Po kilkunastu stronach byłam w rozpaczy - oto bezlitosną Karolinę, czyta się równie przyjemnie, co ikonę mojej nastoletniości Joannę Chmielewską. Przecież jak napiszę, że Korwin-Piotrowska jak Chmielewska, to z jednej strony będą na mnie pluli wielbiciele ciętej dziennikarki, a z drugiej strzykną we mnie jadem fani kultowej pisarki. Na szczęście na 12 stronie Karolina wymienia dzieła, które zmieniły jej życie. I jako pierwsze podaje "Lesia"! Przy okazji koniakowo-papierosowa scena odbywająca się po wizycie Karoliny u dziecięcego psychologa, jest fajna. Tak fajna, że zachciało mi się więcej samej Karoliny, a mniej alfabetu...
Do czytania w łóżku lub na plaży
Książka miała premierę niewiele ponad tydzień temu, a sprzedała się tak dobrze, że już planowany jest dodruk! Zastanawiam się, ile naszych gwiazd czekało na tę publikację z przyspieszonym biciem serca i kupiło szybciutko zawijając przy kasie w gazetę. Zgodnie z podtytułem jest to alfabetyczny spis ludzi i pojęć związanych z rodzimym show biznesem, a utrzymany w stylu "Magla towarzyskiego", programu, który dziennikarka współprowadzi. Spis o tyle ciekawy, bo całkowicie subiektywny i napisany "od środka". Teksty są bardzo w stylu Karoliny. Narracja to sam konkret, czyta się bardzo szybko. Jest ciekawie, czasem miło, czasem zdecydowanie nie. Zresztą sama Karolina - zostanę przy imieniu, żeby było krócej - należy do osób, wobec których trudno zostać obojętnym. Ludzie ją uwielbiają, albo szlag ich trafia na sam jej widok. Mnie też zdarzało się wcześniej warknąć "wyłączcie ją natychmiast!".
"Bomba już tyka, kto powinien się bać " - woła okładka. Na pewno nie powinien się bać przeciętny czytelnik, bo żadnego chamstwa i bezklasowości tu nie znajdzie. No chyba, że przeczyta początek książki, gdzie znajdzie wypowiedzi polskich celebrytów na temat Karoliny.
W samej książce nie ma niczego obraźliwego, procesów o zniesławienie raczej nie będzie. Chociaż może mi się tylko wydaje, bo nie jestem sławną osobą? Gdybym była pewnie by mi się nie podobało, że autorka wspomina o mojej pijackiej wpadce, randce ze skalpelem, czy byciu aktorskim "przeciętniakiem", który i tak zaraz przeminie. Sensacyjek szczegółowych wypisywać nie będę, bo do ogarnięcia miałabym blisko 150 nazwisk, ale tak: znajdziecie tu wszystkich od Gajosa, Lindy, Kory, poprzez Lisa, Gessler, Ibisza, do Grycanek, Rozenek, Dody. Naprawdę nie ma jak wyciągać smakowitych kąsków.
Dla mnie książka jest takim trochę WHO IS WHO, ściągawką z rynku. Znalazłam tu opisy ludzi, których dobrze znam i wielbię, dobrze znam i pozostaję obojętna, znam i nie przepadam. Ale są też nazwiska, które ledwo kojarzę z osobą, albo właśnie się dowiedziałam, że ktoś taki istnieje. Przydałyby się zdjęcia, bo jak czytam, to nie odpalam internetów, więc nie mogłam sprawdzić kto jest kim wśród gwiazd nowopoznanych.
Niespodzianką jest to, że autorka doskonale porusza się po świecie Internetu - czołowych vlogerach, twórcach własnych programów. Większość ludzi "starych" mediów do twórców internetowych ma stosunek lekceważący, mimo że to właśnie ich formaty są przyszłością. Karolina gwiazdy Internetu traktuje tak poważnie jak muzyków, aktorów, prezenterów i tym samym udowadnia, że doskonale czuje media. Mnie tym kupiła.
W swoją książkę autorka wplata sporo filmów i trochę muzyki. Doceniam, bo po "Bombie" jestem bogatsza o kilka nazwisk, kawałek muzyki i parę filmów do odkrycia. Wbrew pachnącym sensacyjkami zapowiedziom "Alfabet polskiego show biznesu" to najzwyczajniej ciekawa książka o współczesnych gwiazdach, którą można przeczytać na kanapie w dwa wieczory, albo bawić się nią po kawałku na plaży i też będzie pasowała. Polecam, nawet jeśli ktoś nie przepada za autorką - można sprawdzić, czy NADAL się jej nie lubi. Mnie absolutnie przeszło.
Bomba!
PS. Jeśli ktoś chce zdobyć autograf Karoliny, to będzie ona podpisywała swoją książkę na Warszawskich Targach Książki dziś o 17.00, w niedzielę, o godzinie 15.00, stoisko 148 D 13.