Absurd i urzędnik - nierozłączna para?

W przewodniku po krainie absurdu zapisano przed laty przydatne wskazówki: jak skutecznie rozmawiać z biurwą, w jakich sytuacjach wypada zaproponować paczkę kawy, kiedy przynieść kwiatek i dlaczego nie może być to goździk. Niestety ostatni egzemplarz przewodnika zaginał bez śladu. Zachowała się tylko jedna kartka, a na niej to zdanie: ?Wchodząc do krainy absurdu, załóż wygodne buty?. I jest to bardzo dobra rada.

W środę przeczytałam interesujący artykuł o kobiecie, której o mało co nie odmówiono becikowego w olsztyńskim MOPSie , ponieważ do wniosku dołączyła zaświadczenie, w którym brakowało 3 słów: "wystawione przez położną" . Dokument wystawił lekarz ginekolog, na zmodyfikowanym druku. Wyszedł z założenia, że skoro to ON wydaje takie zaświadczenie i słowa: "wystawione przez położną" należy skreślić, ponieważ go nie dotyczą, to sobie z ułańską fantazją ten wzór dokumentu zmieni. Z kolei złe panie w MOPSie rzuciły kłody pod nogi matkom i lekarzowi, gdyż uparły się i nie chciały przyjmować zaświadczeń niezgodnych z wzorem określonym w rozporządzaniu.

No i klops

Tak się złożyło, że wzór tego nieszczęsnego zaświadczenia został określony w załączniku nr 1 do Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 14 września 2010 r. (poz. 1234) na podstawie Art. 9 ust. 8 Ustawy z dnia 28 listopada o świadczeniach rodzinnych ( Dz. U z 2006 r. Nr 139, poz. 992, z późn. zm. ).

Zmiana może i jest kosmetyczna, ale jest i skutkuje tym, że zaświadczenie nie jest zgodne z wzorem, który określił Minister Zdrowia w 2010 r., w związku z tym nie spełnia wymogów formalnych i po prostu jest NIEWAŻNE. Dlatego MOPS nie może przyjąć takiego dokumentu. Takie podejście obowiązuje w przypadku każdego urzędu. W sytuacjach, gdy składa się wnioski na wzorach określonych w przepisach, dokumenty te muszą być identyczne z podanym wzorem.

Internauci nie kryli oburzenia w komentarzach pod tekstem. Ale czy oburzaliby się na sprzedawcę, który nie chciałby przyjąć fałszywych banknotów? Czy odebraliby paszport wydrukowany na papierze w żabki?

"To absurdalne - podsumowuje całą sprawę ginekolog. - Urzędnicy chyba chcą w ten sposób pokazać, jacy są ważni. A przecież tak naprawdę ich praca powinna polegać na pomocy ludziom, a nie na przeszkadzaniu im".

I tu się z panem ginekologiem zgodzę, absurdalne jest przeszkadzanie ludziom. Ale to nie urzędnicy, którzy przestrzegają przepisów przeszkadzają ludziom, tylko ginekolog, który uparcie wystawia zaświadczenia na złych drukach, narażając matki z małymi dziećmi na bieganie w tę i z powrotem od lekarza do MOPSu.

Czy tak trudne jest wystawienie zaświadczenia na druku określonym przez ministra, któremu się podlega? W jakim celu lekarz zmieniał ten dokument? Druk nie jest tajny ani zakodowany. Można go skopiować, edytować w programie tekstowym i uzupełnić danymi pacjentki. Po co więc komplikować życie sobie i innym? Zaciekawiło mnie to, więc postanowiłam zbadać problem u źródła. Pan doktor nie chciał się odnieść do sprawy, natomiast pracownicy przychodni, w której przyjmuje potwierdzili, że faktycznie pacjentki wracały po prawidłowe zaświadczenie, które lekarz wystawiał ponownie bez problemu. Można było tego uniknąć i od początku wystawiać zaświadczenia na właściwych drukach.

Postawa urzędników nie jest wyrazem czepialstwa, "debilizmu, czy skrajnej głupoty" - bo i takie inwektywy padły pod adresem pracowników MOPSu. Panie po prostu przestrzegają przepisów. A teraz wyobraźmy sobie, że nie przestrzegają. I co się stanie: przyjmują wszystko jak leci, wnioski niekompletnie, złożone na niewłaściwych drukach - bo jeśli raz poszły na odstępstwo, to konsekwentnie muszą pójść na kolejne. Przyjmują też wnioski złożone po terminie. Dwa, czy trzy dni później - no przecież świat się nie zawali. A miesiąc po terminie - nie bądźmy drobiazgowi. Przychodzi mi do głowy takie słowo na: "A", ale nie chodzi o awarię.

Nie każdemu dobrze w różu

Te wszystkie wzory wniosków, formularzy czy zaświadczeń są tworzone dla wygody obywateli, podatników czy beneficjentów. Nie żeby zrobić komuś na złość, tylko po to, by sprawniej i szybciej rozpatrzyć sprawę. Wyobraźmy sobie, że składamy zeznanie podatkowe bez wzoru PIT-a, tylko na podstawie przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych? Ile będzie pomyłek, ile przekleństw i nerwów. Albo chcemy uzyskać dofinansowanie funduszy unijnych i zanosimy do urzędu własnoręcznie skonstruowany wniosek podparty samodzielnie sporządzonym biznesplanem. Ile czasu zajmie wypełnianie i weryfikacja takich dokumentów? Można też pójść w drugą stronę, urzędnik wyda nam dowód rejestracyjny na wymyślonym przez siebie wzorze blankietu.

Pozdrawiam z krainy nieustających absurdów.

Wasza Korespondentka z Wydziału Odzyskiwania Zdrowego Rozsądku

Więcej o: