Jeśli zapytać ludzi o największe symbole czasów PRL-u, jesteśmy pewni, że kryształowa zastawa znalazłaby się w pierwszej dziesiątce. Znajdowała się bowiem w niemal każdym domu, przynajmniej w okrojonej wersji. Każdy chciał mieć choćby cukierniczkę. Ale nie po to, by z niej korzystać. W końcu to specjalna zastawa, która zasługiwała na specjalne traktowanie.
I tak niejedna osoba, która w poszukiwaniu talerzyka do ciasta, z pewnością usłyszała: "Zostaw, to dla gości. Weź te, co są z tyłu.". W przeszklonej części meblościanki bowiem zawsze znalazło się miejsce na bardziej pokazowe, odświętne kryształy. Gdy czasy PRL-u minęły, a w sklepach zaczęły pojawiać się setki produktów dotąd niedostępnych, kryształowa zastawa odeszła do lamusa. Stała się przestarzała i okrzyknięto ją symbolem kiczu.
Mimo to w wielu domach wciąż znajdowała się w centralnym punkcie. Być może przez sentyment, a być może właściciele i właścicielki kryształów przeczuwali, że ich czas jeszcze powróci. I słusznie. Dziś na stronach aukcyjnych traktuje się je jak prawdziwe perełki. Wiele osób wraca do stylistyki sprzed kilku dekad. Na powrót zaczynają się nam podobać wersalki albo charakterystyczne fotele. Ci, którzy w domu mają mniej miejsca, doceniają meblościanki z ukrytymi elementami: stolikiem, a nawet łóżkiem, czyli tak zwane półkotapczany. Coraz więcej osób chce mieć w domu postarzałe miednice, emaliowane kubeczki czy szklanki w metalowych koszyczkach, z których "plujka" smakowała, jak z niczego innego.
Wśród najczęściej poszukiwanych symboli PRL-u, znajduje się także kryształowa zastawa. Najłatwiej znaleźć ją na serwisach aukcyjnych, a ich ceny wiele osób mogą zszokować. Za niezbyt duże zestawy kieliszków z karafką albo miseczek i talerzyków należy zapłacić od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Jakiś czas temu najdroższy tego typu komplet sprzedano za 12 500 złotych. Może zatem warto zajrzeć na strych i ponownie wystawić kryształy na pokaz. Niech zazdroszczą!