Nie ma to jak zapach książki?

Jestem patologicznym czytaczem książek. Czytam, kiedy tylko mogę - w autobusach, pociągach, w kolejkach, oczywiście w domu. Dość długo opierałam się kupieniu czytnika książek elektronicznych, powtarzając frazes ?nie ma to jak zapach książki?. Och, w jakże wielkim byłam błędzie!

Do kupienia Kindle'a przekonałam się, gdy trafiłam na tytuł, który musiałam mieć teraz, natychmiast! Ale pojawił się problem - książka była tylko po angielsku, dostępna wyłącznie w księgarni Amazon. W najdroższej opcji dostawy mogłam ją mieć w ciągu tygodnia. A gdybym miała czytnik - trafiłaby na niego w ciągu kilku minut.

Klamka zapadła, kupiłam czytnik. I to była najlepsza decyzja zakupowa ostatnich lat. Zalety takiego (tzn. ja bazuję głównie na doświadczeniach z jednym produktem, ale czytniki innych firm mają zbliżone możliwości) urządzenia?

- nie męczy oczu przy czytaniu, bo nie świeci własnym światłem - jak monitor komputera czy tablet. Ekran jest wykonany w technologii e-papieru;

- na jednym urządzeniu mam całą bibliotekę. Wszystkie książki w jednym miejscu!

- gdy jadę na wakacje, wyjeżdżam na weekend albo po prostu wychodzę do pracy nie zastanawiam się już, którą książkę ze sobą zabrać;

- nie czekam więcej na przesyłki. Kupuję, a książka po minucie jest na urządzeniu i mogę zacząć czytać;

- na czytnik mogą być też wysyłane gazety - zarówno te codzienne, jak i tygodniki;

- na jednym ładowaniu działa od miesiąca do dwóch tygodni (w zależności od modelu i intensywności czytania).

Kindle PaperwhiteKindle Paperwhite Fot. Łukasz Cichy Fot. Łukasz Cichy

Oczywiście, są też pewne minusy . Chyba wszystkie książkowe mole znajdują przyjemność w dyskretnym przeglądaniu bibliotek znajomych, trochę na zasadzie "pokaż mi co czytasz, a powiem ci kim jesteś". Ta opcja odpada w przypadku czytników. Czytniki są czarno-białe, odpada więc opcja przeglądania ilustracji czy zdjęć.

Jest jeszcze jeden minus, który zauważyliśmy ostatnio w trakcie rozmowy ze znajomym. Jak tak dalej pójdzie, to moje dzieci nie będą mogły przeglądać mojej biblioteki. Jak byłam mała, to odkąd pamiętam szperałam wśród książek moich rodziców. A jeśli kiedyś będę miała dziecko, to zostanie mu moja dotychczasowa kolekcja i ewentualnie czytnik z ebookami w formacie, który już nie funkcjonuje. To tak, jakby zostawić komuś w spadku kolekcję kaset magnetofonowych. Niby można ich słuchać, ale po co, skoro są już wygodniejsze sposoby słuchania muzyki.

Ale tak czy inaczej, nie wyobrażam sobie teraz życia bez czytnika . Nie zajmuje w torebce wiele miejsca, więc wszędzie ze mną jeździ. A przez to czytam więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Owszem, pożegnałam się ze wspomnianym na wstępie "zapachem książki". Ale wiecie co? Ja to zasadniczo książki czytam, a nie wącham.

Więcej o: