Stalking - my już wiemy, jak to jest
Psycholog śledczy Adam Straszewicz, który pomagał nam merytorycznie przy akcji STOP STALKING (sekcja z naszymi tekstami na ten temat została naszą decyzją zdjęta. Poniższy tekst wyjaśni powody takiej decyzji), definiuje stalking jako uporczywe i długotrwałe nękanie. Po bliższym, acz mimowolnym, zetknięciu się ze stalkerami dodałabym do tych dwóch przymiotników jeszcze: "perfidne".
Perfidia polega na tym, że to niby nic wielkiego. Ot, nieprzyjemne komentarze, które nagle zaczęły pojawiać się pod naszymi tekstami. Dziwnym trafem, choć podpisane były różnymi nickami, to prezentowały dokładnie ten sam styl i sens wypowiedzi, zaś adresy IP sugerowały pewną zbieżność (przy założeniu, że IP jest dynamiczne). A w komentarzach znajdowały się początkowo głównie próby dyskredytowania wiarygodności naszego serwisu oraz publikowanych tekstów. Później pojawiły się także osobiste wycieczki pod adresem naszych redaktorek, czasem wskazujące, że autor "hejtu" zadał sobie sporo trudu, by pewne informacje na temat naszego osobistego życia (rodziny, bliskich) wyszperać. Że prześledził nasze znajomości i powiązania. Że nas osacza.
Nasze redakcyjne doświadczenie jest bezpośrednim skutkiem opublikowania przez nas dwóch tekstów, w których ofiary stalkingu: Ola i Hubert opowiedziały o swoich prześladowcach. Opowiedziały w sposób anonimowy - bez jakichkolwiek personaliów, czy szczegółów pozwalających osobom niezaangażowanym bezpośrednio (tzn. na przykład innym ofiarom, które bezbłędnie rozpoznawały styl i sposób działania danej osoby) dowiedzieć kim one są. One - bo w obu przypadkach nękania dopuszczały się kobiety. My, jako redakcja, początkowo nie wiedziałyśmy kim są negatywne bohaterki naszych tekstów - nie znałyśmy nazwisk, nie wiedziałyśmy o nich zupełnie nic i nie dociekałyśmy, szanując prywatność osób, które zwierzyły nam się ze swoich przykrych doświadczeń. Dziś już wiemy dokładnie kim są obie stalkerki, ponieważ dokonały auto-identyfikacji - choć nic (poza nieczystym sumieniem?) ich do tego nie skłaniało.
Pierwsza ujawniła się prześladowczyni Huberta. W prywatnej korespondencji z Olą (czyli bohaterką pierwszego tekstu, osobą prześladowaną przez stalkerkę) przyznała, że tekst jej dotyczy, ale została fałszywie przedstawiona, bo jest... od lat nękana przez Huberta! Podobno fałszywa wiktymizacja, czyli przedstawianie siebie w roli ofiary, podczas gdy jest się prześladowcą, to częsta metoda stalkerów. Jednak zobaczyć to na własne oczy, to spore przeżycie!
Tym większe, że spotkałyśmy się z inną ofiarą tej stalkerki - osobą publiczną, która była przez kilka lat systematycznie nękana w sposób budzący grozę. Pomówienia, ohydne anonimy, które trafiały do rąk bliskich ale też np. biznesowych partnerów czy potencjalnych współpracowników, a nawet - szczyt wszystkiego! - nienawistne, obraźliwe wiadomości pisane do dziecka ofiary. Przy czym przez cały czas stalkerka twierdziła, że jest prześladowana przez tę osobę, przedstawiała się jako jej ofiara.
Granie ofiary to także specjalność drugiej z opisanych stalkerek. Prześladowczyni Oli weszła z nią w relację po części żerując na jej współczuciu, opowiadając straszną historię swojego życia i cierpień, jakich doznała ze strony pewnego mężczyzny. Mężczyzny, którego prześladuje do dziś, pisząc na jego temat paskudne rzeczy w sposób całkiem jawny, na forum publicznym (ku uciesze swoich znajomych, którzy zdają się uważać to za dobrą zabawę). Również ta stalkerka dokonała auto-identyfikacji pisząc w publicznym poście na Facebooku, że szykuje się do pozwu i jednocześnie linkując nasz tekst z historią Oli. Grożenie pozwem, składanie skarg i wykorzystywanie rozmaitych dostępnych środków prawnych, to jedna z powtarzających się metod stalkerów. Jako przemocowcy szukają bowiem różnych okazji do demonstrowania swojej siły, zastraszania. Tu obie nasze stalkerki są bliźniaczo podobne - lubią grozić sądem.
W ogóle podobieństw między nimi jest zaskakująco wiele - dwie eteryczne blondynki, obie uprawiają wolne zawody. Doskonale posługują się rozmaitymi narzędziami internetowymi, takimi jak serwisy społecznościowe czy fora i maile. Potrafią tworzyć sobie dowolne tożsamości i produkować po kilkadziesiąt/kilkaset rozmaitych wpisów dziennie (prześledziłyśmy działalność jednej z pań na pewnym forum prawie 10 lat temu - słowo "maniacka" opisuje ją najlepiej). Obie działają według podobnego schematu od dawna i mają na koncie wielu poszkodowanych. I są de facto bezkarne.
Dlaczego? Bo zdobycie twardych dowodów jest bardzo trudne (choć możliwe) i wymaga zebrania oraz przeanalizowania danych (logów) z wielu miejsc oraz powiązania ich w sposób jednoznacznie wskazujący na sprawcę. Żmudna, upierdliwa robota, która i tak może zakończyć się brakiem jednoznacznej konkluzji. Policji łatwiej jest powołać się na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Skazując tym samym ofiary na niewygodną pozycję "słowo przeciwko słowu", w której za opowiedzenie o swoich krzywdach grozi im pozew.
Taka jest smutna prawda, choć poczucie sprawiedliwości łka.
-
Wychodzą z lasu, podchodzą do pierwszej chałupy, prosząc o wodę. Od razu widzą, czy uciekać, czy zostać
-
Najgorsza w numerologii. Przynosi liczne rozczarowania
-
Tam, gdzie muzyka łączy się z wolnością. Idą za głosem serca i talentuMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Czegoś takiego nie było od dawna. "Absolutny rekord" powołań
-
Boskie mokasyny z Ryłko teraz taniej o 180 zł. Też w Deichmann i born2be
- Osoby urodzone w 3 miesiącach czeka przełom w 2024 roku
- Ta sukienka Bonprix zatuszuje boczki. Miłośniczki jesiennej wygody muszą ją mieć. Podobne w Reserved, Born2Be
- Kosztuje 3,50 zł, a działa jak szampon na siwe włosy. Zastosuj na pasma
- Pozbądź się nudnych swetrów. W House za 39,99 zł kupisz modową perełkę. Podobne w Stradivariusie i Renee
- Milusia kurtka z Pepco ma za nic chłodne wieczory i poranki. Hit sezonu 2023/4 też w Lidlu i Sinsay