Trzy typy rozmówców, którzy mnie męczą

Wymiana zdań pomiędzy ludźmi nazywana jest rozmową. W niektórych przypadkach komunikacja werbalna bardzo szwankuje i robisz wszystko, żeby nie przebywać w pobliżu osoby, która cię drażni.

Dopiero niedawno obejrzałam film "Wielki Liberace" z doskonałymi, jak zwykle, kreacjami aktorskimi Douglasa i Damona. W filmie jest taka scena, gdzie panowie siedzą przy stole w przebieralni i Scott Thorson (Matt Damon) zaczyna płakać. Płacze z powodu śmierci Rose - pani, która była mu bliska. Płacze również dlatego, że uzmysławia sobie, że dawno miło i spokojnie nie rozmawiał z Liberace (Michael Douglas).

'Wielki Liberace' materiały producenta"Wielki Liberace" materiały producenta "Wielki Liberace" materiały producenta "Wielki Liberace" materiały producenta

Scena ta dała mi do myślenia. Panowie dopiero w obliczu tragedii uświadomili sobie, że sposób ich dotychczasowej komunikacji naprawdę odbiega od miłej i pozbawionej wspólnych oskarżeń relacji.

Zastanawiacie się czasami nad tym, w jaki sposób komunikujecie się z innymi? Czy tembr waszego głosu, sposób, w jaki mówicie i co mówicie, nie jest koszmarem dla odbiorców? Ja wyróżniam trzy główne typy, z którymi wymiana zdań nie ma po prostu większego sensu.

KRZYKLIWY

Z moich obserwacji wynika, że często reagujemy podniesionym głosem jak tylko coś nam się nie spodoba. Niektórzy przeginają tutaj i oprócz lekko podniesionego głosu, pojawia się krzyk, a treści, które z siebie wyrzucają są często nieadekwatne do sytuacji. Cholerycy z piekła rodem, z którymi życie jest nie do zniesienia.

Nie wyobrażam sobie, że miałabym dzień w dzień obcować z taką osobą i znosić jej wieczne pretensje i złośliwości. Moja irytacja sięga zenitu, gdy taka osoba zaczyna publicznie dokuczać swojemu partnerowi lub w pracy na forum ochrzania jakiegoś pracownika. W przypadku krzyczących nie ma innej możliwości, żeby wyrazili swoje niezadowolenie poza darciem gęby. No dobrze, jeszcze trzasną drzwiami wychodząc.

Najlepsze jest to, że oni rzeczywiście cały świat obwiniają o zło, a w sobie nie widzą żadnych skaz. Ciężkie jest życie z taką osobą, praca również nie należy do przyjemnych. Nigdy nie wiesz czy osoba taka nie wybuchnie za chwilę z byle powodu. Czy może kawa nie jest za mało kawowa, a ta kanapka ma ogórka, a ona przecież myślała o pomidorze, ale ty mogłeś się domyśleć, że miał być ogórek, bo przecież nie pomidor. Każdy powód jest dobry do wykrzyczenia swojego niezadowolenia. W tym wszystkim, a właściwie przez takie niekontrolowane wybuchy agresji, często zapominamy, że osoba taka jest w gruncie rzeczy bardzo inteligentna i fajna. Odsuwamy się od niej, bo brak ogarnięcia przysłania te pozytywne cechy. W końcu świat jest pełen inteligentnych i fajnych osób, które nie wkurzają się o byle pierdołę i nie wprowadzają stanu napięcia, gdziekolwiek się pojawią.

ZRZĘDA

Zrzędliwość to dość ciekawa cecha. Mnie kojarzy się ze starszą osobą, która coś tam sobie mamrocze pod nosem i wiecznie jest niezadowolona. Tylko to nie jest do końca prawda. Zrzędliwym można być w każdym wieku, nawet dzieci zrzędzą jako czegoś bardzo chcą. W ich przypadku to się nazywa "wierceniem dziury w brzuchu", ale nie oszukujmy się to starzy malutcy się wtedy w nich budzą. W wieku dorosłym nazywamy to "suszeniem głowy", a w wieku dojrzałym po prostu zrzędzeniem. Nie taki kolor, nie taki smak, ja bym to lepiej zrobił, wszyscy są gorsi ode mnie, tylko jeszcze nikt nie odkrył mojego talentu itd. U zrzędy pojawia się też często zazdrość o innych, albo o rzeczy materialne. Zrzęda narzeka na to, że ciężko pracuje, a ta spod dwójki to mniej ciężko, a ma większy telewizor i gdzie tu sprawiedliwość.

W dawnych czasach byłam dość blisko z taką osobą i powiem szczerze, że jest to męczące na dłuższą metę. Można oczywiście wyłączyć sobie samemu w głowie odbiór tych informacji, ale nie każdy to potrafi. Mnie się nawet to udawało.Czasami jednak zapomniałam wyłączyć słuchania i przez moje uszy przelatywało samo marudzenie, zawodzenie i narzekanie na wszystko i każdego z osobna. Zrzęda vel maruda potrafi do siebie zniechęcić naprawdę dużo osób. N,o bo ile można słuchać o tym, że wszystko jest źle, a kolor szary mógłby być bardziej szary, a jest tylko szary. Jak wspomniałam komunikacja z taką osobą bywa zero jedynkowa. Ona coś sobie marudzi, a druga osoba jej nie słucha. W sumie wiele par tak funkcjonuje, więc chyba się da tak żyć.

PRETENSJONALNA

Mój ulubiony typ komunikacji. Serio. Zawsze jak spotykam osobę, która zachowuje się pretensjonalnie bardzo mnie to bawi. Lubię słuchać jej wypowiedzi na temat miejsc, które odwiedziła, rzeczy, które nabyła, lub książek, które przeczytała. Wszystko co robi taka osoba jest lepsze, od tego co robisz ty. Jak jedzie do Zakopanego to porobi sobie zdjątka w bryczce na Morskim Oku, albo posiedzi w rakach po dziadku w schronisku. Popatrzy z wyższością na tych co mają nowe raki ze sklepu. Zakupy robi w delikatesach w Vitkacu, bo drogo ale bez kolejek, więc warto. W głosie takiej osoby słychać zawszę ton protekcjonalny, przyprawiony nutą słomy z butów.

Podczas rozmowy z taką osobą możesz się dowiedzieć, że jak chcesz się wybrać na weekend zakochanych to tylko w Venecia Palace Hotel w Michałowicach, ale pamiętaj, że jak zamówisz herbatę to tylko z tapioką bo bez tego to herbata nie smakuje. No i w ogóle to lepiej pokazywać się na mieście niż siedzieć w domu bo co ludzie powiedzą. Faktem jest, że od takiej osoby możesz dowiedzieć się o wielu miejscach, które pojawiły się na mapie twojej okolicy. Ona bywa wszędzie i wszędzie ma znajomości, a przynajmniej tak się jej wydaje. Niekoniecznie orientuje się w sztuce, ale nie przeszkadza jej to zupełnie w ochach i achach na każdej wystawie, no chyba, że na Facebooku powiedzieli, że ta wystawa jest kijowa, to wiadomo, że taka jest. Rozmowa z taką osobą to doświadczenie kosmiczne. Bo na początku myślisz sobie, że to taki żart, a później uświadamiasz sobie, że to prawda i nie wiesz co z tym zrobić. Bo nie wypada śmiać się z ludzi, ale nie możesz przestać tarzać się ze śmiechu na podłodze.

A z kim wam jest najciężej się skomunikować?

Zobacz wideo
Więcej o: