Pierwszy taniec - piękna tradycja, czy przepis na katastrofę? "Odczuwałam ciary żenady"

Pierwszy taniec uznawany jest za jeden z najważniejszych i jednocześnie najpiękniejszych momentów wesela. Czy rzeczywiście? Jak się okazuje, coraz więcej osób uznaje tę tradycję za przereklamowaną. - Oglądając pierwsze tańce innych młodych par, odczuwałam ciary żenady, dlatego na swoim weselu postanowiłam uniknąć tego upokorzenia - przyznaje Anna, która wraz z mężem zdecydowała się pominąć ten element wesela.

Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

Pierwszy taniec to wyjątkowy moment przyjęcia weselnego, w którym oczy wszystkich zaproszonych gości zwrócone są wyłącznie na nowożeńców. Dla wielu par i gości to właśnie on jest najważniejszym elementem przyjęcia, dostarczającym wielu wzruszeń. Jak się jednak okazuje, coraz więcej par decyduje się na niego tylko ze względu na długoletnią tradycję, jak i presję ze strony gości.

Zobacz wideo

Pierwszy taniec - coraz więcej par z niego rezygnuje

- Zdecydowaliśmy się na pierwszy taniec właśnie ze względu na gości i tradycję. Chcieliśmy uniknąć krępujących pytań "dlaczego nie zatańczycie", więc stwierdziliśmy, że zdobędziemy się na to poświęcenie, mimo że oboje z mężem nie potrafimy tańczyć - przyznaje Małgosia. - Wiem, że wiele gości z niecierpliwością czeka na ten moment, więc potraktowaliśmy to jako ukłon w ich stronę, ale muszę przyznać, że to właśnie pierwszy taniec stresował nas najbardziej - dodaje. Jak mówi, z perspektywy czasu nie żałuje jednak, że uległa presji. - Mamy piękne zdjęcia, a wzruszenie naszych dziadków i rodziców wynagrodziło nam wszelki stres - opowiada.

Inne doświadczenia ma jednak Ola, która z otwartością przyznaje, że pierwszy taniec był jednym z najbardziej żenujących momentów w jej życiu. - Oboje z mężem ruszamy się, jak kołki. Myśleliśmy, że skorzystanie z pomocy profesjonalistów, który przygotowali dla nas układ, nieco ułatwi sprawę, ale stało się wręcz przeciwnie - mówi. Jak opowiada, ze zdenerwowania pomylili z mężem kroki, co zakończyło się niefortunnym upadkiem. - Nie wiem, kto odczuwał większe zażenowanie - my czy goście? Próbowaliśmy udawać rozbawienie, ale w rzeczywistości czuliśmy wyłącznie upokorzenie, o czym przez cały wieczór przypominała mi rozdarta sukienka - opowiada.

To właśnie z obawy przed podobnym scenariuszem, Anna zdecydowała się pominąć pierwszy taniec podczas swojego wesela. - Do dzisiaj pamiętam zażenowanie na twarzach gości podczas pierwszego tańca mojej kuzynki, która wraz z mężem próbowała odtańczyć kultowy już układ z "Dirty Dancing". Miało być, jak z hollywoodzkiego filmu, a wyszło jak w taniej polskiej komedii. Zamiast skupić się na sobie nawzajem i romantyzmie tej chwili, na głos liczyli krok, próbując nadążyć za muzyką...- wspomina Ania. - Oglądając pierwsze tańce innych znanych mi młodych par, zazwyczaj odczuwałam właśnie ciary żenady, dlatego na swoim weselu postanowiłam uniknąć tego upokorzenia - przyznaje z otwartością.

Na podobne rozwiązanie zdecydowała się Kasia. - Bycie w centrum uwagi przez cały wieczór wystarczająco nas stresowało. Zresztą stresu nie brakowało nam już podczas samych przygotowań wesela, chcąc więc nieco zredukować stresujące nas czynniki, zrezygnowaliśmy też z pierwszego tańca - mówi.

Choć przyznaje, że początkowo mieli zamiar go zatańczyć. - Zapisaliśmy się nawet na lekcje tańca... wystarczyły jednak już dwa zajęcia, byśmy wiedzieli, że to nie będzie miało prawa się udać. Już na sali w obecności samej trenerki byliśmy tak zdenerwowani, że przez moje spocone ręce, wykonanie najprostszego układu sprawiało nam problem. Nie wspominając o podeptanych palcach u stóp - przyznaje. Zamiast standardowego pierwszego tańca, zdecydowali się więc rozpocząć wesele od tańca w kółku wraz z innymi gośćmi. - Może nie spełniliśmy oczekiwań gości, ale przynajmniej oszczędziliśmy sobie wstydu - kwituje.

***

Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.

Więcej o: