Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.
Do wypadku doszło w 2016 roku. Gwyneth Paltrow zderzyła się na stoku z jadącym na nartach Terrym Sandersonem. Mężczyzna pozwał aktorkę, twierdząc, że to ona odpowiada za całe zdarzenie. Zażądał 300 tys. dolarów odszkodowania. Paltrow z kolei obarcza winą Sandersona i chce od niego symbolicznego dolara zadośćuczynienia. W piątek złożyła przed sądem zeznania. Za sprawą pytań zadawanych przez prawniczkę mężczyzny, przejdą one do historii. Dziennikarze Washington Post opublikowali na Twitterze nagranie dokumentujące kontrowersyjny fragment. Do tej pory wyświetliło je ponad 4 mln osób.
Najpierw Kristin VanOrman zapytała Paltrow, czy w czasie kolizji miała na sobie kask i gogle. Choć aktorka odpowiedziała twierdząco, prawniczka nie dawała za wygraną. "Wyglądałaś jak wszyscy inni na stoku?" - dopytywała. Gdy znów usłyszała twierdzącą odpowiedź, stwierdziła, że gwiazda Hollywood najpewniej "i tak miała lepszy strój od innych".
Później VanOrman przeszła do pytań o wzrost aktorki. Po odpowiedzi, że mierzy 177 cm wzrostu, adwokatka pokusiła się o dygresję. "Strasznie ci zazdroszczę" - stwierdziła. Dodała, że sama musi nosić dziesięciocentymetrowe obcasy, by mieć 165 cm wzrostu. Aktorka odpowiedziała uśmiechem i stwierdzeniem, że buty prawniczki są bardzo ładne.
W dalszej części nagrania Paltrow wyznała, że krzyczała na Sandersa, bo była zdenerwowana. Znów reakcja adwokatki mężczyzny była dla obecnych na sali zaskoczeniem.
Jesteś mała, ale potężna, prawda? Choć właściwie nie jesteś taka mała
- stwierdziła. Na koniec zapytała oskarżoną, jak wysokie napiwki zostawia:
Zakładam … pamiętaj, że jesteś teraz pod przysięgą … że dajesz duże napiwki
Na twierdzącą odpowiedź zareagowała z entuzjazmem: "fantastycznie, nie spodziewałabym się niczego innego". Przesłuchanie wywołało konsternację.
Czy one się umawiają?
Dziwaczne pytania
To najdziwniejsze przesłuchanie przez oskarżyciela w historii. Do czego ona zmierza?
- czytamy w komentarzach.