Masz problem? Nie ma co rwać włosów z głowy!

Bohaterką tego listu jest trichotillomania - napisała do nas Joanna. I przedstawiła mało znaną, wstydliwą i trudną do przezwyciężenia chorobę.

Droga Redakcjo, drogie Czytelniczki!

Jestem dość świeżą czytelniczką tej strony, ale postanowiłam wnieść coś od siebie. Piszę w sprawie pewnej choroby, o której niewiele się w Polsce mówi. Dużo osób na nią cierpiących nie wie, że to schorzenie i wstydzi się przyznać lub szukać pomocy. Proszę nie osądzać przed przeczytaniem całości i nie wypowiadać, jeśli nie ma się czegoś wartościowego do powiedzenia.

Bohaterką tego listu jest trichotillomania. Jest to zaburzenie polegające na wyrywaniu sobie włosów. Podłoże jest zarówno genetyczne, jak i środowiskowe. Bodźcem uruchamiającym trich jest zazwyczaj stres, traumatyczne przeżycie, dojrzewanie. Może być wiele innych przyczyn, które bezpośrednio prowokują proceder, np. niska samoocena, krytyka ze strony otoczenia, porażka, tymczasowy stres, presja.

Piszę o tym, ponieważ sama cierpię na trich. Wydaje mi się, że zawsze było to gdzieś we mnie, potrafię doszukać się takich zachowań w dzieciństwie, ale właśnie stres aktywował i "rozkręcił" chorobę na dobre. Mam 22 lata i od 6 lat męczę się każdego dnia. Sama zawsze myślałam, że jestem jakaś dziwna, ale zdarza się, każdy ma swoje "odchyły", póki nie zaczęło się to wymykać spod kontroli. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie po wygooglowaniu objawów! Ten list jest poniekąd moim katharsis oraz chęcią dotarcia do innych cierpiących.

Tak, to jest cierpienie. I wstyd. Osoba wie, że robi sobie krzywdę, wie, że powinna przestać, ale to jest silniejsze, bo przynosi "ulgę", rozładowuje stres. Pojawia się błędne koło, ponieważ ten proceder przynosi natychmiastową ulgę, ale potęguje nienawiść do samego siebie. Każdego dnia obiecuje się sobie "dzisiaj przestanę, chcę mieć piękne, długie, gęste włosy", a kolejna rzecz, którą się zauważa, jest dłoń we włosach i kosmyki leżące na podłodze. Zalecane leczenie polega na psychoterapii, czasem wspomagane farmakologicznie, oraz przynależność do grup wsparcia. Doraźnymi sposobami może być zajęcie rąk czymś innym, noszenie rękawiczek, by uniemożliwić ich wędrowanie lub bycie zajętym cały czas, żeby nie mieć czasu na myślenie i cały proceder.

Jak poznać osobę chorą? Zazwyczaj trudno, ponieważ dobrze się maskują. Zawsze noszą to samo uczesanie lub ozdoby na głowie, żeby ukryć łyse obszary. Często "grzebią" sobie we włosach, bawią się nimi, ale pod żadnym pozorem nie dadzą ich dotknąć komuś innemu. (Sama nie byłam u fryzjera od ponad 2 lat, nauczyłam się sama sobie obcinać włosy.) Wiele osób nie rozumie, że te zachowania to nie wybór, ale niepowstrzymana chęć, którą trudno przezwyciężyć. Zrobiłam mały research w Internecie i znalazłam tylko jedną osobę, której udało się to pokonać. Kilkanaście innych, które obserwuję, ma wzloty i upadki, przy czym więcej jest właśnie upadków. Z trich tak naprawdę nie da się zupełnie wyleczyć - można jedynie się kontrolować.

Najgorsze, co można powiedzieć takiej osobie to wyrażenia typu: "jesteś nienormalna", "ale masz problem, po prostu przestań", "czy to zaraźliwe?". Lepiej okazać wsparcie, traktować osobę zupełnie normalnie. Przyznanie się do choroby to ogromny i trudny krok. Ja ukrywałam swój stan przez lata, potem skakałam od psychologa do psychologa ze swoimi innymi przypadłościami. Powiedziałam tylko trzem, po kilku miesiącach terapii. Jeden nawet nie wiedział, o czym mówię! Rodzinie chyba nigdy nie powiem, nie wspominam o przeziębieniach, więc tym bardziej nie wyskoczę z wyrywaniem włosów. Mój aktualny chłopak wie, powiedziałam mu po roku związku. Przyjął to zupełnie dobrze i o dziwo nie przestał mnie kochać. Dlatego polecam wyznanie swojego problemu osobom, którym się ufa w 100%. Bądź szczera wobec osób, na których Ci zależy - mogą być nieocenioną pomocą w walce. Warto też szukać wsparcia w sieci, na forach, w wirtualnych grupach wsparcia. Bardzo ważne jest posiadanie zdrowych relacji międzyludzkich. Izolacja tylko potęguje objawy!

Być może przeczytał to ktoś, kogo ten problem dotyczy. Może ten list da do myślenia tym, którzy zauważyli objawy u swoich bliskich. Być może jest tu fryzjerka, która może zaoferować usługę w domu. Pierwszym krokiem do pokonania trich to uświadomienie sobie problemu.

Joanna

Więcej o: