Robisz pięć rzeczy naraz? Katastrofa murowana
Zdałam sobie sprawę, że lubię czytać kilka książek jednocześnie. Jedną w drodze do pracy, inną wieczorem, przed snem. Kolejną podczytuję w międzyczasie. Gotuję zupę i trochę ją przypalam, bo przecież jeszcze muszę rozwiesić pranie, zetrzeć kurz z półki i podlać kwiatki. Piszę felieton na Focha i sprawdzając informacje do tekstu rozpoczynam niebezpieczną podróż w głąb internetu, w dziwne zakamarki na jego krańcach. Piszę choć może raczej próbuję pisać, ponieważ muszę też pacyfikować bitwę o zabawki oraz przygotować kolację. Odrywam się co pięć minut i tracę wątek. I tak zamiast spędzić na samym pisaniu dwie, trzy godziny (jak większość moich redakcyjnych koleżanek) rozwlekam to na dwa dni.
Gdy pracuję, mam otwarte mnóstwo dokumentów, a biurko zawalam papierzyskami. Telefony, maile, co chwilę coś musi być zrobione. Ustalam z kierownikiem plan kontroli i jednocześnie dłubię w raporcie, żeby po chwili przerzucić się na rozporządzenie, które trzeba zaopiniować na wczoraj. Bo wszystko jest na już i w trybie pilne. Zawodowe ADHD w strefie VIP. Zaraz powiecie, że każdy tak ma. Jasne, wiem to standard, ale czy dobry? Tak czy inaczej, trzeba nauczyć się uporządkować ten strumień informacji i poleceń.
Jedząc szybki obiad przed telewizorem, czyli w rzeczywistości odmóżdżając się przy jakimś ambitnym programie typu "Dylematy z dupy" , nie delektuję się posiłkiem. Zapycham tylko kiszki. Nie zapamiętuję smaku i zapachu. Bez sensu i bez przyjemności. Jednocześnie co chwilę zerkam na telefon, żeby przeczytać co tam nowego na fejsiku i sprawdzam synowi pracę domową. Na placu zabaw robię z córką babki z piasku i nawijam przez telefon, bo niby wreszcie mam czas na to, żeby odbyć dłuższą konwersację z mamą lub przyjaciółką. Tymczasem powinnam poświęcić ten czas dziecku, bo to przecież z nim wyszłam na plac zabaw. Choć poświęcanie w kontekście dzieci nie brzmi zbyt szczęśliwie.
Mam tylko dwie ręce! /rys. Magda Acer Mam tylko dwie ręce! /rys. Magda Acer
Mam tylko dwie ręce! /rys. Magda Acer
Najgorsze są jednak rzeczy, które ludzie robią podczas jazdy samochodem. Rozmowy przez telefon, pisanie smsów, makijaż. Jest to niebezpieczne i nieodpowiedzialne, bo niestety słabo zmienia się biegi, gdy telefon tkwi w łapce. Bo można nie zauważyć innego samochodu, człowieka, niebezpieczeństwa. Nie wyobrażam sobie prowadzenia telefonicznych konwersacji podczas jazdy i to nie dlatego, że jestem średnim kierowcą, tylko dlatego, że mam wizję tego .
Wydawało mi się, że robiąc kilka rzeczy naraz będę bardziej wydajna. Funkcjonuję tak od wielu lat i wciąż wpadam w pułapkę wielozadaniowości, czy też, jak kto woli tak światowo, to może być multitasking. Ambicja każe mi być alfą i omegą tu i teraz. Ale tak się nie da. Nie można być dobrym we wszystkim, to mit. Żonglowanie pięcioma czynnościami udaje się do pewnego momentu. Do tego, w którym nie jestem zbyt zmęczona. A zmęczona jestem dlatego, że robię zbyt dużo rzeczy jednocześnie. Błędne koło absurdu. Kiedyś, któraś piłeczka musi upaść. A przecież można było odłożyć ją na chwilę, albo przekazać komuś, żeby też mógł sobie pożonglować. Oczywiście w teorii łatwo to wszystko powiedzieć i nawet przyjąć, że się to rozumie. Ale w praktyce wciąż wydaje mi się, że muszę robić kilka rzeczy naraz, bo tak będzie szybciej, lepiej, efektywniej. Cóż, nic bardziej mylnego.
"Robienie kilku rzeczy naraz, to kawał, który robimy sami sobie, myśląc, że w ten sposób uda nam się więcej zrobić. W rzeczywistości jednak nasza produktywność obniża się w ten sposób nawet o 40%. Tak naprawdę nie robimy kilku rzeczy na raz. Przełączamy się między zadaniami, gwałtownie przerzucając się z jednego na drugie, rozpraszając się, co zmniejsza naszą produktywność i w konsekwencji tracimy czas." Pisze o tym Peter Bregman w artykule opublikowanym w Harward Business Review Polska i wskazuje korzyści płynące z koncentrowania się na jednej czynności. Mnie to przekonuje i uświadamia, że robiąc zbyt wiele rzeczy na raz, możemy wiele stracić.
Jedną z elementarnych zasad matematyki - królowej nauk (takie hasło wisiało w mojej klasie i w podstawówce, i w liceum, więc mocno wryło się w mój mózg) jest właściwa kolejność wykonywania działań. Jeśli o tym zapomnimy, wynik będzie błędny. Ta zasada, której dzieci uczą się w szkole podstawowej, ma zastosowanie w życiu i w pracy. Chodzi o to, żeby sobie ustawić odpowiednio priorytety, żeby wiedzieć, co ma status potęgowania, a co możemy uznać za mnożenie i zrobić to w drugiej kolejności. I niech nikt nie mówi, że matematyka się nie przydaje w codziennym życiu!
Wasza Korespondentka z Wydziału Odzyskiwania Zdrowego Rozsądku
-
Beata Kozidrak od lat nosi peruki i mocny makijaż. A jak wygląda bez? To rzadki widok
-
Położna zdradza, co znajduje wewnątrz ciężarnych podczas porodu
-
Młodzi inaczej niż dorośli rozumieją zagrożenie w świecie cyfrowym. Najbardziej obawiają się rówieśnikówMATERIAŁ PROMOCYJNY
-
Monika Olejnik w krótkiej sukience. Zachwytom nie ma końca. "Dziewczęco"
-
Zapomnij o szortach, teraz nosimy jortsy. Jak wyglądają najmodniejsze spodenki na lato 2023?
- Tajemnica fryzury Ariany Grande. Dlatego nosi wysoki kucyk
- Piękna suknia ślubna za 199 zł? Tak, to możliwe. Te modele z sieciówek są zjawiskowe i niedrogie
- Sposób na plamy na sukni ślubnej. Rozwiązanie znajdziesz w kuchni
- Zara dawno nie sprzedawała tak stylowych koszul na promocji za 65,90 zł. Porównywalne w Mohito i House
- Nowe hity w promocji Action! Tym razem to wyszczuplające sukienki za 35 zł. Podobne w C&A i KiK