Czego nie mówić Matkom Polkom Cesarkowym

Zastanawiasz się, co powiedzieć koleżance, która właśnie informuje cię, że wkrótce czeka ją cięcie cesarskie, czy że będzie miała poród operacyjny? Cóż, na to pytanie nie odpowiem. Powiem za to, czego NIE MÓWIĆ.

Pragnienie posiadania dzieci zdecydowanie nie należało do tych pragnień, które czułam przez całe życie. Za to, od kiedy się pojawiło, to od razu w towarzystwie drugiego pragnienia - żeby dzieci urodzić siłami natury. Najwyraźniej moja natura nie była wystarczająco silna, a może nie dość zdeterminowana i dzieci przyszły na świat w wyniku sectio caesarea.

Porody operacyjne wspominam bardzo dobrze. Naprawdę, wszystko było wspaniałe. I sala operacyjna, i zespół, i nawet lampa bezcieniowa była wspaniała. A najwspanialszy był lekarz, który wyjmował z mojego brzucha najwspanialsze na świecie dzieci. Może ten zachwyt porodem i dziećmi trwałby niezmącony do dziś, gdyby nie przeróżne opinie, z którymi jako matka cesarkowa (bo przecież nie cesarzowa) MUSIAŁAM się zetknąć. W końcu postanowiłam na nie odpowiedzieć. Odpowiedzi są moje własne, autorskie, nieprzepisane z podręczników do medycyny. Opracowane zostały w oparciu o doświadczenia i opinie (innych cesarkowych mam oraz zaprzyjaźnionej fizjoterapeutki) oraz tak zwany chłopski (czy raczej babski) rozum.

www.mamabrzuszekimaluszek.plwww.mamabrzuszekimaluszek.pl www.mamabrzuszekimaluszek.pl www.mamabrzuszekimaluszek.pl

Oto najczęstsze komentarze, z którymi stykają się kobiety poinformowawszy rozmówców, że miały fantastyczny i niezwykle szczęśliwy poród operacyjny.

1. Przecież nie rodziłaś - jak to nie?! A jak przy porodzie siłami natury używa się kleszczy to znaczy, że kobieta nie rodzi? Przecież i tam, i tu dziecko wyciąga lekarz. A może chodzi o to, że przy cesarce nie ma skurczy lub rozwarcia szyjki? Otóż bywają. Czasem cięcie poprzedzone jest wielogodzinnym porodem. Czasem, nawet jeśli było planowe, wykonuje się je po rozpoczęciu akcji porodowej. A zresztą, o czym ja tu piszę, za chwilę dojdziemy do tego, że najprawdziwszy poród jest jedynie wtedy, kiedy odbywa się bez asysty i w domu, a cała reszta z udziałem wszelkich procedur medycznych nie jest samodzielnym rodzeniem. W każdym razie cięcie cesarskie to też poród. Gdyby nie było porodem, to by nie zaowocowało pojawianiem się dziecka po tej stronie brzucha.

2. Ojej, przecież to strasznie bolesny zabieg - w trakcie? Nie wiem, miałam znieczulenie. Ale słyszałam, że poród siłami natury to bardzo bolesny proces i niektóre kobiety nie przechodzą przez niego bez znieczulenia.

3. Ale się musiałaś nacierpieć - ty zapewne też, w końcu każdy poród wiąże się z bólem. Nie będę oceniać, co jest trudniejsze do zniesienia - obolały brzuch czy krocze. A to, jaką ma się odporność na ból, to już jest kwestia indywidualna. Jeśli myślisz, że po cesarce trzeba przez tydzień leżeć w sztywno w łóżku i patrzeć się w sufit, to się mylisz. Są kobiety, które po kilku godzinach całkiem sprawnie się poruszają, a są takie, które dochodzą do formy znacznie dłużej.

4. Ale ci dobrze, że nie musiałaś rodzić, chętnie bym zamieniła mój poród na cesarkę - dobrze to przemyślałaś? Bardzo dobrze wspominam zabiegi, ale chętnie zamieniłabym się na porody naturalne. Poza tym cięcie może być poprzedzone wielogodzinnym trudnym porodem, czasem pacjentka jest zabierana na salę operacyjną nagle, praktycznie bez słowa wyjaśnienia, bo trzeba ratować ją lub dziecko. Cięcie często wiąże się z ogromnym stresem, nie wspominając już o strachu, bo jakby nie było jest to zabieg operacyjny i mogą się pojawiać rozmaite komplikacje - i w trakcie, i po. W dalszym ciągu chciała byś się zamienić?

Z prądem czy pod prąd?Z prądem czy pod prąd? Z prądem czy pod prąd? Z prądem czy pod prąd?

5. Nigdy w życiu nie zdecydowałabym się na cesarkę - cóż, w sytuacji zagrożenia życia nikt jakoś specjalnie nie pyta kobiety o opinię, na salę operacyjną jest przewożona "na sygnale". W każdym innym wypadku nie wiesz, jaką decyzję byś podjęła. Nie zarzekaj się więc, bo przecież nie chodzi o fanaberię, a o podjęcie decyzji, która może mieć wpływ na zdrowie i życie dziecka i twoje.

6. Miałam cesarkę i uważam, że to najlepszy sposób rodzenia dzieci - fantastycznie, wobec tego zdecyduj się na ten zabieg i przy kolejnym porodzie, a innym kobietom pozwól mieć własne zdanie. Myślę, że wśród mam cesarkowych jest tyle samo zwolenniczek cięcia, jak i mam, które bardzo źle wspominają zabieg i jeśli będą mogły wybrać następnym razem, zdecydują się na poród siłami natury.

7. Po cesarce ma się kłopoty z laktacją - poważnie? Nie zauważyłam. Mnie się wydaje, że kłopoty z laktacją związane są częściej z brakiem kompetentnego personelu, który udzieliłby właściwych wskazówek (i to zarówno mamom po cesarkach, jak i po porodach siłami natury). Lub też z procedurami na oddziałach poporodowych, gdzie w dalszym ciągu dzieci mam po cięciu są od nich zabierane i dokarmiane mieszankami bez wyraźnej zgody kobiet. W każdym razie, pojawianie się laktacji nie jest uzależnione od tego, jakim sposobem dziecko wydostanie się na świat, a od oddzielenia się łożyska. A to następuje w obu rodzajach porodów, prawda? Laktacja zależy także od częstotliwości przystawiania do piersi małego ssaka, bo przecież bez ssania pokarm się nie pojawi. Z cięciem, czy bez cięcia karmić można z równym powodzeniem.

8. Dzieci przychodzące na świat przez cięcie są... nadmiernie pobudzone, mają zaburzenia w zakresie motoryki małej i dużej, problemy ze ssaniem, problemy z samouspokojeniem, są nadmiernie drażliwe, mają problemy z zasypianiem i częstym wybudzaniem się w nocy, charakteryzują się dużą labilnością emocjonalną (dziecko łatwo przechodzi od łkania do intensywnego płaczu i trudno je uspokoić), mają problemy z ubieraniem i czynnościami pielęgnacyjnymi. Dzieci rodzone siłami natury też. Oczywiście, tu pojawia się argumentacja, że statystycznie więcej jest takich dzieci wśród dzieci rodzonych przez cięcie. Tak się jednak składa, że są to domniemania, bo nie ma potwierdzających te tezę badań statystycznych. Nikt także nie sprawdził, jak duży procent w grupie dzieci obarczonych powyższymi zaburzeniami, stanowią dzieci po trudnych porodach zakończonych cięciem, i czy to przypadkiem nie komplikacje okołoporodowe mogły przyczynić się do wystąpienia tego typu zaburzeń. Niektórzy fizjoterapeuci twierdzą, że na pięcioro dzieci przychodzących na rehabilitację, czworo rodziło się przez cięcie, inni powiedzą, że w pięcioosobowej grupie dzieci, czworo rodziło się... siłami natury. Słowo przeciwko słowu, ale stresik i ciarki na karku mam cesarkowych są, prawda? No bo kto by chciał z własnej woli narazić swój skarb na zaburzenia integracji sensorycznej?

9. Dzieci przychodzące na świat przez cięcie mogą w przyszłości częściej zapadać na astmę, mieć problemy z nadmierną otyłością - jak wyżej, nie ma badań potwierdzających tę tezę. I jeśli moje dzieci staną się alergikami, lub zachorują na astmę, to z większym prawdopodobieństwem będzie to spowodowane genami, niż sposobem porodu. W rodzinie wszyscy z mojego pokolenia przychodzili na świat w wyniku porodów naturalnych, co niestety nikogo z nas nie ochroniło ani przed alergiami, ani przed astmą...

Nawiązywanie więzi z noworodkiem odbywa się w radosnej atmosferzeNawiązywanie więzi z noworodkiem odbywa się w radosnej atmosferze Nawiązywanie więzi z noworodkiem odbywa się w radosnej atmosferze Nawiązywanie więzi z noworodkiem odbywa się w radosnej atmosferze

10. Z powodu cesarki wieź matki z dzieckiem jest zaburzona, gdyż nie przeszli oni przez wspólny, zbliżający ich wysiłek - hm, przyznam że znoszenie swego rodzaju bujania i ciągania na stole operacyjnym WIĄŻE SIĘ z pewnym wysiłkiem... Jeśli nie jest on wystarczająco intensywny, to może warto by (oczywiście w sytuacjach, w których nie ma zagrożenia życia) kazać położnicy pobiegać trochę przed zabiegiem (po sali operacyjnej rzecz jasna) i zrobić parę pompek... Przepraszam, kiedy ktoś wali we mnie z takiego działa dostaję głupawki, ręce mi opadają i doprawdy - nie wiem, co odpowiedzieć. Wydaje mi się, że wysiłek podczas porodu to jednak zbyt mało, aby opierać o niego budowę więzi matki z dzieckiem.

I wierzcie mi, chociaż nie namęczyłam się podczas moich porodów, to kiedy widziałam, a później tuliłam i całowałam moje dzieci, ryczałam jak bóbr i nie chciałam się z nimi rozstawać choćby na minutę. A piszę to dlatego, że ta więź nie tworzy się wtedy, kiedy myślisz sobie "k...a, niech TO się już skończy", tylko raczej wtedy, kiedy myślisz "och, to moje dziecko, dajcie mi je NATYCHMIAST".

Zobacz wideo
Więcej o: