Więcej historii czytelników przeczytasz na Gazeta.pl.
W styczniu na drzwiach wielu polskich domów czy mieszkań zobaczymy napis K+M+B na pamiątkę imion Kacper, Melchior i Baltazar, albo według starszej tradycji C+M+B - Christus mansionem benedicat, czyli "Niech Chrystus błogosławi dom". Niektóre osoby odchodzą od tradycji. Niedawno opublikowaliśmy historię czytelniczki, która od lat zamiast inicjałów Trzech Króli, zapisuje skrót od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Symboliczne W+O+Ś+P ma być wyrazem poparcia dla akcji. Teraz napisała do nas Karolina, która wyraża swoją solidarność z osobami LGBT, zapisując na drzwiach L+G+B+T.
Karolina na początku listu wyjaśniła, że pochodzi z małego miasta, religijnej rodziny. Zawsze przyjmowali księdza po kolędzie, jednak kiedy wyprowadziła się na studia do Warszawy, przestała.
Zorientowałam się, jak bardzo mieszanie religii z polityką krzywdzi ludzi
- podkreśliła. W jej środowisku są osoby, które straciły kontakt z najbliższymi po tym, jak ujawniły swoją tożsamość seksualną.
Zapisując na swoich drzwiach L+G+B+T chcę sprzeciwić się szykanowaniu przez Kościół tej społeczności. To jest prawidłowy napis i wierzę, że znajdzie się nie tylko na moich drzwiach. Moi przyjaciele od lat cierpią z powodu Kościoła. To nie jest tylko kwestia głupot, które księża mówią w mediach. Oni po prostu dzielą rodziny. Sprawiają, że niektórzy rodzice stawiają wiarę ponad miłość i troskę o swoje dzieci. Wolą zerwać z nimi kontakt, niż sprzeciwić się księdzu w swojej parafii. Może, kiedy duchowny będzie mijał moje drzwi, zastanowi się nad tym, jak jego działania mogę wpływać na innych. LGBT to nie jest puste hasło, to są ludzie
- napisała w liście.