo tak właśnie chcę.

Nie interesują mnie znajomości z ludźmi z podstawówki, liceum czy ze studiów zwłaszcza jak nie utrzymuję z nimi znajomości w realnym świecie. Sorry, ale to nie jest nasza klasa, nie jest to również Goldenline, który miał za zadanie skupiać ludzi pracy. Nie obchodzi mnie, że niektórzy akceptują wszystkie zaproszenia, ja tak nie robię i nie będę. W tym całym gronie ludzi, których nie chcę jest MOJA RODZINA. I tu wcale nie chodzi o tą najbliższą, bo oni wiedzą, że nie będę się z nimi "kumplowała" na Facebooku, więc dupy mi nie zawracają. Moim przekleństwem jest dalsza rodzina, którą widuję okolicznościowo jak się uda raz do roku.

Niestety winna jestem sobie sama, bo raz nieopatrznie zaakceptowałam zaproszenie kuzynki, którą nawet lubię. Dziewczyna dupy nie zawraca, nie zarzuca mnie ankietami, słitłaśnymi fotkami dzieci, lub piesków do adopcji. Ale nie przewidziałam jednego, a mianowicie, że za nią przyjdą hordy mojej rodzinki. Doszło do tego, że zaprasza mnie dziecko 3 letnie, którego rodzice prowadzą profil na Facebooku. No więc się wkurwiłam i postanowiłam ignorować zaproszenia i zaczepki. Przez moment zapomniałam o mojej rodzince, którą serio lubię raz do roku okazjonalnie, ale nie interesuje mnie na co dzień ich życie. Nie interesuje mnie mąż kuzynki i jego koledzy, którzy wolny czas spędzają pijąc piwo. Nie interesuje mnie to, że Eryczek lat 3 szerował u siebie na profilu akcję uleczenie raka piersi poprzez kliknięcia lajka. (Ku...a ludzie ogarnijcie się!!).

Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że dzwoni do mnie matka i mówi.

- Słuchaj jest niezręczna sytuacja, Ania do mnie zadzwoniła i się pyta czy się na nią obraziłaś, bo nie zaakceptowałaś jej zaproszenia na Facebooku.

W tym momencie oszalałam. No bo co innego mogłam zrobić. Powiedziałam matce, że wszystko w porządku, ale w dupie mam ich zaproszenia do mediów społecznościowych i przyjmować nadal nie będę. I jeżeli ona ma mieć z tego powodu przykrości - bo mnie źle wychowała - to niech olewa to i odsyła od razu do mnie. Nie musi się za mnie tłumaczyć. Do rzeczonej Ani sama zadzwoniłam i powiedziałam jak sprawa wygląda. I że może przekazać reszcie, że nie zamierzam się z nimi kolegować na Facebooku, i że mogą mieć przynajmniej temat do obgadywania mnie. I poprosiłam ją również o przekazanie całej dalszej rodzince, że zdjęcia Eryczka lat 3 udostępniane publicznie to chyba nie jest najlepszy pomysł. Niektórym może spodobać się aż nadto i będzie później płacz i zgrzytanie zębów.

Mamo?! Tato?!

Ja wiem, że mogę stworzyć miejsce do którego będę ich wrzucała i nie będą mieć ode mnie żadnych informacji. Ale nie oto chodzi. Ja po prostu nie chcę mieć ich wśród znajomych. Pamiętam, że kiedyś Facebook dawał możliwość bycia bardziej niewidocznym, teraz może wyszukać Cię znajomy znajomego i to jest właśnie przekleństwo. Do ludzi, którzy zaczepiają swoją dalszą rodzinę w social mediach - nie róbcie tego. Dajcie im spokój.

Więcej o: