"Skąd w ludziach taka potrzeba atakowania ekspedientów?" [LIST]

Zasada "Klient nasz pan", nie jest w gruncie rzeczy zła. Złe jest to, że dochodzi do nadużyć. Jakich? Przeczytajcie list naszej Czytelniczki, która jest ekspedientką w centrum handlowym.

'Zamienniki' usłyszeć za to można z łatwością"Zamienniki" usłyszeć za to można z łatwością "Zamienniki" usłyszeć za to można z łatwością "Zamienniki" usłyszeć za to można z łatwością

Nie wiem, czy już mi totalnie odbija, ale mam wrażenie, że coś w naszym społeczeństwie jest nie tak. I mam tego dosyć, jestem zmęczona. Szukam odpowiedzi na pytanie: skąd bierze się w ludziach niezwykła potrzeba rzucania komentarzy wobec ekspedientów? Głównie kobiet.

Pracuję w centrum handlowym, bardziej usługi niż gastronomia. Mam kolczyk w nosie. Małą kuleczkę. I nie szczerzę się jak głodna pirania do każdego klienta. To dwie główne kwestie, które sprawiają ludziom problem.

Jestem bezsilna wobec ludzkiego chamstwa.

Ostatnio usłyszałam od pana koło pięćdziesiątki, że coś mi się do nosa przykleiło, co rozwaliło mnie totalnie, bo nie wiem, jak mam odpowiadać na takie bzdury. Jestem bezsilna wobec ludzkiego chamstwa. Bo takie uwagi uważam za chamskie. Co mam odpowiedzieć? Zwykle obracam takie incydenty w żart, ale do cholery, ile można! Czy na ulicy też podchodzą do obcych osób i podsumowują je w ten sposób?

Ktoś kto pracuje za ladą, nie ma prawa być zmęczony.

Mężczyzna jest poważny, kobieta - smutna/niezadowolona. Nigdy nie słyszałam, żeby jakikolwiek klient zwrócił się do moich kolegów słowami: dlaczego jest pan taki smutny?, albo rzucił uwagą, jak jest pan zmęczony to trzeba było w domu zostać (to akurat usłyszałam, gdy pociągałam nosem, bo byłam chora), chociaż się nie uśmiechają. NIGDY. Oni też nie pamiętają takich sytuacji, BO ICH NIE BYŁO.

Nie wymagam jako klient promiennego uśmiechu od sprzedawców, tylko uprzejmości i kompetencji, którą sama przejawiam. Ale kiedy słyszę, po raz enty jakieś uwagi cycki mi opadają. Głównie autorami takich tekstów są mężczyźni, ale od kobiet też oberwało mi się, za bycie niedostatecznie radosną. Zdarzyło mi się też, że kiedy na pytanie, dlaczego jestem smutna, odpowiedziałam: nie jestem smutna, po prostu mam taką twarz, klientka stwierdziła, że to nieprawda. I co mam odpowiedzieć skoro ona lepiej zna moją mimikę niż ja? Przywołałam garstkę przykładów, podobnych sytuacji było jeszcze kilka.

Skąd to przekonanie, że obowiązkiem każdej kobiety jest uśmiech?

Wiem, że nie jestem jedyna. Nie wiem, czy mnie to pociesza, czy bardziej zasmuca. Gdybym była odosobnionym przypadkiem - mogłabym uznać, że coś jest nie tak ze mną i na tym kończymy temat. Skoro jest nas więcej to najwidoczniej rzeczywistość, w której się obracamy naoglądała się za dużo reklam detergentów i uważa, że obowiązkiem każdej kobiety jest uśmiech. Nie ma znaczenia płeć nadawcy komunikatu. Inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć.

Smutna

Zobacz wideo

[Od Redakcji: Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Tym razem jest to "Książka do przeżycia" Toma Chatfielda . Życzymy miłej lektury.]

fot. materiały prasowefot. materiały prasowe fot. materiały prasowe fot. materiały prasowe

Więcej o: