Patrizia Reggiani żyła w przeświadczeniu, że bogactwo i sława są jej pisane. Dlatego też, gdy jako 22-latka poznała Maurizio Gucciego bez trudu owinęła go wokół palca. Maurizio, nieśmiały student prawa, był zachwycony faktem, że o jego względy zabiega najładniejsza i najbardziej przebojowa dziewczyna z uczelni.
Pochodzili z zupełnie innych środowisk. To nie było jednak dla nich żadną przeszkodą. Ona - córka kelnerki i przedsiębiorcy. Z kolei on - wnuk legendarnego projektanta Guccio Gucciego, który w 1921 roku założył słynny dom mody. Mimo że Reggiani pochodziła z dosyć bogatej rodziny, nie należała do mediolańskiej elity.
Maurizio bardzo chciał się przeciwstawić swojemu ojcu - znanemu aktorowi Rodolfo Gucciemu. Dlatego też nie słuchał go, gdy ten odradzał mu związek z Patrizią. Ojciec był przekonany, że Patrizia jest z jego synem dla pieniędzy i sławy. Co ciekawe, po ślubie pary w 1972 roku Rodolfo wydziedziczył syna. Patrizia postanowiła jednak za wszelką cenę zjednać sobie teścia. I w końcu po wieloletnich staraniach osiągnęła swój cel. Gdy mąż ukończył studia prawnicze, małżeństwo doszło do porozumienia z Rodolfo Guccim. Od tego czasu Patrizia mogła swobodnie korzystać z rodzinnej fortuny.
Życie z Patrizią nie było łatwe. W pewnym momencie apodyktyczna i władcza żona zaczęła przypominać Maurizio jego ojca despotę. Poza tym kobieta słynęła z zamiłowania do wystawnego życia i luksusu. Przylgnęło do niej przezwisko Tutenchamon, gdyż zawsze była obwieszona złotą biżuterią. Podobno nie wsiadała do innego auta niż limuzyna. - Wolę płakać w Rolls-Roysie niż być szczęśliwa na rowerze - mówiła.
W 1985 roku, po 13 latach małżeństwa, Maurizio w ramach delegacji wyjechał do Szwajcarii. Nie wrócił jednak do domu, a do żony wysyłał znajomego, który poinformował ją, że ich małżeństwo jest już skończone. Patrizia długo nie była w stanie się z tym pogodzić. Nie wyraziła zgody na rozwód, więc formalnie jeszcze przez niemal dekadę była żoną Maurizia. Małżeństwo oficjalnie zakończyło się dopiero w 1994 roku. Rok wcześniej media zaczęły informować o romansie Maurizia z Paolą Franchi - jego znajomą z okresu dzieciństwa, która także miała za sobą nieudane małżeństwo.
Gucci zgodził się na to, by wypłacać byłej żonie alimenty w wysokości 1,47 miliona dolarów rocznie. W zamian kobieta musiała pozbyć się prawa do użytkowania jego nazwiska. Jednak, co ciekawe, zakaz ten ignorowała. - Nadal czuje się jak Gucci - właściwie, najbardziej jak Gucci ze wszystkich - przekonywała w wywiadach.
Gdyby Maurizio ożenił się z nową partnerką, kwota alimentów uległaby znacznemu zmniejszeniu. Sytuacja ta nie dawała spokoju Patrizii. Dlatego też, gdy rzucane klątwy nie przynosiły rezultatów, wraz z wróżką Giuseppiną zatrudniły mordercę - Benedetto Ceraulo, zadłużonego właściciela pizzerii.
27 marca 1995 roku Maurizio Gucci zginął od kuli zamachowca w Mediolanie. Początkowo nikt nie podejrzewał, że jego była żona miała związek z tą zbrodnią. Jednak trzy lata później Patrizia została skazana za zaaranżowanie zabójstwa. Niewiele brakowało, by uszłoby jej to zupełnie na sucho. Patrizię zdradził zbytni pośpiech. Dzień po zabójstwie Maurizia jego partnerka otrzymała nakaz eksmisji. Eksperci wykazali, że dokument został napisany nie później niż trzy godziny po zabójstwie. Patrizia mieszkała wraz z dwiema córkami w mieszkaniu byłego męża aż do aresztowania w 1997 roku.
Kobieta została skazana na 29 lat pozbawienia wolności. Ostatecznie jednak opuściła więzienie w 2016 roku po 18 latach ze względu na dobre zachowanie. Mimo że wcześniej nigdy nie pracowała, została konsultantką do spraw mody w firmie Bozart. Co ciekawe, mimo upływu lat kobieta uważa się za dziedziczkę rodu Guccich. I nie raczej nie czuje wyrzutów sumienia w związku z tym, co się stało przed laty. Pewnego razu została przyłapana na ulicy w Mediolanie przez ekipę telewizyjną. Na pytanie, dlaczego wynajęła mordercę do zabicia Maurizia, odpowiedziała:
Mam kiepski wzrok, nie chciałam spudłować.
W filmie Ridleya Scotta "Dom Gucci" w rolę skandalistki wciela się Lady Gaga. Gwiazda zdradziła, że przygotowania do roli były dla niej wyjątkowo trudne. Przez pół roku uczyła się akcentu, którym mówiła Patrizia. Poza tym odczuwała trudności natury psychicznej, miała problem z odróżnieniem fikcji od rzeczywistości. Mimo że praca na planie się kończyła, miała wrażenie, że wciąż gra.
Spędziłam 6 miesięcy ucząc się jej akcentu. Ale nie chciałam jej poznać. Według mnie ta kobieta chciała być gloryfikowana za to morderstwo i chciała być zapamiętana jako przestępczyni. Nie chciałam wspierać czegoś, w co nie wierzę. Ona zleciła zabójstwo swojego męża
- zdradziła artystka. Z kolei 72-letnia Reggiani w wywiadzie dla włoskiej agencji prasowej Ansa wyznała, że postawa Gagi mocno ją zdenerwowała.
Irytuje mnie fakt, że Lady Gaga, która gra mnie w nowym filmie Ridleya Scotta nie ma nawet na tyle poczucia taktu czy rozsądku, by przyjść i się ze mną spotkać. To nie ma nic wspólnego z pieniędzmi, ponieważ nie wezmę ani centa za ten film. Chodzi o zdrowy rozsądek i szacunek. Uważam, że każdy dobry aktor powinien najpierw poznać osobę, którą ma grać. Myślę, że to nie w porządku, że nie skontaktowano się ze mną. I mówię to z całą sympatią i podziwem, jaki dla niej mam
- powiedziała Reggiani.