Justyna Suwała: "Bycie miłym wymaga odwagi"

Czytamy poradnik "Bycie miłym to przekleństwo" i rozmawiamy z Justyną Suwałą, która zagrała u boku Mai Ostaszewskiej i Janusza Gajosa w nagrodzonym Srebrnym Niedźwiedziem w Berlinie filmie Małgorzaty Szumowskiej "Body/Ciało".

Jesteś miła?

- Staram się, ale musiałam się nauczyć - w pracy i w życiu - że musi być jakaś granica, że nie można się całkowicie poświęcać.

Jak byłaś mała rodzice mówili ci, że powinnaś być grzeczną dziewczynką?

- Miłym człowiekiem, niekoniecznie dziewczynką. Ale ja się już bardzo wcześnie bardzo mocno buntowałam. Pamiętam mój pierwszy świadomy bunt: w czwartej klasie podstawówki pani z polskiego była dla mnie niemiła. Już wtedy, jako dziecko, wiedziałam, że tylko dlatego, że jest starsza i ma miejsce wyżej w hierarchii, nie znaczy jeszcze, że ma prawo się na mnie wyżywać. Odgryzłam się jej, a ona wysłała mnie do dyrektorki i zażądała przeprosin. Moi rodzice też namawiali mnie, żebym przeprosiła, dla świętego spokoju. Ale ja wiedziałam, że to niesprawiedliwie, a poczucie sprawiedliwości podobno mam silnie rozwinięte, bo jestem zodiakalną Wagą. Ale potem byłam długo miła dla całego świata, choć do dzisiaj nie znoszę ludzi, którzy wykorzystują swoją pozycję, żeby dręczyć słabszych.

Zawsze byłaś taka konsekwentna?

- Tak, a czasem też głupio uparta. Zawsze wiedziałam, czego nie chcę. I że chcę to robić sama i nie znoszę tracić czasu. Ze szkołą było mi nie po drodze, choć uczyłam się dobrze. To system mnie wkurzał. Tak samo ze studiami. Zaczęłam studiować rzeźbę i po pół roku rzuciłam. Miałam przez to ciężkie przejścia z rodzicami, choć rzucałam studia dla pracy. Wtedy rozkręcałam się jako stylistka. Tłumaczyłam rodzicom, że taka szansa może się nie powtórzyć.

Czy miły znaczy ufny?

- Niekoniecznie. Miły, czyli tolerancyjny, wyrozumiały. Jak jestem z kimś blisko, przyjaźnimy się, jestem szczera i potrafię być niemiła, tak samo jak ktoś może być niemiły dla mnie. Ale miło być miłym, choć trudniej. Jest taka piosenka Morriseya: "It's so easy to laugh, It's so easy to hate, It takes guts to be gentle and kind" , czyli że łatwo śmiać się i nienawidzić, ale bycie dobrym i miłym wymaga odwagi.

A czy introwertyk może być miły?

- Nie lubię tłumów, nie otaczam się setką ludzi, cenię bliskich przyjaciół, ale to nie znaczy, że mogę być chamska dla pani w sklepie. Kurtuazja ułatwia życie i sprawia, że czujemy się ze sobą dobrze. Niewielki gest może zmienić przestrzeń wokół nas. Jak mam dobry humor, to lubię zaczepiać rzeczywistość. Niemiłego pana na stacji benzynowej potrafię zapytać o to, dlaczego jest dla mnie niemiły. To ludzi rozbraja, od razu zmieniają ton. Bezpośredniość to też odcień bycia miłym.

Fotos z filmu 'Body/Ciało'Fotos z filmu "Body/Ciało" Fotos z filmu "Body/Ciało" Fotos z filmu "Body/Ciało". Materiały promocyjne Kino świat

Bycie niemiłym kosztuje?

- Tak, wierzę w to, że wysyłamy w świat energię, a ona do nas wraca. Taka karma. Dlatego trudniej mi czasem zrobić coś dla siebie niż dla kogoś.

I nie uważasz tego za problem?

- Syndrom Matki Teresy z Kalkuty powoli mi przechodzi. Uczę się dbać o siebie, ale nie potrafię odmówić nikomu pomocy. Bo po co miałabym to robić? Nie oczekuję wdzięczności.

To kwestia dojrzałości?

- Raczej egoistycznego altruizmu. Powoli rozumiem, że jak będę dobra dla siebie, inni też będą zadowoleni. Gdy jestem sfrustrowana, ludzie nie czują się ze mną dobrze. A gdy jestem zadowolona z tego, w jakim jestem miejscu, wszystko działa.

Jak pomagasz sobie poczuć się dobrze?

- Wchodzę w rytm. Przygotowując się do roli w "Body/Ciało" trenowałam na siłowni. Kiedyś jeździłam dużo na rowerze, teraz spaceruję, podśpiewuję sobie, jeżdżę samochodem. Przemieszczanie się dobrze na mnie działa. Ale dzisiaj jest zły dzień, dzisiaj nie lubię całego świata. Mam bardzo zmienne nastroje. Czasami jestem ekstrawertyczką, czasami mam ochotę zamknąć się w domu. Jednego dnia mogę wszystko, innego czuję, że nic mi nie wychodzi.

A jakie miesiące miałaś na planie filmu?

- Najlepsze! To doświadczenie sprawiło, że inne zaczęły wydawać się bardziej szare... Lubię się sprawdzać w nowych sytuacjach, oglądać swoje reakcje. Na planie "Body/Ciało" panowała rodzinna atmosfera. Byłam traktowana na równi z innymi. Ani Maja Ostaszewska, ani Janusz Gajos nie dali mi odczuć, że jestem debiutantką. Ale ja z kolei nigdy nie broniłabym się, że coś mi nie wyszło, bo jestem naturszczykiem. Wolę się przyznać - nie wyszło, bo nie umiałam.

Pamiętasz najtrudniejszy dzień na planie?

- Tak, gdy kręciliśmy scenę, podczas której na terapii uderzam w materac. Bałam się, nie wiedziałam, czy będę potrafiła wykrzesać z siebie takie trudne emocje. Ale jakoś poszło i na końcu się rozryczałam, a ekipa jeszcze mnie tak dobrze nie znała, więc nie wiedziała jak reagować na moje zachowanie. Potem wyszłam na fajkę i dalej płakałam ze szczęścia, że się udało. Ale zastanawiałam się, że może mam jakiś problem, o którym nie wiem... (śmiech ).

Fotos z filmu 'Body/Ciało' w reżyserii Małgorzaty SzumowskiejFotos z filmu "Body/Ciało" w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej Materiał dystrybutora Fotos z filmu "Body/Ciało". Materiały promocyjne Kino świat

A na Berlinale bałaś się reflektorów i reporterów?

- Na początku byłam trochę odklejona, a gdy zrozumiałam, jaka jest waga festiwalu, zaczęłam stresować się przejściem po czerwonym dywanie, które na szczęście okazało się krótkie. Ale nawet gdybym się wywaliła, wszyscy by się cieszyli. Wiedzieli, że to moja pierwsza rola, więc zawsze znalazł się ktoś, kto mi pomógł, powiedział, gdzie mam iść.

A gdyby recenzje były złe, podłamałabyś się?

- Nie czytam recenzji. Jak była wzmianka o mnie w "Hollywood Reporter" bardzo się ucieszyłam. Ale nie buduje to mojej samooceny. Nie oglądam swoich wywiadów w telewizji, nie wycinam z gazet artykułów, na planie nie oglądałam podglądu. Bo to mogłoby mnie spłoszyć.

Myślisz, że dziewczynom jest trudniej przebić szklany sufit, wyrażać swoje zdanie, tupnąć nogą?

- Jasne, że czasami kolesie bywają okropni i dziewczynom jest ciężko. Chłopcy są wychowywani na zdobywców, a dziewczynki się uczy, żeby były ładne i kochane. To się zmienia. Sama widzę po sobie, że najgorsze to szukanie sobie na wszystko wymówek. Nie chcę tłumaczyć swoich słabości, smutku, zmęczenia tym, że jestem dziewczyną. Jak mam świetny humor i czuję, że mogę zdobyć świat, nie miałabym potrzeby tłumaczenia się z tego, że czegoś nie potrafię zrobić. Po prostu bym zadziałała. A jak ktoś mnie źle traktuje, to nie myślę, że to dlatego, że jestem dziewczyną, tylko po prostu ten ktoś jest chamem.

W relacjach z mężczyznami zawsze czułaś się silna?

- Nie, bywałam bardzo słaba. Ale zawsze wiedziałam, że wszystko zależy ode mnie. Od tego, czy pozwolę sobie na poddanie się, przystanie na jego warunki, godzenie się na złe traktowanie. Żyjemy teraz w kobiecym świecie. To my o sobie decydujemy. Nie spotkałam się nigdy z dyskryminacją ze względu na płeć. Czytałam kiedyś wyniki badań behawioralnych, z których wynikało, że płeć słabsza zawsze stara się naśladować silniejszą. I zawsze to kobiety chciały być jak mężczyźni. Teraz jest odwrotnie - mężczyźni zaczynają o siebie dbać, mówią o uczuciach. A do mnie często mężczyźni dzwonią, żebym wykonała "męskie" prace, np. zawieszania wystaw.

Teraz masz szefa mężczyznę, jesteś asystentką redaktora naczelnego magazynu "La vie". Macie dobrą dynamikę?

- Myślę o nim jako o szefie, a nie o tym, że jest mężczyzną. W pracy wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Nie poszłam tam z ogłoszenia, znałam wszystkich wcześniej. Nigdy też nie miałam pracy, która polegała na siedzeniu w jednym miejscu przy biurku, bo bym zwariowała. Moja koleżanka opowiadała mi ostatnio, że w pracy musi siedzieć w jednym pokoju z kimś, kogo nie znosi. Powiedziałam jej, że musi z nim pogadać szczerze. Nie tylko ze względu na to, że nie wytrzyma z nim kolejnych dni. Mogłaby pomyśleć o tym, że on musi wytrzymać kolejne dni z nią.

A w pracy i w życiu jesteś teraz gwiazdą?

- Nie, wciąż przyjaźnię się z tymi samymi ludźmi. I nie mam spinki, żeby dorównać temu, co już zrobiłam. Bo zagrałam u Szumowskiej, z Gajosem i Ostaszewską, w filmie który dostał nagrodę w Berlinie. Teraz zagram rolę drugoplanową w debiucie reżyserskim chłopaka, który wymyślił rolę dla mnie, nie wiedząc, że wcześniej zagrałam już w filmie. Chcę spróbować jeszcze raz, żeby zobaczyć, czy to na pewno moja droga.

Pracujesz za dużo?

- Tak. Trudno mi odmówić zlecenia. Biorę na siebie za dużo, miałam tygodnie, kiedy nie było życia poza pracą. Ale jestem za tym, żeby próbować ciągle czegoś nowego.

A potrafisz negocjować wynagrodzenie? To podobno babska słabość.

- Nie znoszę tego! Nauczyłam się, że jak jest ciężki temat - kłótnia albo negocjacje - i trzeba powiedzieć o czymś ciężkim, to trzeba wyrazić to bardzo lekko. To działa, choć nie oszukuję drugiej osoby tylko siebie. Ale jestem samoświadoma, więc znam strategie, które sama stosuję.

FOCH JEST PATRONEM KSIĄŻKI "BYCIE MIŁYM TO PRZEKLEŃSTWO "

Więcej o: