Absurd absurdem absurd pogania

A gdyby tak złota rybka mogła spełnić trzy życzenia - może warto by ją poprosić, by szereg zdarzeń, które przyszło nam ostatnio obserwować okazał się okrutnym żartem Internetów? Chyba tego życzyłaby sobie nasza Czytelniczka...

Czytam Internety i rwę włosy z głowy. Czy mi się wydaje, czy świat ocipiał do reszty? Katolicy protestują przeciwko ludziom ćwiczącym jogę w parku. To jakiś żart, prawda? "Bardzo lubię satyryczne czasopisma internetowe takie jak ASZdziennik, czy Faktoid. Gorzej, kiedy rzeczywiste doniesienia prasowe przypominają te zmyślone" - napisała ostatnio Dominika. I ja mam tak coraz częściej. Chyba nie grozi nam sezon ogórkowy w tym roku. Świat dookoła nas dba, by absurd absurdem absurd poganiał.

A z drugiej strony jest szereg tych wydarzeń, które - bardzo bym chciała - by okazały się zmyślone. Tak jak w przypadku toczącej się dyskusji o doktorach i profesorach debatujących o dziecku, które ma mózg na wierzchu po narodzinach, bo matce odmówiono aborcji. Nie chce mi się nawet rozwodzić na temat tego, co, kto i gdzie zawinił. Zgadzam się z tym, co napisała Kasia - lepiej bym tego nie ujęła.

Zapominamy w tym wszystkim o prawdziwych "beneficjentach" tego całego bagienka. Ale nawet nie to mnie wytrąca z równowagi. Rozwala mnie totalnie zupełny brak wyobraźni i empatii. Przecież tam gdzieś, w tym wszystkim są ludzie, którzy przeżywają koszmarny dramat. Ale na wierzchu, najważniejszy jest dialog panów w telewizorze, podbijanie piłeczki, którą w moim odczuciu należałoby głęboko zakopać.

Po co powtarzać sto razy - jak wygląda to biedne dziecko? Czy to naprawdę jest konieczne? Doprawdy, w tym szale "informacyjności" (czytaj - poszukiwania tematu, który sprzeda się w milionach odsłon, telewidzów, słuchaczy) zapominamy o zwykłych ludziach, którzy cierpią i cierpieć będą. Nic się nie zmieni od tych napuszonych wypowiedzi.

Należy podyskutować, owszem, ale merytorycznie, wyciągnąć wnioski, zmienić system (tak, wiem, przepraszam za tę górnolotną i naiwną frazę). A nie się, przepraszam za wyrażenie, brandzlować cudzą tragedią. Naprawdę - już nie jeden raz miałam taką myśl z tyłu głowy, że niewiele mnie już chyba zaskoczy. A jednak. Świat dba, by moje ciśnienie nie spadło. Kto wie - jak podskoczy za bardzo i kiedyś karetka do mnie nie dojedzie, może sama się stanę bohaterką takiego spektaklu...

Trwoga

Więcej o: