Ta podstępna dziwka... cukrzyca

Anna, jedna z naszych Czytelniczek, która załapała się na zainicjowany tekstem Aleksandry front walki z tarczycą napisała o swoich dalszych zdrowotnych perturbacjach. Warto przeczytać, warto walczyć o swoje dobre samopoczucie i zdrowie!

Droga Redakcjo,

Obiecałam jakieś wieści z frontu tarczycowego, ale nawaliłam. Nadrabiam więc czym prędzej.

Nie, nie mam cukrzycy. Jeszcze.

Ale od początku.

Zrobiłam zlecone badania krwi. Było trochę kłucia, ale jednak okazały się kluczowe. Po pierwsze - okazało się, że TSH spada zbyt wolno. Po drugie - insulina (!) - po obciążeniu glukozą również spada zbyt wolno. Diagnoza - hiperinsulinizm wraz z insulinoopornością.

W skrócie - cokolwiek zjem, powoduje to taki wyrzut insuliny, że jestem jak na haju. Po czym insulina spada bardzo powoli, ponieważ moje komórki są na nie odporne. A skoro są odporne - to mam słaby metabolizm glukozy. A skoro słaby - to glukozę odkładam (chociaż to już moja interpretacja).  A jak już w końcu insulina zostanie wchłonięta, to poziom cukru we krwi spada tak, że wpadam w hipoglikemię. Stąd ta słodyczowa obsesja, brak energii, szybkie męczenie się.

Pana doktora chyba naprowadziła na trop moja uwaga, że lepiej czuję się, gdy jestem głodna. Jako pierwszy - w moim 36-letnim życiu - dał mi skierowanie na zbadanie poziomu insuliny. Cóż, całe życie cukier miałam w normie (teraz również) to nikt nie wpadł na to, żeby czepiać się insuliny...

Błąd. Bo insulinooporność, to wstęp do cukrzycy typu 2. Bardzo prawdopodobne, że stan ten u mnie trwał latami i dostałam go wraz z genami - moja babcia chorowała na cukrzycę typu 2. Mało tego - stres, a właściwie kortyzol - również mogą powodować insulinooporność. A że przy niedoczynności tarczycy stany depresyjne to niemalże norma - kółko się zamyka.

Pan doktor zwiększył mi dawkę Novothyralu. Dostałam również Metformax, który uwrażliwia komórki na insulinę. I... obudziłam się! Ba! zaczęłam nawet chudnąć! Jeśli włączę do tego ćwiczenia, to mam dużą szansę pozbyć się nadwagi i wrócić do całkiem niezłej formy. Muszę więc zaleczyć kontuzję kolana i wrócić do ruchu.

Moje przejścia miały wpływ również na moją rodzinę - siostra stwierdziła, że chyba musi mnie przeprosić, bo całe lata myślała, że jestem leniem patentowanym, a ja po prostu nie miałam siły. Kuzynkę namówiłam, żeby wysłała córkę na badanie tarczycy. Wyniki - norma TSH przekroczona 19 (!) razy i klasyczne Hashimoto. A dziewczyna całe lata słyszała, jaka to jest pulchna i że powinna coś z tym z robić. I ona rozpoczęła więc swoją podróż ku zdrowiu.

Pozostaje mi tylko podziękować ci - Droga Redakcjo - a zwłaszcza Aleksandrze, która nie poddała się i dotarła do lekarza, który nie zlekceważył i spojrzał trochę szerzej.

Bardzo wam za to dziękuję :)

Tak więc - Alleluja i do przodu!

Pozdrawiam serdecznie,

Ania

Więcej o: