Jak zostać bogaczem? Kilka prostych rad

Pracujemy, chcemy się bogacić, ale ciągle coś nam nie wychodzi. Gdzie tkwi problem? Gdzie popełniamy błąd?

Niedawno przeczytałam w Newsweeku tekst , w którym naukowcy radzą, jak się wzbogacić. Z uwagi na to, że chciałabym się wzbogacić, i to jak najszybciej, zapoznałam się dokładnie z radami ekonomistów. Streszcza je poniższe zdanie:

Oszczędzanie pieniędzy, opłacanie rachunków na czas, brak debetu na karcie kredytowej, posiadanie cennych, chociaż niepieniężnych dóbr materialnych, unikanie długów - zdaniem badaczy spełnienie tych pięciu warunków gwarantuje pomnożenie majątku

Proste jak drut. Nie wiem, czego się spodziewałam, pewnie jakiegoś złotego środka, który uleczy mój domowy budżet i pozwoli mi na zakup jachtu. Niestety, nic takiego nie dostałam i wszystko wskazuje na to, że nie będę miała jachtu. No cóż, smuteczek. Ale tak na poważnie, to niestety nie jestem w stanie wprowadzić w życie wszystkich rad, których udzielają naukowcy. Nigdy nie będę bogata, chlip, chlip, bo...

Brak debetu na karcie kredytowej

Zgadzam się, że lepiej nie mieć tego debetu, ale brak regularnych wpłat na konto (stała pensja) powoduje, że muszę korzystać z dobrodziejstwa/przekleństwa limitu karty kredytowej. W czasach, kiedy lepiej zarabiałam, zawsze na czas spłacałam całą kartę. Teraz mam ją zadłużoną, ale pracuję nad jej pełnym uregulowaniem i widzę światełko w tunelu.

Opłacanie rachunków na czas

Na szczęście jestem zaprogramowana na płacenie na czas. Pierwszą rzeczą, jaką robię po otrzymaniu wynagrodzenia, to uregulowanie rachunków za mieszkanie, prąd, telefon, internet. Do tego dochodzi ZUS (jakbyście przeoczyli informację, to znowu mamy podwyżkę składki ). Pozostałe pieniądze idą na spłatę karty i na życie. Szok jest za każdym razem. Kilka stów tutaj, kilka tutaj i okazuje się, że pieniędzy na życie zostaje mało. Zazwyczaj kończy się tym, że pod koniec miesiąca muszę znowu korzystać z karty kredytowej. I tak, magiczny krąg się zamyka.

Posiadanie cennych, chociaż niepieniężnych dóbr materialnych

Tak, jest mieszkanie. Mieszkanie, które co miesiąc opłacam i co kilka lat muszę remontować. Doceniam fakt posiadania mieszkania, ale nie odczuwam z tego powodu jakiegoś bogactwa.

Unikanie długów

Mam zadłużoną kartę kredytową, czyli mam dług wobec banku. Nie mam kredytu na mieszkanie, na samochód, sprzęt AGD, czy na wakacje, ale wiem, że wiele osób tak funkcjonuje. Funkcjonują tak, bo nie zarabiają wystarczająco dużo, żeby móc płacić za te rzeczy gotówką. Do tego wszystkiego skoczył kurs franka szwajcarskiego i osoby, które mają kredyt w tej walucie są w rozpaczy. Kredyt zazwyczaj zaciągnęli na zakup mieszkania, czyli niepieniężnego dobra materialnego. Są też ludzie, którzy wzięli kredyt na rozkręcenie swoich biznesów, ale te nie wypaliły. Zostali teraz z długami i poczuciem przegranej. Moim zdaniem - niesłusznie, ja myślę, że są po prostu odważni. Zaryzykowali, spróbowali, a to że interes nie wyszedł, jest na pewno okropnym uczuciem, ale niech nie przestają w siebie wierzyć. Ja jestem strachliwa i nie podjęłabym się otworzenia własnego biznesu.

Nie sprawdziłam, czy mam dobrą rękę do tego, ale może właśnie to jest powód, dla którego nie mogę się wzbogacić - bo nie próbuję.

A wracając do rad ekonomistów... to pewnie są one sprawdzone, ale upłynie jeszcze dużo czasu, zanim będę mogła powiedzieć, że żyję zgodnie z tymi wytycznymi i zaczynam oszczędzać. Pytanie do was - czy żyjecie według tych zasad i zbieracie na zakup jachtu, czy od pensji do pensji i jakoś to będzie?

Więcej o: