Jak to się stało, że zareagowałam tak histerycznie. Ja, ta sama kobieta, która jeszcze kilka lat temu wiła się na skraju załamania nerwowego, że nie może zajść w ciążę. Co się w tym czasie zmieniło?
Przede wszystkim przeraziła mnie wizja powrotu do etapu życia, który wydawało mi się, mam za sobą. Był piękny, ale MINIONY. Pora na kolejny. Ten, w którym nie mam bluzek upapranych zupkami i mogę wyjechać na dwudniową randkę bez laktatora oraz obaw, że z trasy zawróci mnie rozszalały instynkt matki karmicielki.
Ania Oka Ania Oka
Ciąża druga...
Oczywiście jak tylko okazało się, że w ciąży nie jestem, jakieś 60 procent mnie fetowało z hukiem, ale pozostałe 40 ryczało w kącie. Ten zapach, te malutkie paluszki, ten słodki nosek. No WIECIE SAME.
Przy okazji zaczęłam się zastanawiać JAKI WIEK JEST NAJLEPSZY NA CIĄŻĘ? Zapytałam też Doktora Google, dzięki czemu przeczytałam masę głupich i kilka dobrych artykułów na ten temat. W skrócie dzisiejsza medycyna mówi, że organizm kobiety jest najlepiej przygotowany do ciąży w wieku 23-27 lat (i dobrze, w podstawówce mnie uczyli, że od 18, pfyy). Za to psychicznie lepiej dajemy sobie radę blisko dekadę później. Czy to prawda?
CIĄŻA PIERWSZA - 25 LAT
PANIE DOKTORZE, WIEM, ŻE JEST TRZECIA RANO, ALE
Ach, co to była za ciąża! MALINOWA. Poza pierwszym szokiem, że oto będę miała dziecko, chociaż nie planowałam. Na zachętę dostałam siłę dorosłego faceta! W siódmym miesiącu ciąży własnoręcznie zrywałam podłogę w domu, żeby było szybciej, jak panowie przyjdą kłaść kafelki. Szyłam, malowałam, urządzałam, pracowałam. W ósmym miesiącu grałam w premierze teatralnej, tydzień później brałam ślub. Owszem, zaliczyłam kilka mini-depresji i stanów lękowych przed nieznanym, ale wizja mnie jako MAMY wydawała mi się tak zabawna, że cały czas chciało mi się śmiać. I śmiałam się. Do pierwszych skurczy dokładnie.
W ciąży wprawdzie mówiłam o sobie per Biała Glista ( całuję, pani Joanno ), ale na zdjęciach widzę, że śliczna byłam. Właściwie nawet w dziewiątym miesiącu nie wyglądałam, jak ciężarna. No oczywiście, że można było poznać po brzuchu typu piłka, ale poza tym nic się nie zmieniło. Żadnych rozstępów, opuchlizn, plam. Przytyłam 8 kilo, które magicznie zniknęły miesiąc po porodzie. Brzuch wrócił do stanu płaskości i twardości deski.
Co do późniejszego etapu - wychowywania, noszenia, nocy nieprzespanych w imię uzębienia - miałam jakąś MAGICZNĄ MOC. Naprawdę. Byłam jak Wonder Woman pieluch. Mogłam wszystko.
Za to z głową ewidentnie stało mi się coś złego. Zrobiłam się płaczliwa. Nadwrażliwa. Histeryczna. Wiecznie martwiłam się, że coś źle robię, czegoś nie dopilnuję. Wszystko starałam się 10 razy sprawdzić, doczytać. Gdybym była swoim mężem i resztą rodziny, natychmiast bym SIEBIE TAMTĄ porzuciła. Dziwię się też, że nasz pediatra nie wylądował w więzieniu za pobicie.
Przepraszam panie doktorze, wiem, że jest 3 w nocy, ale mój syn nie obudził się na mleko od 22.00, a jest napisane: karmić co trzy godziny. (...) Panie doktorze, dobry wieczór, dzień dobry właściwie skoro już czwarta, ale syn źle oddycha, coś mu charczy w nosku, a piszą, że niedotlenienie niemowlaka (...) Panie doktorze, nie mogłam się dodzwonić, no wiem, że pan śpi, ale zapomniałam podczas wizyty zapytać o wysypkę na policzku, a syn się strasznie kręci, może wysypka mu przeszkadza?...
Pan doktor mnie nie zabił. Na swój sposób przyjaźnimy się do dziś. Ustalił tylko pewne reguły: skoro dziecko śpi, pani też śpi, a przede wszystkim śpię ja. Amen.
CIĄŻA DRUGA - 34 lata
PANI SOBIE POLEŻY Z NÓŻKAMI DO GÓRY
To ciąża, która nie chciała się pojawić 5 lat. Nie wiadomo dokładnie dlaczego. Może strajkował mój organizm, może głowa. A ja o ciąży marzyłam. Wypłakiwałam, zaklinałam. Kilka razy w roku czułam, że to już, ale nie robiłam testów ciążowych, żeby się nie rozczarować. NIC.
W końcu postanowiłam, że dobra, będę mamą jedynaka, zmagazynowane pokłady czułości rozłożę na potrzebujących, a przede wszystkim przestanę ryczeć, kiedy koleżanki mówią o swoich ciążach. Bo to jednak żałosne. Koniec. Za to zmienię życie, rzucę korporację, pójdę do wymarzonej szkoły filmowej. Zrobiłam to i tak: natychmiast zaszłam w drugą ciążę.
Tym razem postanowiła mnie przeczołgać. Dosłownie. Pierwsze trzy miesiące głównie wymiotowałam. Trudne do połączenia z codziennym życiem. Potem dwa miesiące były lepsze. Ale siły starczało mi jedynie na funkcjonowanie. Pewnego dnia pomyślałam: ciągle słyszę, że ciąża to nie choroba - w pierwszej składałam meble, to w tej mogę iść na grzyby. Poszłam. Po godzinie wiedziałam, że coś nie tak. Kolejne cztery miesiące spędziłam leżąc z nóżkami do góry i odliczając tygodnie do tego, żeby Klara nie była wcześniakiem. To były trudne dni.
Sumując: jeśli chodzi o dorosłą ciążę, mój organizm zwyczajnie zawalił. Podobnie było z przebrnięciem przez niemowlęctwo. Niby wszystko w porządku, ale po każdej nieprzespanej nocy wyglądałam jak zombi, czułam się jak zombi. JA BYŁAM ZOMBI. Łatwiej łapałam choroby i szybko wróciły migreny - przez rok po pierwszej ciąży nie chorowałam wcale, a głowa bolała mnie raz. Nie wróciłam do swojej wagi, a brzuch miewam płaski tylko wtedy jak się położę na plecach.
Za to psychicznie - BONUS. Stałam się Matką Polką Cierpliwą. Spokojną. Intuicyjną. Kolka, ząbkowanie, noszenie? Nie ma problemu, to PRZECIEŻ MINIE. Klara postanowiła rezydować w naszym łóżku? Zapraszam. Jak będzie gotowa, wybierze swoje. Malowanie brokułem po ścianie? Urośnie, zrobimy remont. Nowy poradnik jak wychować dziecko? Dziękuję, nie mam czasu, wiecie - ja właśnie WYCHOWUJĘ dziecko.
P.S. Jak znam poczucie humoru losu, Boga czy innych sił kosmicznych, to po oddaniu tego tekstu natychmiast zajdę w ciążę. Bliźniaczą. "Panie doktorze, wiem, że dzwoniłam już raz w ciągu dzisiejszej nocy, ale teraz mój drugi bliźniak Panie doktorze, halo, jest tam pan, halloooo!"
Więc jeśli macie doświadczenia z późną ciążą, PISZCIE, jestem strasznie ciekawa. Oczywiście piszcie też o swoich ciążach w każdym wieku, chętnie Was poczytam.