Mówi się, że w życiu pewne są tylko dwie rzeczy, śmierć i podatki. O ile druga kwestia raczej nie podlega wątpliwościom, tak pierwszą często od siebie odpychamy, gdyż poza ciekawością budzi również lęk. Z tego powodu wokół śmierci pojawia się wiele niewiadomych. Jedna z nich dotyczy tego, co dzieje się z ciałem człowieka po tym, jak umrze i jak wygląda przygotowanie go do pogrzebu?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Balsamacja zwłok, zwana również po prostu konserwacją, to zabieg, który polega na zahamowaniu rozkładu ciała zmarłego i przygotowaniu go do pogrzebu. Przede wszystkim ma przywrócić mu naturalny wygląd, ukryć ślady choroby, a ponadto zdezynfekować. Wykonuje się ją głównie ze względów higienicznych i estetycznych. W trakcie zabiegu, który trwa zazwyczaj do 2 godzin, balsamista podpina się pod żyły i tętnice zmarłego, by wymienić jego krew na inną substancję chemiczną na bazie formaldehydu. Takie działanie sprawia, że znacznie wolniej się rozkłada.
Płyn na bazie formaliny ma również inne, ważne zastosowanie. Z jego pomocą ciało zostaje zdezynfekowane, dzięki czemu pozbawione jest bakterii gnilnych, które mogłyby zaszkodzić osobom mającym z nim bezpośredni kontakt, a przy tym nie wydziela żadnego zapachu. Oznacza to, że bliscy zmarłego będą mogli się z nim pożegnać bez obaw o swoje zdrowie. Jeśli zaś chodzi o kwestie estetyczne, zabieg balsamacji pozwala przywrócić zmarłemu naturalny wygląd i ukrywa wszelkie oznaki świadczące o tym, że odszedł.
Niewidoczne stają się m.in. plamy opadowe, zasinienia, czy zmiany świadczące o przebytej chorobie. - Staramy się przywrócić wygląd kosmetyczny, żeby osoba wyglądała tak, jakby spała — powiedział balsamista Szymon Sokołowski w rozmowie z "Dzień dobry TVN". Warto również wiedzieć, że ciało, które zostało zabalsamowane, wyschnie i obróci się w proch, a nie zgnije. Co więcej, zabieg balsamacji nie przeszkadza w późniejszej kremacji.