Każdy, kto ma tatuaż usłyszał to zdanie wiele razy: "przecież to na całe życie". Rzeczywiście, jak zaczęłam się tatuować lat temu 18, to chyba nie słyszałam o bezpiecznych metodach pozbywania się niechcianego rysunku ze skóry. Zresztą, kto robiąc tatuaż myśli o jego usunięciu? Refleksja może przyjść później, ale na pewno nie w momencie podjęcia decyzji o zrobieniu tatuażu.
Dziś czytam, że już w latach młodości moich rodziców stosowano metody elektrokoagulacji, krioterapii, czy laser CO2. Ciekawe, gdzie można było sobie zrobić taki zabieg, skoro wszyscy żyli w przekonaniu, że tatuaż będzie towarzyszył do grobowej deski, jako wspomnienie młodzieńczej GŁUPOTY (to akurat mój tata i jego przecudownej urody dziara prosto spod struny od gitary).
Możliwe, że o tych zabiegach nie mówiło się głośno, bo były po prostu bardzo drogie, a ich efekt nie był zadowalający dla klientów. Usuwanie dziary kończyło się bliznami, wybroczynami, poparzeniem skóry i zawsze towarzyszył temu ból. Do tego barwnik nie dawał się całkowicie usunąć spod skóry i zostawały plamy, które już na pewno nie zdobiły ciała.
Na szczęście medycyna estetyczna i kosmetologia stale poszukują nowych rozwiązań, które mają zniwelować szpecące nas blizny, znamiona, czy brzydkie tatuaże. Tak się składa, że moja przyjaciółka postanowiła pożegnać się ze swoim błędem młodości, a ja postanowiłam uczestniczyć z nią w tym pożegnaniu i wszystko wam opowiedzieć.
Anna mając szesnaście wiosen udała się do studia tatuażu i na swoim jędrnym i płaskim brzuchu wytatuowała sobie małego tribala. Rysunek przecudnej urody jak na lata dziewięćdziesiąte. Po dekadzie tatuaż zaczął zmieniać swój wygląd. Najpierw trochę barwnika wyszło, później była ciąża a z nią - rozstępy, potem druga ciąża i kolejne rozstępy. Po latach piękny tribal z lat 90. wyglądał tak:
Laser PicoSure Laser PicoSure:/ fot:. Miss Olgu
Fot:. Miss Olgu
Brzuch Ani nie zachwycał jej tak bardzo jak kiedyś, więc wkurzała się na niego i katowała ćwiczeniami i dietą. Co z tego, skoro tatuaż mimo wszelkich działań nie chciał wrócić do swojego poprzedniego kształtu i koloru, a rozstępy nie chciały zniknąć! Wiadomo, podłość ciała nie zna granic. Anna utyskiwała nad swoim losem i zaczęła zastanawiać się nad zabiegami, które pomogłyby w odzyskaniu dawnego brzucha. Na początku chciała zrobić sobie liposukcję, jakby to miało pomóc na rozstępy. Później chciała przykryć wszystko nowym tatuażem, ale rozmyśliła się i postanowiła po prostu usunąć rysunek, a w przyszłości za pomocą lasera usunąć również rozstępy. Jak się okazuje - dobrze zrobiła, że tak długo zwlekała z decyzją, marudziła i wybrzydzała w metodach, bo w końcu znalazła coś dla siebie.
Na rynek wprowadzono właśnie nowy typ lasera pikosekundowego "PicoSure" , który dostarcza bardzo krótkie impulsy o bardzo wysokiej energii. Dzięki sile laser rozbija barwnik na małe cząsteczki, które organizm naturalnie usuwa. Z uwagi na fakt, że laser pikosekundowy ma krótszy impuls, nie dochodzi do takich powikłań, jakie mogą mieć miejsce przy stosowaniu lasera nanoseukndowego. Pacjent, który poddaje się zabiegowi laserem nanosekundowym ma większe szanse na przegrzanie i poparzenie skóry, blizny, jak również problem z usunięciem kolorowego barwnika. Podczas korzystania z lasera nanosekundowego trzeba wykonać więcej zabiegów. Więcej zabiegów to większy koszt i więcej tygodni z gojącą się raną. W tym przypadku po zabiegu tatuaż wyglądał tak:
Laser PicoSure Laser PicoSure/ fot:. Miss Olgu
fot:. Miss Olgu
I teraz - ciekawostka, o ile lasery nanosekundowe można znaleźć w klinikach medycyny estetycznej i dobrych gabinetach kosmetycznych, to laser pikosekundowy jest dostępny obecnie tylko w jednym gabinecie w Polsce - w Klinice Miracki w Warszawie. Jej właściciel, doktor Krzysztof Miracki, sprowadził urządzenie ze Stanów Zjednoczonych i wraz ze swoim specjalnie przeszkolonym personelem usuwa pacjentom tatuaże, poprawia koloryt skóry, leczy blizny potrądzikowe, a także redukuje rozstępy. Maszyna jest w Polsce dopiero od trzech miesięcy, więc myślę, że spokojnie można mówić o nowej jakości na polskim rynku.
Laser PicoSure Laser PicoSure/ fot: Miss Olgu
fot: Miss Olgu
Mam w sobie jakąś przekorę wobec rzeczy "nowych" i "lepszych". Wynika to z faktu obracania się w środowisku reklamowym, w którym dzień w dzień trzeba wymyślać takie hasła, aby przykuć uwagę kupujących i wytworzyć potrzebę zakupu. Przyznam się, że z pewnym niedowierzaniem podeszłam do tego nowego urządzenia. No bo skoro wszyscy pracują na laserach nanosekundowych, to może nie ma wcale takiej wielkiej różnicy? Otóż jest i to duża, o czym przekonałam się na własne oczy. Pan doktor pozwolił mi wziąć udział w zabiegu, podczas którego zadawałam pytania i robiłam zdjęcia. Wszystko trwało może z 15 minut. Mówiąc "wszystko" mam na myśli wejście pacjentki do gabinetu, wypełnienie dokumentacji medycznej, rozmowę z lekarzem i sam zabieg. Doktor dokładnie wytłumaczył, jak będzie wyglądać zabieg, jak należy zadbać o "ranę" i jakie mogą wystąpić ewentualne powikłania.
Sama procedura polega na "rysowaniu" laserem po tatuażu. Tatuaż zmienia barwę na białą - dochodzi do rozproszenia barwnika. Zabiegów takich trzeba zrobić oczywiście kilka, a efekt jest zależny od predyspozycji ciała. To, co mogę powiedzieć po rozmowie z Anią: po pierwsze, mówi, że nie bolało, po drugie, wszystko się elegancko goi, a po trzecie i najważniejsze, obrys tatuażu się zatarł - czyli już widać efekt. Na kolejny zabieg musi poczekać 6 tygodni, bo tak zalecił lekarz. Czas ten jest potrzebny organizmowi na pełną regenerację.
Jeżeli interesuje was koszt takiego zabiegu, to informacje znajdziecie na stronie Kliniki . Jeżeli chcecie wiedzieć jak wygląda usuwanie tatuażu po kolejnych zabiegach to dajcie znać - mogę zrobić fotorelację.
