Mój znak rozpoznawczy tej wiosny - toczek!

Najnowszy zakup wprost z jednej z najważniejszych modowych imprez roku, Warsaw Fashion Weekend - czysty glamour i styl. W dodatku świetnie nadaje się, by tłuc w nim kotlety schabowe.

Zaopatrzona w zaproszenie i przyjaciółkę wybrałam się na Warsaw Fashion Weekend w piątek - pierwszy dzień imprezy. Na dzień dobry dostałam ogromną torbę prezentów- miałam zaproszenie VIP- tak chwale się bo mogę:)

Jeszcze dobrze nie weszłyśmy do hali, gdy wpadłam na stoisko z pięknymi baletkami i toczkami/stroikami. Tak urocze nakrycia głowy, że nie mogłam się oprzeć i od razu musiałam kupić. Oczywiście będzie to mój znak rozpoznawczy tej wiosny. Żeby nie być gołosłowna to piszę ten tekst siedząc w domu w toczku na głowie, szlafroku i piżamie. Lepiej, wczoraj po powrocie z imprezy tłukłam kotlety schabowe, oczywiście w toczku.

W toczku łatwiej trzymać głowę do góry

Powiem Wam jednak, że impreza jakoś mnie nie powaliła. Naprawdę doceniam naszych projektantów, ale jestem zmęczona szarym, czarnym i burym kolorem. Gdzie jest czerwony, różowy, niebieski czy nawet fioletowy. Chodzi mi o to, że w taki smutny zimowy kwietniowy dzień fajnie jest założyć coś kolorowego co trochę obniży poziom zimowej depresji. Nie chciałabym nikogo obrazić, bo wiadomo ostatnie słowo należy do artysty i tego co mu w duszy gra. To po prostu moja tęsknota za kolorowym kolorem.

Widziałam za to piękne ręcznie malowane torebki! Pani plastyk, kurde ZGUBIŁAM WIZYTÓWKĘ, JESTEM PIERDOŁĄ, robi torebki ze skóry, każda jest pięknie farbowana, a do tego ma ręcznie malowany wzór. Pani powiedziała, że można nawet samemu zaprojektować wzór, a ona przeniesie go na torebkę. Cena takiej torebki to koszt od 750 PLN. OK, z jednej strony to jest dużo, ale jest to rękodzieło, które jest warte swojej ceny. Każda torebka jest niepowtarzalna - wolę otworzyć fundusz torebkowy i zbierać na taką nawet półtora roku, niż mieć torebkę np. od Louis Vuitton kupioną na plaży w Sharm El Sheikh.

Więcej o: