DOKTOR KREM

Czy każdy krem z doktorem w nazwie rzeczywiście wart jest zbadania?

Z dr Ewą Chlebus - dermatolog z tytułem doktora nauk medycznych, która od 16 lat prowadzi praktykę, od pięciu lat łącząc dermatologię ogólną z dermatologią estetyczną w klinice Nova Derm w Warszawie - rozmawia Katarzyna Bosacka.

Czy będą kosmetyki Dr Chlebus?

Myśli pani, że aż tak jestem sławna? Ale rzeczywiście mam wrażenie, że niemal każdy doktor ma swój krem i niemal każdy krem chce mieć doktorat. Wynika to z tego, że konsumenci i pacjenci mają ogromne zaufanie do lekarzy, a kosmetologia jest coraz bardziej zmedykalizowana i unaukowiona.

I pani też przepisuje swoim pacjentom kosmetyki na receptę...

Oczywiście. To jedna z podstaw leczenia w dermatologii, w sumie to taki pierwotny kosmetyk doktorski. W ten sposób choroby skóry leczono jeszcze przed wojną, kiedy nie było kosmetyków gotowych. Dziś niejednokrotnie wracamy do starych receptur przeznaczonych ściśle dla danego pacjenta. Przy alergiach skórnych, trądziku różowatym, zaburzeniach bariery lipidowej trzeba zalecić specjalne kremy na receptę, np. bez zapachów i konserwantów.

Strasznie nam namieszały w głowach te kremy doktorskie. Można je jakoś uporządkować?

Można spróbować. W drogeriach znajdziemy wiele kremów, które mają owo magiczne 'dr' w nazwie, ale jest to raczej chwyt marketingowy. Bo jeśli weźmiemy np. kosmetyki aromaterapeutyczne Dr Beta, to wiadomo, że taki doktor naprawdę nie istnieje, ale nazwa ma brzmieć naukowo, czyli robić dobre wrażenie i dodawać produktowi wiarygodności.

Tak jak dr Oetker w proszku do pieczenia?

Nie, to co innego. Dr Oetker istniał naprawdę i był chemikiem, uważa się go za wynalazcę proszku do pieczenia. Dr Oetker to, co wymyślił, sprzedawał pod własnym nazwiskiem.

Tak jak dr Irena Eris?

Tak. Tylko trzeba pamiętać, że produkująca kosmetyki pani dr Eris ma doktorat z farmacji, a nie z dermatologii. Naukowość w przypadku tej marki dotyczy więc bardziej farmakologii i chemii niż medycyny. Tak samo jest ze znanymi na świecie kosmetykami ekologicznymi Dr Hauschka, które wymyślił farmaceuta.

W Sephorze też sporo 'doktorów' na półkach.

Tak. To jeszcze inna grupa kosmetyków doktorskich. Wyobraźmy sobie, że mamy lekarza, który odniósł sukces. Jest świetnym dermatologiem, na odmładzanie przychodzą do niego gwiazdy, a w pewnym momencie on sam zaczyna pojawiać się w mediach i staje się gwiazdą. Jego nazwisko jest znane, a jeśli do tego jest przystojny, pacjentki walą drzwiami i oknami, słowem - jest sławny.

Wtedy zgłasza się do niego firma kosmetyczna z propozycją produkowania kremów pod jego nazwiskiem. To są najczęściej kosmetyki oparte na przyzwoitych badaniach naukowych. Mają składniki powszechnie znane i w dermatologii sprawdzone, takie jak peptydy, witamina C i kwas azelainowy albo mlekowy. Specjalnie jednak nie różnią się one od tego, co rynek wymyślił już dawno.

A 'doktory' luksusowe?

Mówi pani o markach drogich, elitarnych, opartych najczęściej na nazwiskach sławnych chirurgów plastycznych? To jeszcze inna półka. Próbują oni nadać swoim kosmetykom sznyt chirurgiczny, czyli zamknąć w kremie składniki kojarzące się z chirurgią plastyczną - kwas hialuronowy wykorzystywany do wypełnień albo składniki naśladujące botoks. Kuracja nimi kosztuje nawet kilka tysięcy złotych.

Za takie pieniądze można sobie zafundować poważne, dużo trwalsze odmładzanie.

To prawda, choć proszę pamiętać, że oczekiwania i potrzeby klientek są różne. Polki np. mają bardzo duże zaufanie do dermatologów i do zabiegów medycyny estetycznej, ale jeśli chodzi o zabiegi kosmetyczne, trochę tracą głowę. Ważniejsze wtedy zaczynają być te wszystkie czary-mary, a nie konkretna wiedza. Krótko mówiąc, są gotowe np. sporo zapłacić za czystą przyjemność: relaksujący nastrojowy zabieg z ciepłymi kamieniami albo pachnącą świeczką, który tak naprawdę tylko skórę nawilży, a kosztuje krocie.

Są jeszcze bardzo dobre marki kosmetyczne stworzone przez lekarzy, którzy jednak nie promują swoich nazwisk.

Oczywiście. Takich firm i marek jest mnóstwo. Ich twórcy lekarze wykorzystują swoje odkrycia w produktach, których potem nie firmują nazwiskiem, uznając, że dzięki jakości i skutecznemu działaniu obronią się same. Weźmy SkinCeuticals, markę wymyśloną przez sławę dermatologii dr. Pinnella, którego uważa się za twórcę wiedzy o antyoksydantach stosowanych na skórę oraz twórcę pierwszej technologii pozwalającej wykorzystać czystą witaminę C do pielęgnacji skóry. To on znalazł sposób, by tak trudną, szybko utleniającą się, przez wiele lat niedającą się ustabilizować witaminę można było stosować w kosmetyce. Inny lekarz dr Fernandes, twórca marki Environ, wsławił się wprowadzeniem do dermatologii estetycznej różnych stężeń i form retinolu, antyoksydantów, kwasu mlekowego, kwasu glikolowego i także witaminy C. Wprowadził je do nowoczesnych zabiegów oraz kremów upiększających.

Można powiedzieć, że kremy doktorskie są lepsze od tradycyjnych?

Chyba tak, choć z drugiej strony zwykle są droższe. Jeśli kuracja kosztuje kilkaset złotych, to lepiej wydać te pieniądze na dobre odmładzanie u dermatologa, a nie na mazidło. Poza tym zanim się kupi, warto się o tym 'doktorze' czegoś dowiedzieć. Zajrzeć do internetu, zapytać farmaceutę w aptece, a najlepiej - dermatologa. Najlepsze kosmetyki polecają dermatolodzy.

A skąd mam wiedzieć, że nie po znajomości to polecanie?

Jeśli lekarz ma dużą praktykę, to najbardziej zależy mu na zaufaniu pacjentów, a nie na układach z firmami sprzedającymi produkty gorszej jakości.

A co pani powie na kosmetyki samochodowe Dr Marcus i szampony dla psów Dr Lucy?

Że to nie ostatnie słowo speców od marketingu. 'Doktorów' będzie przybywać, i to nie tylko w drogeriach.

Co warto wiedzieć o tych markach?

Kosmetyki z 'dr' tylko w nazwie:

Dr Beta - produkowane przez Pollenę Aromę. Kosmetyki aromaterapeutyczne. Do kupienia w drogeriach i aptekach. W przystępnej cenie.

 

Dr Knee and Elbow - krem rozjaśniający do kolan ("knee") i łokci ("elbow").

 

Do kupienia przez internet (ok. 45 zł).

Marki stworzone przez doktorów farmacji:

Dr Irena Eris - nowoczesne kosmetyki do pielęgnacji twarzy dla kobiet w różnym wieku, z różnymi potrzebami skóry. Rozsądne ceny. W drogeriach.

 

Dr Hauschka - kosmetyki ekologiczne do pielęgnacji ciała. Dostępne w wybranych aptekach. W rozsądnych cenach.

 

Marki dermatologów:

Dr Nona - kosmetyki oparte na leczniczych minerałach z Morza Martwego opracowane przez zespół naukowców z izraelskiej kliniki Lenom pod kierownictwem dr Nony Kuchiny. W niektórych aptekach i przez internet. Dość drogie.

 

Dr Brandt - marka amerykańskiego dermatologa kosmetologa. Drogie produkty do pielęgnacji twarzy wzorowane na chirurgii plastycznej - "botoksy, skalpele i mikrodermabrazje" w kremie. W perfumeriach Sephora.

 

Dr Murad - kosmetyki do skór problemowych i do włosów stworzone przez amerykańskiego dermatologa i farmaceutę dr. Howarda Murada. Dość drogie. W perfumeriach Sephora.

Marki chirurgów plastycznych:

Dr Sebagh - droga marka kosmetyczna francuskiego chirurga plastycznego Jeana Louisa Sebagha, 'poprawiacza' gwiazd. Produkty do twarzy i ciała. W perfumerii Galilu.

 

Révive - bardzo droga marka, za którą stoi chirurg plastyk dr Bays Brown. W swoich kosmetykach użył on czynnika wzrostu naskórka EGF, za którego odkrycie dostał Nagrodę Nobla. W perfumerii Galilu (Warszawa, ul. Burakowska 5/7).

 

Zelens - droga marka kosmetyczna angielskiego chirurga plastycznego dr. Marca Lensa.

Marki lekarskie w gabinetach kosmetycznych:

Dr Rimpler - kosmetyki i zabiegi profesjonalne do twarzy i ciała niemieckiego dermatologa Manfreda Rimplera i jego syna Christiana Rimplera, farmaceuty.

 

Dr Belter - zabiegi i kosmetyki biochemika Clemensa Beltera oparte na kawiorze, czekoladzie i żeń-szeniu.