Po prostu się przytul!

Jutro Międzynarodowy Dzień Przytulania - święto z czapy, przyznaję. Ale wśród różnych dziwnych świąt to wydaje mi się szczególnie ważne. Jestem za tym, by obchodzić je codziennie.

"No chodź, przytul się" - mówi mój chłopak, gdy widzi po mojej minie, że coś mi się w głowie niedobrego kotłuje. I - czary mary - po krótkim przytulaku jakoś mi zawsze lepiej, a czarne myśli - jeśli nie znikają całkiem, to przynajmniej lekko szarzeją i naprawdę czuję gdzieś tak w okolicy brzucha, że będzie lepiej.

Przytulanie ma moc. Nieraz większą niż słowa. Bo choć też jest na swój sposób banalne, to jednak wygrywa z oklepanym: nie martw się, wszystko będzie dobrze. Gdy się przytulimy, czujemy ciepło drugiego człowieka, a to wystarczy, by w naszej głowie zaszły procesy chemiczne, wytworzyła się oksytocyna i świat stał się choć minimalnie lepszym miejscem. Nie będę tu przytaczać szeregu teorii psychologicznych czy analizy zapotrzebowania na "głaski" na poparcie tych słów. Odwołuję się do waszego kosmicznego centrum odczuwania przyjemności. Nawet jeśli raczej nie lubimy się z ludźmi spoufalać, to mamy kilka takich osób w życiu (czy choć jedną!), której przytulenie działa.

Ci, co się przytulają, są szczęśliwsiCi, co się przytulają, są szczęśliwsi fot. Gosia Tchorzewska Ci, co się przytulają, są szczęśliwsi / fot. Gosia Tchorzewska

Przytulanie jest tak naturalne u dzieci. I najczęściej u dorosłych względem dzieci. Bo dzieci są spontaniczne - gdy mają ochotę na czułość, po prostu po nią przychodzą, wtulając się w dostępny akurat fragment mamy czy taty - choćby to była noga. Gdy dorastamy - trochę nam to przytulanie przechodzi. Jest zarezerwowane dla bardzo bliskich relacji, choć też z niektórych się wykrusza - jako małe dziecko tulimy się do rodziców stale, jako nastolatkowie trzymamy już pewien dystans w fazie buntu i często nie potrafimy już się potem przełamać.

Znacie ten moment, gdy ktoś obok was jest w kiepskiej kondycji, wyraźnie potrzebuje wparcia, choć mówi, że wszystko w porządku - to takie uniwersalne słowa. I wy się wahacie. Bo z jednej strony głupio tak podejść i przytulić. Dorośli ludzie się nie przytulają, chyba że dorośli ludzie w szczególnej relacji i z szczególną intencją. Można powiedzieć jakiś frazes, można zmienić temat lub wymigać się czajnikiem pozostawionym na gazie czy innym wymagającym szybkiego oddalenia się zadaniem.

A może jednak można przytulić? Nie jest to proste, bo przełamywanie fizycznej blokady w takiej sytuacji mało komu przychodzi bez trudu. Zresztą - nigdy nie wiadomo na kogo się trafi, może na jakąś niedotykalską osobę... Przyznam, że znam kilka osób, które mają tendencję do niedźwiedziego przytulaka przy powitaniu i akurat w ich konkretnym przypadku mi to przeszkadza. Co zrobić? Zwrócić uwagę? Wyrwać się z wrzaskiem? Przeżyć? Przyzwyczaić się?

Może właśnie po to, by się z przytulanie oswoić na świecie organizowane są takie happeningi, w których ludzi namawiają przechodniów do przytulenia się. Ja się zawsze boję tych uśmiechniętych i pobudzonych ludzi na ulicach, którzy CZEGOŚ CHCĄ, ale złapałam się na tym, że oglądając takie wideo, jak to poniższe - uśmiecham się mimowolnie (dobra, ale szczerze - nie oglądam w całości, bo ile można patrzeć, jak się obcy ludzie przytulają, no bez przesady).

 

Obawiałam się, że przyjdzie mi zakończyć ten cały wywód smutną konstatacją, że gdyby zrobić coś takiego w Polsce, ludzie pukaliby się palcem w czoło. Niby jesteśmy gościnnym narodem, ale patrzymy na siebie nieufnie i - przyznaję sama - nie wiem, czy gdyby obcy człowiek na ulicy podszedł do mnie i powiedział: "przytul się" moją jedyną (właściwą, bo przecież tylu oszołomów się kręci po świecie!) reakcją nie byłby w tył zwrot i ucieczka. Okazuje się jednak, że jest nadzieja.

 

Co prawda sympatyczni i schludni chłopcy po prostu budzili pozytywne uczucia - możliwe, że sama bym ich przytuliła, gdyby weszli mi w drogę ze swoimi kartonikami z uśmiechniętą prośbą. Kto wie.

Jeśli - jak ja - macie jednak lekkie opory przed przytulaniem się do obcych, przytulicie się do tych znanych. Jutro dobra okazja, bo, jeśli raczej jesteście powściągliwi, będzie można to zrzucić na "to głupie święto". A może coś się dzięki temu przełamie.

Więcej o: