Jak wrócić do pracy po urlopie?

Pytanie zdawało by się proste, ale nie dla tych, którzy podczas urlopu resetują się kompletnie od obowiązków biurowych. Skoczyć na głęboką wodę i do końca nie zaśmiecać sobie głowy pracą, czy może powoli wysunąć peryskop i sprawdzać dyskretnie mailiki od kierownika? Zdecydowanie wybieram pierwszą opcję.

Kiedy wyjeżdżam na wakacje to zamykam w głowie szufladę z procedurami, przepisami i wszelkimi urzędowymi sprawami. Nie sprawdzam poczty, telefony odbieram tylko w super wyjątkowych sprawach i to niechętnie. Mój mózg zaciąga czarną kurtynę i izoluje mnie od tematu pracy. Koncentruję się w 100% na odpoczynku.

W niedzielny wieczór przed powrotem do fabryki robię się jednak lekko podenerwowana. Jak gawrony w październiku do mojej głowy nadlatują różne złe myśli z gatunku: czy wstanę tak rano, czy pamiętam hasło do kompa oraz to najgorsze w co mam się ubrać do roboty (normalnie przez 2 tygodnie chodziłam w ulubionym zestawie górskim: dresie, legginsach, wygodnych koszulkach i w końcu w tym co zostało już czyste lub w miarę czyste, w ostateczności nie śmierdzące). Od poniedziałku muszę się wbić w biurowy mundur. Wiem, że szybko się przyzwyczaję, że nawet znów polubię te przebieranki w grzeczne, porządne stroje, ale w niedzielę wieczorem świeżo po powrocie z wakacji z nierozpakowanym do końca plecakiem sytuacja ta wydaje mi się jeszcze nie do końca realna.

W poniedziałek czeka na mnie 187 nieprzeczytanych maili i 68 nieodebranych połączeń. Oprócz tego na "dzień dobry" kierownik poleca mi zapoznać się z trzema ważnymi sprawami.

Po urlopie w górach potrzebuję aklimatyzacji. Muszę się mentalnie przestawić na płaskość Mazowsza. Mój organizm przeżywa szok. Dopiero co przebijałam pęcherze na stopach. Jeszcze przedwczoraj zastanawialiśmy się czy na Orlą Perć podejść Żlebem Kulczyńskiego czy może klasycznie od Zawratu a już muszę obczaić mowy szlak domowo-pracowy z powodu wakacyjnej impotencji Metra. Pożegnałam drabinkę na Koziej Przełęczy i widok na Dolinę Pięciu Stawów. Skończyło się absolutne dobro - chleb ze smalcem i smażony pstrąg w karczmie Bacówka po 13 godzinach ostrego chodzenia po Tatrach. Skończyły się gofry z Krupówek. Na szczęście emocje, adrenalina i endorfiny, które obficie wydzielała moja przysadka mózgowa w okolicach Granatów pozostaną ze mną na długo.

Już widok ten nie dla mnie

W poniedziałek czeka na mnie 187 nieprzeczytanych maili i 68 nieodebranych połączeń. Oprócz tego na "dzień dobry" kierownik poleca mi zapoznać się z trzema ważnymi sprawami, dla których mam przedstawić propozycje rozwiązań na zebraniu u dyrektora o 10. Następnie informuje o tym, że w środę wyjeżdżam na konferencję do Opola i że "na już" trzeba przygotować prezentację dla delegacji z Bułgarii. "A w międzyczasie przetestuj jeszcze nową funkcjonalność w systemie, bo musi być wdrożona w przyszłym tygodniu" - rzuca wychodząc z pokoju. Dzięki temu czuję, że jestem w domu, jakbym nigdzie nie wyjeżdżała. Wir mnie wciąga, ale energia z gór daje mi siłę na długo i lepszą wydajność. Wiem, że jeśli pokonałam zmęczenie i weszłam na Kozi Wierch, mogę wszystko i to zostaje we mnie naprawdę na długo. Wystarczy tylko, że sobie o tym przypomnę.

Przemiana w grzeczną pracownicę

Po powrocie z urlopu pojawia się też oczywiście wątek wspomnieniowy pt.: "a kiedy przyniesiesz zdjęcia". Tak, to prawda, urzędnicy odrywają się czasem od pracy i na chwilę zajmują prywatnymi sprawami. Oczywiście to karygodne, korupcjogenne i na pewno w prywatnych firmach nie do pomyślenia, ponieważ wszyscy dziubią tam od rana do nocy i nawet nie pomyślą o sprawach nie związanych z firmą.

Wracając jednak do tematu zdjęć, to przynoszę maksymalnie 20, ponieważ nie znoszę zamęczania ludzi półgodzinnym pokazem pierdyliadra fotek z rodzaju "moja żona i dziecko w 100 różnych ujęciach na plaży" lub 349 pamiątkowych fotografii z fascynującej wizyty w muzeum pługów. No i przeprowadzam twardą selekcję po tym jak moja ulubiona koleżanka z pokoju zwróciła mi uwagę na Wały Chrobrego, ale nie te w Szczecinie lecz te na brzuchu.

Wasza wypoczęta Korespondentka z Wydziału Odzyskiwania Zdrowego Rozsądku

Więcej o: