Więcej podobnych tematów znajdziesz na Gazeta.pl
Ślub i wesele to wydarzenia, które często organizowane są z wielkim rozmachem. Każda z par w miarę swoich możliwości chce, by ten dzień był wyjątkowy. Przygotowania bardzo często zajmują wiele miesięcy czy nawet lat, a mnogość dostępnych opcji każdego ze ślubnych elementów jest tak ogromna, że czasem trudno się na coś zdecydować. Coraz częściej młodzi decydują się również wedding plannerkę, która przejmuje od nich większość organizacyjnych obowiązków. Jednak nie zawsze tak było. Wesela w PRL-u i przygotowania do nich wyglądały zgoła inaczej.
Według zwyczaju, który obowiązywał przed laty, organizacja i koszty wesela należały do rodziców panny młodej. Strona pana młodego zajmowała się natomiast alkoholem oraz muzyką. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia, podział ten wydaje się niesprawiedliwy, jednak biorąc pod uwagę ilość oraz ceny alkoholu, koszty dzieliły się niemal po równo. W tamtych czasach na weselach piło się naprawdę dużo. Toasty wznoszono co chwile, a alkoholu wypadało odmówić jedynie kobiecie.
Nie da się ukryć, że w czasach PRL-u wesela na wsi różniły się od tych, które odbywały się na wsi. Wiejskie wesela były hucznym wydarzeniem, w których często udział brała większość mieszkańców. Odbywały się one na świeżym powietrzu lub największej dostępnej sali, czyli najczęściej w remizie strażackiej. Wesela w mieście były natomiast znacznie skromniejsze. Powodem były małe mieszkanie, w których je organizowano. Tylko nieliczni mogli pozwolić sobie na organizację wesela w restauracji.
W czasach PRL i aż do 1998 roku, nie było możliwości zawarcia ślubu konkordatowego. Wówczas obowiązywał ślub cywilny, natomiast kościelny nie miał urzędowego znaczenia. Dla większości osób to jednak ślub kościelny miał największe znaczenie. To on miał wyjątkową oprawę, i po nim odbywało się wesele. Cywilny był natomiast traktowany jako konieczność i często brano go jedynie w obecności świadków w środku tygodnia, na przykład po pracy.
Potrawy, które znajdowały się na weselnych stołach zależały od danego regionu. Zasada była jednak taka, że miały się one uginać od ilości jedzenia. Do ich przygotowywania zwykle angażowano kobiety z rodziny, a jeśli finanse na to pozwalały, angażowano również kucharki. Choć w czasach PRL-u obecny był zwyczaj wspólnego krojenia przez państwa młodych tortu weselnego, to nie przypominał on tych widywanych dziś na przyjęciach. Wówczas torty były znacznie skromniejsze, gdyż mało kogo było stać na ogromny, piętrowy tort. Organizacja poczęstunku weselnego najtrudniejsza była od końca lat 70-tych, aż do wyzwolenia, kiedy w sklepach brakowało niemal wszystkiego. Wówczas do takiego wydarzenia przygotowywano się miesiącami, gromadząc zapasy. Pod tym względem łatwiej było również na wsiach, gdzie wiele osób miało swoje gospodarstwa, a co za tym idzie dostęp do jaj, mleka czy mięsa.
To tradycja, która w dzisiejszych czasach zanika, gdyż wiele osób uważa je za obciach. W czasach PRL-u odbywały się one koło północy. Tradycyjne oczepiny wiązały się z licznymi zabawami. Panna młoda udawała, że ich nie chce uciekając przed gośćmi. Nie brakowało również momentu, w którym panna młoda rzucała swoim welonem lub bukietem, a obecne na weselu panny starały się złapać dany przedmiot, gdyż wróżyło to szybkie zamążpójście.
W dzisiejszych czasach najpopularniejszym prezentem weselnym są koperty. Niektóre pary przygotowują również listę, spośród której goście wybierają dane pozycje, by podarunki się nie powtarzały. W PRL-u prezenty były przede wszystkim praktyczne i miały one pomóc małżonkom urządzić się "na swoim". Każdy wręczał taki upominek ślubny, na jaki mógł sobie pozwolić. Zwykle była to pościel, ręczniki, zastawa zastawa stołowa oraz sprzęty domowe, jak np. żelazko czy mikser. Czasami po weselu okazywało się, że młodzi zostali posiadaczami kilku takich samych obrusów, garnków czy kompletów pościeli.
Źródła: targislubne.pl / kronikidziejow.pl