Jak odczarowałam sobie jesień

Zła jesień poprzeplata trochę zimna trochę paskudnej pogody. To było moje motto przez wiele lat, aż do teraz. Tak właśnie! Ten tekst będzie o tym jak odczarowałam sobie jesień. Wiecie, taki trochę wpis do pamiętniczka...

W zeszłym roku popełniłam felieton o tym, jak jesienią umieram i że dla mnie mogłyby być tylko dwie pory roku - wiosna i lato. W tym roku coś się zmieniło. Nie wiem, czy to dlatego, że stuknęła mi 35 jesień życia (urodziłam się we wrześniu), czy to dlatego, że tegoroczna po prostu nas rozpieszcza i moim zdaniem mówi, że zimę będziemy mieć łagodną. O to oczywiście będę jeszcze składała modły do Zimowej Wróżki, Dziadka Mroza i Baby Zmarzliny (ta ostatnia to mój wymysł, ale skoro ją sobie stworzyłam, to znaczy, że dla mnie istnieje). Wracając jednak do jesieni, to chciałam zaznaczyć, że jeszcze dwa tygodnie temu siedziałam na trawie podczas pikniku w samej bluzie! Normalnie o tej porze roku, nie myślałam w ogóle o pikniku, a co dopiero o siedzeniu bez kurtki na dworze. W tym tygodniu byłam w samym sweterku coś tam załatwić w urzędzie. Co więcej, szłam na piechotę i to dość prędko, więc jeszcze się zgrzałam. W dodatku, cały czas nie mogę uwierzyć, że jest druga połowa października, a ja jeszcze nie mam kaszlu, kataru i w ogóle wzorowy ze mnie okaz zdrowia. To naprawdę bezprecedensowa sytuacja w moim życiu. Jak tak dalej pójdzie, to jeszcze przestanę siwieć, a paznokcie same będą się manicurować. No wiecie, tyle niesamowitych historii na raz to i te mogą się wydarzyć.

OK, pamiętniczku, dziś kiedy patrzę przez okno to jest szaro, buro i ponuro, kropi sobie deszcz i wieje wiatr. Tyle że tak się składa, że jestem na wsi na mini urlopie i jest po prostu cudownie. Owinęłam się szalikiem, czapka na głowie, rękawiczki, kalosze i spaceruję z psami po polach. Psów chwilowo jest pięć, a ludzi dwoje, przez co wyglądamy trochę jak szaleni hodowcy kundli. W końcu - kto powiedział, że nie można hodować mieszańców? Na polach nie ma już ludzi, widoczne są tylko równo podzielone grządki truskawek bez owoców. Czasami jakiś smutny głąb kapusty, który z jakiś powodów został pominięty przy zbiorach. Puste pola są pokryte mgłą i dla mnie ma to swój urok. Są trochę strasznie, a trochę romantycznie. Taka dziwna mieszkanka, która przyciąga i odpycha jednocześnie.

Ludzi można spotkać w sadach, gdzie zrywają dojrzałe, wielkie jabłka i, chociaż ich ręce są zgrabiałe z zimna, na twarzach widać spokój i uśmiech. Wiem, że to może się wydawać dziwne, że mnie to dziwi, ale twarze, które ja spotykam codziennie są smutne, przygnębione, a w oczach widać zwątpienie albo wkurzenie, w zależności od tego, co się akurat dzieje w pracy.

Fot: JarekBrakBakFot: JarekBrakBak Fot: JarekBrakBak Fot: JarekBrakBak

W ramach wolnego czasu postanowiłam zwiedzić miasto powiatowe, gminę, okoliczną elektrownię i inne atrakcje, które oferuje mi rejon w którym się znajduję. I tak sobie myślę, że właśnie jesień jest świetną porą roku na zwiedzanie takich miejsc. Dojazd do elektrowni wśród pożółkłych i czerwonych liści przy padającym lekko deszczu nadaje temu miejscu bardzo mroczny klimat. Wszystko to scala unoszący się dym, który wypluwają wielkie kominy elektrowni. Cały teren jest ogrodzony, mamy strefy bezpieczeństwa i w ogóle czuję się jak w " American Horror Story " . Oczami wyobraźni widzę, jak uśmiecha się do mnie strażniczka, którą gra Jessica Lange , a za murami elektrowni dzieją się RZECZY. Trochę ponosi mnie fantazja, ale jestem przekonana, że o innej porze roku nie robiłoby to na mnie wrażenia.

Fot: JarekBrakBakFot: JarekBrakBak Fot: JarekBrakBak Fot: JarekBrakBak

Myślę sobie, że jeżeli pogoda za oknem nie skłania do długich spacerów, to warto właśnie uruchomić wyobraźnię i zastanowić się co można robić żeby nie zwariować od braku słońca. Ja dziś będę piekła ziemniaki w kominku, później obejrzę "Jacka Stronga", bo jeszcze nie widziałam, a na koniec sięgnę po kolejne rozdziały thrillera, który aktualnie czytam. To nie są jakieś wielkie rzeczy, ale w końcu jestem na urlopie i nic nie muszę, ja jedynie mogę. Mogę spędzać czas, jak tylko mi się podoba.

P.S. Jutro będę wycinała dynie. Po raz pierwszy w życiu. Później wsadzę w nie świeczki i wystawię przed dom. A co!

 
Więcej o: