Czy jesteś eko-matką? Zrób test i się przekonaj!

Żyjemy w zatrważających czasach, gdy ujmą i plamą na kobiecym honorze stało się wychowywanie dzieci w domu. A jeszcze gorzej być eko-matką, bo na te trwa wieczna nagonka. Marta, którą lepiej możecie poznać dzięki stronie Niedoskonała Mama, uruchamia narzędzie wczesnego ostrzegania.

Zewsząd płynie przekaz: nie ma nic gorszego, niż matka frustrująca się w czterech ścianach, baby do karier i uruchamiać ambicje, bo inaczej grozi wam depra i wczesna lobotomia.

Czy można wychować dziecko bez krzty frustracji, czy to pozostając w domu, na etacie, tudzież elastycznych umowach freelancerskich? Sądząc po wzajemnej i nieustającej agresji matek wobec siebie, złość wylewa nam się uszami, a nie bierze się znikąd. Dowodem na to jest choćby nagonka na tak zwane eko-matki. Sprawdź czy do nich należysz!

NO TO DO DZIEŁA!

Z powodzeniem przyjmujesz ubranka, akcesoria i zabawki po rodzinie, nie bacząc na marki, dizajn i modę, po kurczaka jedziesz na drugi koniec miasta i wydajesz na jedzenie zaoszczędzone wcześniej pieniądze.

Preparujesz płyn do szyb z octu i olejków eterycznych, do prania używasz łupin orzechów, w hipermarketach kupujesz głównie papier toaletowy, bo tylko dla niego znajdujesz zastosowanie w gospodarstwie domowym.

Wkurzasz matki.

Słyszysz pod swoim adresem, żeś histeryczka, kwoka, nie masz życia seksualnego, bo zrezygnowałaś dla niego, by prać na tarze tetrowe pieluchy i że Twój długo tego nie wytrzyma.

Wkurzasz lekarza pediatrę.

Inni zarzucają ci, że wyrządzasz dziecku krzywdę, bo nie będzie przystosowane do "normalnego" życia.

Do gabinetu lekarskiego witasz, gdy trzeba zrobić bilans, albo z nudów w deszczowe dni, bo mają kącik zabaw. Gdy lekarz zapisuje antybiotyk, wykonujesz szereg badań i szukasz ziołowych alternatyw dla chemicznych specyfików.

Paćkasz na skórę substancje, które stoją na kuchennej półce.

Nie czytasz etykiet, kupujesz żywność, które ich nie posiadają, 100 % kalafiora w kalafiorze.

Inni zarzucają Ci, że nie kierujesz się rozsądkiem, tylko teoriami spiskowymi i że prędzej, czy później to się źle skończy. A wtedy wspomnisz ich słowa.

Nijak nie trafia do Ciebie argument, że większość tak postępuje, to Ty też.

Teściowa dostaje nerwicy, gdy trzeba wnukom zrobić prezent i obszukuje wszystkie sklepy z zabawkami z nadzieją, że znajdzie coś z drewna. Przemilczasz fakt, że drewniane nie znaczy bezpieczne, bo doceniasz dobre intencje.

W społecznym odczuciu jesteś trutniem i wyjałowioną glebą, która nie daje plonów. Bo nie robisz kariery, nie pniesz się po szczeblach sukcesu, nie odczuwasz parcia na szkło i samorealizację, a więc jesteś wybrakowana.

Dopisek red.nacz.

Zupełnie nie jestem eko-matką, choć robię kilka rzeczy z listy. Kilku nie robię. Kilka uważam za niepotrzebne (no ale jeśli komuś się chce - to co mi do tego?). Za to bardzo przemawia do mnie myśl, by matki wyzbyły się agresji wobec innych matek. Żeby te eko nie krzyczały na te, co leczą dzieci antybiotykami (leczę), a te nie-eko nie stukały się w czoło na widok orzechów do prania. Żeby te co pracują po 25 godzin na dobę (pracuję) nie patrzyły wilkiem na te, co robią "tylko" na domowym etacie. I tak dalej. W końcu każda z nas stara się jak może najlepiej, prawda?

Więcej o: