Na wsi u dziadków - idealne wakacje "nigdzie"

Dla dzieci, dopóki są małe, najlepsze wakacje to takie, gdzie mają swobodę: woda, las, rower, pies i ganianie na powietrzu od rana do nocy. Nie musi to być nic wspaniałego - zagraniczna podróż niemal zawsze przegra tu z domkiem na wsi.

Dokąd jedziecie na wakacje? Egipt? Turcja? Hiszpania? Jak to: nigdzie? Nigdzie, czyli gdzie? Zawsze miałam słabość do tzw. pipidówek - miejscowości niewyróżniających się niczym, niezbyt atrakcyjnych turystycznie, pewnie dla większości ludzi nudnych. Ale ja najlepiej wypoczywam w takim "nigdzie", robiąc "nic". Nie potrzebuję rejsu katamaranem po południowych morzach, ani pobytu w modnym kurorcie - szczerze mówiąc ziewam z nudów na samą myśl.

Odkąd mam dzieci, moja chęć do wakacyjnych podróży jeszcze bardziej zmalała, bo nie widziałam dużego sensu w ciąganiu roczniaków czy dwulatków w miejsca, z których ani nic nie zapamiętają, ani nie ubawią w nich jakoś szczególnie, bo powiedzmy sobie szczerze na małych dzieciach zabytki kultury nie robią wielkiego wrażenia. A całą resztę mają duże szanse zapomnieć. Obecnie powoli wkraczamy już w etap, kiedy córki na tyle ogarniają otaczający świat, ze warto zacząć im pokazywać jego rozmaitość.

Dziadkowie moich córek kilka lat temu zrobili wspaniałą (nie tylko z punktu widzenia wakacyjnej logistyki) rzecz: wyprowadzili się z dużego miasta na wieś, nad jezioro. Wieś jak wieś - popegeerowska, niezbyt atrakcyjna: kościół (akurat bardzo ładny, z XIII wieku), sklep typu "mydło i powidło", przystanek PKS, motel dla kierowców TIR-ów, bo trasa niedaleko. Jezioro jak jezioro: małe i nie jakoś szczególnie piękne, ale gmina dba, by było bezpieczne: wybudowała pomost, regularnie je oczyszcza, w sezonie wakacyjnym zatrudnia ratownika. Wakacje u Dziadków, to najwspanialsza część lata.

fot. KNfot. KN fot. KN fot. KN

Jest jezioro , więc można się taplać, brodzić, budować zamki z piachu, szukać muszli ślimaków i robić dziesiątki innych rzeczy dostępnych maluchom, które jeszcze nie nauczyły się pływać. Nauka pływania i nurkowania to osobna sprawa. Z domu do jeziora idzie się dwie minuty, więc dzieci spędzają nad wodą naprawdę dużo czasu. Słońce, woda, piach - niczego więcej im nie trzeba.

fot. KNfot. KN fot. KN fot. KN

Okolica jest ładna . Nie ma tam nic niezwykłego, nic co warto by opiewać w turystycznym folderze, ale widoki są przyjemne (Polska to naprawdę ładny kraj) i można sobie spacerować po polach, mokradełkach, ścieżynkach i lesie, gdy pogoda uniemożliwia siedzenie na plaży. Albo ot, tak - dla oddechu i kontaktu z naturą.

fot. KNfot. KN fot. KN fot. KN

fot. KNfot. KN fot. KN fot. KN

Jedzenie jest najpyszniejsze - domowe. Owoce i warzywa z ogródka, jajka ze wsi, babcine przetwory, ciasta i domowy chleb (pieczony dla odmiany przez Dziadka). Dzieci wracają grubsze (ja też), ale jedzą zdrowe, naturalne rzeczy. Dziadkowie mają hopla na punkcie "eko" i jeśli czegoś nie robią sami w domu, to upewniają się, że nie ma w tym żadnych niezdrowych dodatków (Dziadek - technolog żywienia czuwa i nie odpuszcza).

fot. KNfot. KN fot. KN fot. KN

Jest spokój, cisza i zwierzaki . Kotek, piesek, bocian polujący na żaby na sąsiedniej łące. Tam krowa, ówdzie kura (największa miłość mojej starszej córki). Można się śmiać, ale dla miejskich dzieci, to jednak jest przeżycie: tu przebiegnie sarna, tam zaszura jeż - nawet znalezienie jajka, które wypadło z gniazda, dostarcza emocji i powodów, by wertować później Atlas ptaków, próbując ustalić, jaki to gatunek. A zaskrońce, jaszczurki, żaby? Nagle ze zwykłej polskiej wsi robi się jakaś piękna egzotyka. I wszystko to można chłonąć na spokojnie, nie spiesząc się dalej. Nie ma żadnego dalej - jest tylko tutaj.

fot. KNfot. KN fot. KN fot. KN

Przez całe wakacje panuje całkowita swoboda. Dzieciaki mogą wchodzić i wychodzić z domu kiedy chcą, bawić się jak chcą i nikt nie goni ich z miejsca na miejsce, nie popędza, nie wtłacza w sztywny plan i harmonogram. Bawią się, nudzą i kłócą na własnych warunkach, we własnym rytmie. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że właśnie dzięki temu są tam takie szczęśliwe.

fot. KNfot. KN fot. KN fot. KN

fot. KNfot. KN fot. KN fot. KN

Więcej o: