Eksperyment z perkusją, czyli o spełnianiu marzeń i dziewczynach w męskim świecie

Pamiętacie, jak bohaterowie przygodowych książek z dzieciństwa mawiali "do odważnych świat należy"? Cóż, nie każdy jest zwycięzcą, jak ten pan ze słynnego filmiku na YouTube. Jedni zawsze chcieli nauczyć się jeździć na rowerze, ale bali się zbłaźnić, ja miałam tak z perkusją... do czasu.

- Hej, kto chciałby zapisać się na lekcje do Janka Młynarskiego? - spytała któregoś dnia Miss Olgu. Niewiele myśląc krzyknęłam, że ja. Nie zdawałam sobie sprawy z konsekwencji tej deklaracji, dopóki pewnego ranka nie stanęłam pod garażem, w którym Młynarski trzyma swój zestaw instrumentów i nie naszły mnie wszystkie te myśli, które w wieku lat kilkunastu skutecznie odstraszyły od podejmowania takich wyzwań.

DominikaDominika Dominika

Natalia pisała ostatnio o tym, że strach rodziców i ta cholerna Żelazna Kurtyna, że zmasowana blokada zewnętrzna utrudniła jej i wielu innym osobom naukę, dajmy na to, takiej jazdy na rolkach czy rowerze w odpowiednim wieku. Ja sobie swoją barierę postawiłam sama. No bo co się stanie, jeśli jestem kompletnym beztalenciem, betonem, jeśli nie mam poczucia rytmu, co jeśli się do tego kompletnie nie nadaję? Stałam pod garażem i dumałam nad tym, co też ja sobie myślałam zgłaszając się do tego człowieka? To Jan Młynarski! recenzowałam płyty, na których grał. Mamy trylion wspólnych znajomych, muzyków oczywiście. Poza tym Janek gra z niesamowitą Joanną Dudą, z zespołem Oszibarack, który w tym roku wydał najlepszą w swoim dorobku płytę, jest w składzie Baaby tam, gdzie dawniej wysoko ustawił poprzeczkę Macio Moretti. Ma też swoje genialne Warszawskie Combo Taneczne . No to się wkopałam, ale będzie wstyd. Z drugiej strony - jeśli się uczyć, to od najlepszych, a na pewno od tych najbardziej otwartych, a tego Jankowi odmówić nie mogę. Poza tym, hej, zawsze chciałam, ZAWSZE. Co prawda w szkole muzycznej miałam być panią od fortepianów, ale te bębny i talerze... Zawsze jak stały gdzieś blisko, to odczuwałam taką pokusę, żeby tam siąść za nimi i naparzać. Zaraz, zaraz, a co, jeśli ja to wszystko zepsuję i wybuchnę, jak perkusiści Spinal Tap ?

No dobra, ale chcę tego. Zróbmy eksperyment, skoro blogerka modowa, ba... aktorka porno, może zostać didżejką, to ja spróbuję chociaż z tą perkusją. Na pytanie o to, czy każdego można nauczyć, Janek przytoczył wiele mówiącą anegdotę o gorylu, którego nauczono palić papierosy. Zrozumiałam aluzję. Na szczęście Młynarski okazał się być świetnym nauczycielem, a ja nie byłam takim drewnem, jakim we własnej wyobraźni sobie uroiłam, że jestem.

DominikaDominika Dominika

On zaczął od odrobiny historii i kilku barwnych muzycznych obrazków, przede wszystkim zaś od obalenia mitu o tym, jakoby gra na perkusji była zajęciem wymagającym większej tężyzny fizycznej niż gra na innych instrumentach. Żadnego kurczowego zaciskania pięści i naparzania w gary. Na początek poznałam podstawy. "Jak opanujesz to, będziesz mogła grać sobie na bębnach do większości piosenek Rolling Stonesów" . I kiedy tak sobie bębniłam, a w zasadzie uderzałam prawą ręka w talerz, raz...dwa...trzy...cztery, noga w stopę na raz, i lewą ręką w werbel na trzy, kiedy już przestało mi się to wszystko pier..., znaczy mylić i był jakiś tam porządek, mogliśmy zacząć grać i rozmawiać jednocześnie. O perkusistkach na przykład, wreszcie niewiele jest w Polsce dziewczyn siadających za bębnami. "Nie wiem, czy to z powodu tego jak postrzegana jest sama gra na perkusji, czy tego, jakie zajęcia są odpowiednie dla dziewczyn" - przyznał mój nauczyciel.

Z opowieści koleżanek wykonujących jakąkolwiek inną funkcję w zespole niż wokalistka wiem, że nie jest łatwo przebić się w dość zmaskulinizowanym świecie. Niezależnie od tego, czy pani gra na basie, na klawiszach, czy jakimkolwiek innym instrumencie, jeśli nie występuje w jakimś ĄSĄBLU, znaczy ensemble wykonującym repertuar jazzowy lub klasyczny, traktowana jest pobłażliwie. Ten protekcjonalny ton nie bierze się znikąd. Pamiętam jedną taką, co niby grała w zespole poklepywanym po plecach, ale wyraźnie "nie zdanżała". Na drugim końcu są dziewczyny wybitne. Jakie? Spytałam Młynarskiego, po cichu licząc, że padnie właśnie to nazwisko - Ola Rzepka. Filigranowa dziewczyna, ale za to jaki ona ma talent! Jeśli nie wierzycie sprawdźcie sobie jak ona potrafi okiełznać rytm grając w żydowsko-surfowo-psychodelicznych Alte Zachen.

 

No nic, mnie jeszcze daleko do takich wyczynów, na szczęście ponoć byłam uczennicą pojętną, o czym świadczyć miały dokładane do zestawu kolejne atrakcje: a to następny talerz, a to coś jeszcze, "a teraz na trzy uderzasz w to a tutaj nogą, a teraz między swoje raz dwa trzy cztery wciskasz jeszcze po jednym uderzeniu" .

- Krrrrrrrrwa, nierówno - syczę pod nosem

- Pier..., że nierówno, skup się na koordynacji - mówi Janek.

Potem poleca dobrać sobie pałeczki w sklepie, ale nie tak, że pan mi wciska sam zza lady, ale tak, żebym mogła sobie sama sprawdzić, które leżą najlepiej. Dobrze dokupić do tego elektroniczny zestaw perkusyjny, żeby nie przeszkadzać domownikom nazbyt, przecież, cholera, mam dwójkę dzieci, trzy prace i cztery równoległe żywoty. No i ćwiczyć, ćwiczyć... Czyli nie jest źle, usłyszałam: "Za rok możesz grać w punkowej kapeli" . Nie jestem pewna, czy chcę grać w jakiejkolwiek kapeli, ale sama przyjemność z grania, uczucie, gdy po chwili wpada się w trans i myśli gdzieś odlatują, jest przeogromna.

Pytanie, czy starczy mi wytrwałości, a przede wszystkim czasu, żeby robić to dalej? Zobaczymy. Właśnie skończyłam trzydzieści lat. To idealny moment, żeby zrobić w życiu coś ciekawego. Idealny JAK KAŻDY INNY. Jeśli więc myślicie, że wiek jest doskonałą wymówką, by czegoś nie zrobić, a potem do końca życia powtarzać sobie "jaka szkoda, że nigdy nie spróbowałam nauczyć się.... " Chińskiego? Jazdy konnej? Robienia szablonów streetartowych? Szycia ubrań? No dalej! Powiedzcie co wam tam chodzi po głowie! Cóż... podajcie adres, wyślę wam nieco odwagi i może jeszcze dorzucę szczyptę szaleństwa. O czas musicie zatroszczyć się same.

Więcej o: