Makijażowe grzechy główne: nieumiarkowanie

Czasem popełniamy błędy - w końcu nikt nie jest idealny. Ale błędy warto naprawiać. Dlatego postanowiłam napisać cykl o makijażowych grzechach. Zacznę od nieumiarkowania w aplikacji. Od nadmiaru kosmetyków w kosmetyczce głowa nie boli, ale od nadmiaru produktów na twarzy - mogą rozboleć oczy.

Źle dobrany kolor podkładu i zbyt gruba warstwa tego kosmetyku, zbyt cienkie brwi, zbyt grubo nakładany korektor pod oczy, rzęsy posklejane mascarą, używanie perłowych cieni przez kobiety z cerą dojrzałą, malowanie wąskich ust ciemnymi szminkami, stosowanie konturówki w innym kolorze niż szminka. Istnieje kilka podstawowych błędów popełnianych podczas wykonywania makijażu, zbyt wiele, by wymienić je w jednym tekście. Stąd pomysł, by napisać cały cykl i bardziej wyczerpująco omówić rozmaite "grzechy".

Od nadmiaru kosmetyków w kosmetyczce głowa nie boli... (Fot.ML)Od nadmiaru kosmetyków w kosmetyczce głowa nie boli... (Fot.ML) Od nadmiaru kosmetyków w kosmetyczce głowa nie boli... (Fot.ML) Od nadmiaru kosmetyków w kosmetyczce głowa nie boli... (Fot.ML)

Należy się zastanowić, po co wykonujemy nasz makijaż? Czy używamy go do skorygowania niedoskonałości urody i wydobycia jej zalet, czy też makijaż ma grać pierwsze skrzypce w naszym wyglądzie, ma być widoczny i krzykliwy? Piszę o tym, bo jednym z grzechów makijażowych jest nakładanie na twarz zbyt dużej ilości każdego z produktów.

Jeśli rozsmarujemy na twarzy grubą warstwę korektora, to on, zamiast ukryć niedoskonałości, sam stanie się widoczny (przy okazji nie tylko wspaniale uwypukli pryszcze - "o, patrzcie, tu mamy problem!", ale też wskaże zmarszczki, choćby te najpłytsze). Nadmiar warstwy podkładu zaowocuje słynnym efektem znanym jako "maska" bądź "tapeta". Poza tym, podkład też zamiast ukrywać niedoskonałości, może je uwypuklić. Nadmiar różu, czy bronzera zamieni się na twarzy w krechy. A nadmiar tuszu do rzęs pozlepia je. Dlatego, jeśli macie tendencję do nakładania zbyt grubych warstw kosmetyków, spróbujcie się powstrzymać. Może zamiast uklepywać kolejne warstwy, lepiej zastosować korektory nie tylko w odcieniach beżu, ale w zależności od problemu, który chcecie zatuszować, sięgnąć po kolor zielony czy czerwony, a dopiero później nałożyć beż? Pamiętajcie też, że przy korektorze pod oczy nie chodzi o to, żeby był bardzo jasny - to nie jego jasność ma rozświetlać, a rozświetlające drobinki, które produkty tego typu zawierają. Kolor korektora pod oczy powinien być o ton jaśniejszy od koloru podkładu .

Warto nauczyć się korzystać z korektorów w 'dziwnych' kolorach (Fot. ML)Warto nauczyć się korzystać z korektorów w "dziwnych" kolorach (Fot. ML) Warto nauczyć się korzystać z korektorów w "dziwnych" kolorach (Fot. ML) Warto nauczyć się korzystać z korektorów w "dziwnych" kolorach (Fot. ML)

Podkład przed nałożeniem na twarz dobrze jest ogrzać w dłoniach, a po nałożeniu wklepać, jak krem pielęgnacyjny. Wtedy ładnie połączy się ze skórą. I, przede wszystkim, wklepać go o połowę. A jeśli nadal nie jesteście usatysfakcjonowane efektem - macie przecież jeszcze do dyspozycji pudry i bronzery. Ewentualnie - możecie dodać podkład, o ile faktycznie było go za mało. Jeśli uważacie, że pod zbyt cienką warstwą podkładu twarz nie wydaje się dość gładka, to użyjcie wcześniej bazy wygładzającej. Macie problem z przebarwieniami, którego podkład nie jest w stanie zatuszować? Ponownie, dajcie szansę bazie, tym razem do zadań specjalnych , to znaczy - kolorowej.

Czasem lepiej wybrać mniej intensywny kolor i postawić na subtelny efekt (Fot. ML)Czasem lepiej wybrać mniej intensywny kolor i postawić na subtelny efekt (Fot. ML) Czasem lepiej wybrać mniej intensywny kolor i postawić na subtelny efekt (Fot. ML) Czasem lepiej wybrać mniej intensywny kolor i postawić na subtelny efekt (Fot. ML)

Jeśli na waszej twarzy po nałożeniu różu zostaje wyrazista jak ogon komety smuga, to warto zanotować sobie te informację w pamięci i strzepnąć nadmiar różu zanim kolejny raz muśniecie pędzlem policzki. Podobnie pozbądźcie się nadmiaru bronzera. Lepiej, żeby pierwsza warstwa okazała się zbyt słaba, niż zbyt widoczna. Przecież możecie nabrać produkt jeszcze raz i ponownie nanieść na twarz. Jeśli jesteście z tych kobiet, które mają ciężką rękę, to kupcie sobie kosmetyk, który po aplikacji jest mało wyraźny. Efekt będzie delikatniejszy.

Gorzej z maskarą, bo jej się nie da strzepnąć ze szczoteczki... ale zawsze można nałożyć o jedną warstwę mniej, po czym rozczesać rzęsy grzebykiem. W ogóle grzebyk do rzęs i brwi trzeba mieć, a może nie tyle mieć, co używać.

Grzebyk do rzęs jest równie ważny, co dobry pędzel (Fot. ML)Grzebyk do rzęs jest równie ważny, co dobry pędzel (Fot. ML) Grzebyk do rzęs jest równie ważny, co dobry pędzel (Fot. ML) Grzebyk

Jeśli makijaż ma być widoczny, to naprawdę, nie uwidaczniajcie go przy pomocy wymienionych wcześniej produktów, a zaszalejcie z malowaniem oczu, lub z kolorem szminki .

Skoro mowa o szaleństwach i nieumiarkowaniu - mam nadzieję, że nie przesadzacie z ilością drobinek w kosmetykach do makijażu? Dać się wkręcić w drobinkową manię nietrudno, bo producenci sypią je wszędzie, nawet do kremów pielęgnacyjnych. Przyzwyczaiłyśmy się do cieni z drobinkami, chociaż osobiście mam na nie focha, bo drobinki się osypują i lądują wszędzie, nawet tam, gdzie nie powinno ich być. Akceptuję bronzery z drobinkami w ciepłej porze roku, natomiast już niekoniecznie akceptuję fakt, że tak trudno kupić bronzer BEZ drobinek. A drobinki w różu do policzków - to już spora przesada!

Drugim poważnym grzechem jest nieznajomość kolorów. Okazuje się, że około siedemdziesięciu procent Polek nie wie, jakie kolory im pasują. Jeśli nie potrafią odnaleźć optymalnej dla siebie palety barw, to nie tylko nie wykonają dostosowanego do swojej urody makijażu , ale i nie dobiorą odpowiedniego koloru podkładu czy korektora. Nieodpowiedni kolor podkładu powoduje efekt maski. Słowem, orientowanie się w kole barw i temperaturach kolorów jest kluczem do sukcesu w makijażu. Do nauki odróżniania kolorów nie są potrzebne paranormalne zdolności, czy talent, a jedynie chęci. I praktyka, praktyka, praktyka.

Spodziewam się, że teraz wy strzelicie focha i napiszecie, że trudno jest dobrać sobie pasujący odcień podkładu, jeśli producenci oferują produkt w trzech, góra czterech kolorach. Cóż, nie wszyscy producenci. Zajrzyjcie na stoiska takich firm jak Mac, Bobbi Brown czy Kryolan. U nich odcieni jest zatrzęsienie. Wiem, to nie są tanie kosmetyki, ale można wrócić do średnich, a nawet niskich półek drogeryjnych i zamiast jednego, kupić dwa podkłady o skrajnych kolorach i mieszać tak długo, aż uzyska się optymalny efekt.

Nieznajomość cech kolorów prowadzi też do problemu optycznego (zbędnego) zmniejszania elementów twarzy i tu ma swoje źródło między innymi słynny przykład z doborem zbyt ciemnej szminki do małych, wąskich ust. Oczywiście, takie usta po pomalowaniu zbyt ciemną pomadką będą się wydawały jeszcze mniejsze, niż w rzeczywistości. Sprawią wrażenie, jakby były zacięte ze złości.

Ciemnoczerwone szminki są... najpiękniejsze! Tyle, że nie każdemu pasują (Fot. ML)Ciemnoczerwone szminki są... najpiękniejsze! Tyle, że nie każdemu pasują (Fot. ML) Ciemnoczerwone szminki są... najpiękniejsze! Tyle, że nie każdemu pasują (Fot. ML) Ciemnoczerwone szminki są... najpiękniejsze! Tyle, że nie każdemu pasują (Fot. ML)

Czarna kreska wcale nie podkreśli małych oczu, a jedynie je pomniejszy, podobnie, jak ciemne cienie. Pół biedy, jeśli kreska będzie tylko na górnej powiece, gorzej, jeśli pojawi się też na dole... W ogóle w makijażu jest ważna świadomość nie tylko tego, że ciemne kolory zmniejszają, a jasne powiększają (stąd malowanie linii wodnej jasna kredką), ale też tego, że ciemne kolory "oddalają", a jasne przybliżają i uwypuklają. To dlatego, aby usta wydawały się większe, nakłada się jasny puder bądź rozświetlacz na łuk kupidyna i jasny błyszczyk (lub cień do powiek!) na środek warg.

Więcej o: